Ja mam jeszcze zaległy wpis, bo w zeszłym tygodniu nie pisałem, bo byłem na urlopie, mam zwolnienie.
Muszę przyznać, że mimo mojego negatywnego nastawienia do Portugalii, ich postawa w finale spowodowała, że właściwie w znacznej części odkupili swoje winy. Punktem zwrotnym było oczywiście zejście z boiska Ronaldo. Wtedy właściwie mecz się zaczął i wtedy też zmieniło się moje podejście do nich. Bo stracić takiego piłkarza, co by o nim nie mówić - jednak był pierwszoplanową postacią tej drużyny, wszystko kręciło się wokół niego, wszystko było pod niego poustawiane - to jednak cios, po którym gdyby przegrali 4:0 nikt nie miałby w zasadzie za dużych pretensji.
Zatem, gdy zszedł w końcu z boiska, zacząłem najpierw ukradkiem, a potem już jawnie trzymać za nich kciuki. I dali, kurczę, radę! Gdy padł wreszcie ten złoty gol Edera już bez zahamowań się po prostu cieszyłem.
Co nie zmienia jednak za bardzo mojej opinii o jakości tej drużyny i trenera. Bo znowu się okazało, że najlepszy na boisku, czyli bez żadnych wątpliwości właśnie Eder, wchodzi na nie tylko dlatego, że trener już naprawdę nie ma pola manewru. Taka perełka grzeje ławę przez cały turniej, a w ataku cały czas gra będący w przeciętnej formie duet jednak pomocników: Ronaldo - Nani. Moim zdaniem to potwierdza, że Santos w moim rankingu trenerów ląduje na szarym końcu, jeśli chodzi o jakość, natomiast niewątpliwie wygrywa w cuglach klasyfikację fuksiarzy
Z innych Portugalczyków trzeba na pewno docenić bramkarza (czego ten gość tam niepowyciągał - klasa!) i Williama Carvalho. Ten ostatni zagrał wg mnie genialne spotkanie. To jest ten sam styl, co Krychowiak i Mączyński, czyli taki plaster pomiędzy formacją obrony a pomocnikami ofensywnymi, ale bez konkretnego miejsca operowania. Taka gra wymaga żelaznej kondycji, sporo umiejętności i inteligencji. Nie sprawdzałem, ile on w tym finale przebiegł, ale przypuszczam, że był w czołówce. Dzięki niemu francuscy zawodnicy ofensywni zawsze mieli przed sobą, oprócz obrońców, także jego i to właściwie rozwalało im ataki za każdym razem.
Co do Francji jeszcze - uważam, że nie zagrali źle, kilka akcji było naprawdę tuż tuż. Ale też wydaje mi się, że trener Deschamps nie staną na wysokości zadania. Payet nie był sobą, nie był tak produktywny, jak w poprzednich meczach i właściwie nadawał się do zmiany dużo wcześniej. Wprowadzenie Comana dało od razu w pierwszej akcji efekt pozytywny, tylko czemu tak późno? Uważam też, że trener zmarnował potencjał Pogby. Przecież to jest gość, który naprawdę mnóstwo potrafi, a tymczasem w reprezentacji gra głęboko cofnięty, czasem wręcz jak środkowy obrońca. Po cholerę? Posunięcie podobne, jak trenera Chorwatów w meczu z Portugalią, gdy podobnie grał Modrić. Przecież to są piłkarze kreatywni, ofensywni, Pogba przy tym ma niesamowite uderzenie. Tymczasem u Deschampsa musi mozolnie podawać do najbliższego partnera - ewidentnie widać, że się w tej roli dusił. Dziwne.
Co do skasowania Ronaldo, to akurat uważam, że faulu nie było, a nawet, że sam sobie był trochę winien. Payet odebrał mu piłkę czyściuteńko (BTW - brawo, bo było to bardzo trudne) spod nogi, nawet go nie kopnął ani nie dotknął, a cała kontuzja wynikła z kontaktu, który nastąpił po odbiorze. A winny był CR dlatego, że sytuacja miała miejsce, gdy chciał znowu zrobić ten swój wyjątkowo (mnie) irytujący i lekceważący przeciwnika popisik ze stanięciem na piłce i podaniem w bok. Popis, który podobnie jak firmowa jego przekładanka nóg nad piłką nic nie daje drużynie, jest już od stu lat obczajona przez przeciwników i nie robi na nich wrażenia, ale za to karmi widocznie ego CR7, podobnie, jak te operetkowe wykonania rzutów wolnych i cieszynki. Zatem ja go za bardzo żałować nie mam zamiaru.
I chyba się zgodzę z jedną z Waszych opinii, że paradoksalnie zejście Krystyny wyszło Portugalii na dobre. Choćby dlatego ,że dzięki temu mógł zagrać Eder
Arasek i Adrian - super zestawienia. I jakie trafne!