Panowie, zrobiliście mi wczoraj dzień tym wątkiem!
Pozazdrościłam Wam wspomnień, imprez i słuchania rapu!
Ale wczoraj się wpisywać nie chciałam, żeby się nie wtryniać w środek zabawy.
Dzisiaj sobie popiszę.
Pietruszka pisze:
Pixies czy Ramones czy Nirvana?
Nirvana.
A potem to nie wiem, chyba Pixies > Ramones, aczkolwiek oba znam bardzo słabiutko i nie mam zacięcia do poznania bardziej, więc w sumie ciężko stwierdzić, co wolę.
Miki pisze:
Oba przepiękne, ale bez większego wahania: Agnus Dei
Prazeodym pisze:
Wham - Freedom (1984) czy George Michael - Freedom '90?
Hmm... Gdyby to przedstawić na wykresie, gdzie na osi Y byłby stopień podobania mi się, a na osi X czas trwania utworów, to w przypadku Wham mielibyśmy prostą utrzymującą się stale na średnim poziomie, a w przypadku Dżordża sinusoidę biegnącą wyraźnie raz nad a raz pod whamową prostą. I co tu odpowiedzieć?
A, niech będzie Dżordż.
zasada pisze:
A teraz moje: jedynka Liroya czy jedynka Wzgórza?
Z postów poprzedników wnioskuję, że za jedynkę Liroya uznajemy Albóóm? No cóż, nie będę ukrywać, że nie dałam rady przebrnąć ani przez Liroya ani przez Wzgórze, oba wyłączyłam po trzecim kawałku, ale ponieważ w przypadku Wzgórza nie byłam w stanie stwierdzić, czym jeden numer różni się od poprzedniego, wybieram Liroya.
Natomiast, gdybyśmy za jedynkę Liroya uznali East On Da Mic, to tu w ogóle nie miałabym problemu ze wskazaniem Liroya jako zwycięzcy, bo o dziwo nawet mi się to spodobało!
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Ale ponieważ mam chwilowo lekką fazę na TSA i w dodatku bardziej swojskie, więc wybieram ich!
