nie spodziewałam się i nie chciałam, żeby odbiło się to aż takim echem. chciałam sobie zniknąć po cichu ale w międzyczasie znowu mnie podkusiło, żeby zajrzeć gdzie nie trzeba i się skończyło pożegalną melodramą (fe, żena!)
mam nadzieję, że poniższym nikogo nie urażę, chociaż zdaję sobie sprawę, że zahacza to o drażliwe wątki.
przede wszystkim żegnam się z miejscem ale nie z ludźmi
przyszłam na forum jako nastoletni i neoficki fan Armii i w tamtym czasie to było fajne. niespodziewanie odkryłam tu i znalazłam dużo, dużo więcej - do tego stopnia że - serdecznie przepraszam za to, czego na forum powiedzieć na wypada - kiedy Armia (i s-ka, poza Luną) przestała być dla mnie czymś ważnym samym w sobie, chciałam tu dalej być (przynajmniej dopóki nikt nie zauważy i mnie nie wyrzuci
). cóż, mimo wszystko to szmat czasu i wiele się przez ten okres zmieniło, zarówno ja sama jak i forum.
o odejściu myślałam od dłuższego czasu, a już zwłaszcza przy okazji tego, co się działo w listopadzie (vide kwestia 'fanowstwa') i wiedziałam, że niemal na pewno byłoby to w tak 'drastycznej' formie (tzn. wraz z usunięciem postów).
swoją drogą:
pablak pisze:
admin nie ułatwia życia użytkownikowi w takich przypadkach
IMHO to głupie (nic osobistego, chodzi mi o postawę nie o osobę, zresztą analogicznie do tego, co wielu z Was uważa o moim akcie autodestrukcji). ja to przeboleję, ot jeszcze przez jakiś czas będę oglądać filmy jednym okiem
natomiast nie widzę powodu dla którego mi jako hipotetycznemu administratorowi miałoby to sprawiać jakąkolwiek różnicę/satysfakcję/cokolwiek. nie chcesz się już z nami bawić? nie to nie, tyle spokoju
idź i krzyżyk na drogę
no ale ja to ja, jak mogę komuś coś ułatwić to to robię bo jakieś to dla mnie takie... naturalne.
(zwłaszcza że - i powtarzam to bez cienia kokieterii, naprawdę tak uważam - byłam forumowiczem dość aktywnym ale nie szczególnie wartościowym. lawirując głównie między potforum i awanturum nie wniosłam nic specjalnie wartościowego do niczego, co stanowi trzon i esencję forum - wartościowych dyskusji o muzyce. które owszem bardzo chętnie czytałam, odkrylam dla siebie wiele fajnych rzeczy i za to jestem wdzięczna, ale również jestem w jakiś sposób zażenowana tym, jak mało od siebie dałam. no może poza moody blues
co zresztą też swego czasu było irytujące więc koniec końców żadna strata
w każdym razie mówię o tym wszystkim ponieważ ileś osób dało mi do zrozumienia, i w sumie sama rozumiem, że może to tak wyglądać, jakbym obraziła się i odchodziła przez politykę. źle się stało, że w pewnym momencie moja aktywność się tam skoncentrowała i tego żałuję. że żadnego dobra z tego nie było to nic dziwnego, w końcu to polityka. ale nie udało mi się nawet znaleźć odpowiedzi na zagadnienia, które mnie szczerze dręczyły więc koniec końców nie przyniosło to
absolutnie niczego.
Fengari pisze:
Ogólnie rozumiem złość, która sprawia, że człowiek ma ochotę zrobić coś takiego, ale z drugiej strony złość skierowana jest do konkretnych osób, a oprócz tego zawsze jest jeszcze wiele osób, które nie zawiniły, i dla mnie przynajmniej wzgląd na takie osoby jest hamulcem
Fen, to nie złość wobec konkretnych osób (to można znieczulić stosownym przyciskiem
), ale znużenie miejscem z którym od dłuższego czasu się nie identyfikuję (znowu bardzo przepraszam, nie chcę tym nikogo urazić - to
mój problem nie forum).
serdeczne dzięki za wszystkie miłe słowa tu i w priwach. ze Wszystkimi, którzy nadal chcą mnie znać, nawet jeżeli uważają, że w tym wypadku robię źle/głupio, mam nadzieję spotykać się dalej w innych przestrzeniach
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
, na dziś dzień odejścia sobie nie wyobrażam.
