Prazeodym pisze:
Jak się czujesz z tym hip-hopowym setem, Pet?
Jak się czuję?
Trochę jak na podwórku - DJ Deszczu Strugi z WWO i Fred, to koleżkowie z mojego bloku, z którymi razem babki w piaskownicy stawialiśmy, a Tede to też ryj z osiedla. Zresztą ten fragment Freda z mixtape DS-a:
"Wychodzę z bloku, robię parę kroków
Skręcam w tą co na ręce mam zegarek
Nad nim tatuaży pare, dalej prosto jeszcze chwilka
Po lewej mijam klub zwany kiedyś "Dolinka"
200 kroków jeszcze i przejście Słoneczne
Zawsze jak padało, jeździłem tutaj z Deszczem"
to opis drogi z naszego bloku, do przejścia podziemnego pod Puławską, które było naszym skateparkiem w deszczowe dni i w zimę. Zresztą Bartek (znaczy się Deszczu Strugi) był pierwszym w bloku posiadaczem dechy, która nie była tajwańskim badziewiem tylko konkretnym sprzetem (starzy kupili mu decka Santa Cruz na Independentach - całe podwórko mu zazdrościło). Inna sprawa, że był też pierwszym, który złamał sobie nogę na desce i kilka miesięcy jeździł, ale na wózku.
Poza tym czuję się trochę jak na dzielni - SND, Ursynów, Stary Mokotów, a trochę jak w knajpie - Pub Maria, który był kwaterą główną naszej łyso-irokeziastej ekipy, dzieliliśmy sprawiedliwie z załogą Molesty - Wilkami, Vieniami, etc. Tu anegdotka - w ramach integracji subkulturowej siedzieliśmy sobie kiedyś z nimi przy jednej ławie i żłopaliśmy browary, no i jednemu z nich (już nie pamiętam, który to był Włodi,Vienio, czy kto inny) zachciało się skomplementować Ewkę z naszej załogi (zresztą wokalistkę Białych Nadludziów) i zaczął jej nawijać jakiś makaron na uszy i w pewnym momencie rzucił coś w stylu "jaką masz piękną, brzoskwiniową cerę". W tym momencie w oczach Ewki pojawiły się dwie swasty, odwróciła się do niego i w krzyk "że niby co? że mam meszek na na gębie? może mi jeszcze powiesz, że mi broda rośnie". W zyciu nie widziałem, żeby ktoś zrobił się tak czerwony, jak ten absztyfikant.
No a trochę czuję się jak w latach 90tych (Hybrydy, Remont, ławki na boiskach, przejścia z mundurowymi, wszechobecne blanty i jakieś dziwne akcje, w które niektórzy wpadali i już z nich nie wypadali).
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, ze estetyka nie do końca jest moja, chociaż miejscami ta forma idealnie pasuje do treści. Druga sprawa, że w tym klimacie autentyczność wykonawcy jest odwrotnie proporcjonalna do jego talentu i umiejętności. I o ile pierwsze nagrania Molesty czy Hemp Gru są dla mnie miejscami ciężkie do słuchania, ze względu na dykcje, rymy i tematy, to nie sposób zarzucić im braku autentyczności (nawet jeśli każdy z nich zapewnia, ze nie robi swojego rapu dla pengi, w przededniu założenia kolejnej manufaktury odzieżowej, albo pójściu na noże z resztą składu w kłótni o sos właśnie). Potem produkcja coraz lepsza, bity bardziej wyszukane, a i wymowa się poprawia, ale jak słucham opowieści celebrytów ze ścianek o osiedlowych akcjach, to jakoś tak nie do końca mnie to łapie za serce.
Za to z bardziej współczesnych rzeczy, złapał mnie na haczyk Pro8l3m. Ja wiem, że ten skład to taki hip-hopowy odpowiednik Mgły - muzyka z undergroundu dla mas, ale ja to kupuję (widocznie jestem masą). Poza tym w tym nawijkach Oskarach, poza brykami, dupami i kapustą siedzi coś więcej niż u konkurencji. No i flow ma gość taki, ze bardzo mi pasi, no i podkłady też w pytkę.
Aha! Łone i Webbera jeszcze przerobiłem. Śmieszny i finezyjny, nie powiem. Pointy też ma najlepsze. Chociaż ja nie wiem jak taki grzeczny chłopak jak on funkcjonuje i mieści się na tej samej scenie z chamami z takiej Molesty, czy ZIP Skład.
Za to ma u mnie plusa za to, ze robi na co dzień w tej samej branży co ja - prawa własności intelektualnej.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
.
.]
