Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 18:55:59

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 207 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 14  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 22 lipca 2011 23:17:09 

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 11:30:21
Posty: 27
Skąd: nogalwica
Może być tak,że własnie Evans wygra czasówke bo jak dotąd w czasówkach był lepszy od Szleka- zawsze ,prócz jednego razu,,,
Evansowi będzie ciężko odrobić ale na niego stawiam;Warto pochwalic Szmyda i tego drugiego Polaka,,

_________________
atakjejnanoc


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 lipca 2011 18:56:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 18 listopada 2005 19:20:58
Posty: 3939
Skąd: miasto Książąt
A jednak Cadel Evans - kolarz wyglądem przypominający bardziej sprintera niż takiego, który mógłby wygrać taki Tour. Parę lat temu Evans był 2 na Tour de Pologne.

_________________
kocham cię extra mocno, kocham cię luksusowo


Ostatnio zmieniony sob, 23 lipca 2011 19:09:11 przez viator, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 lipca 2011 19:08:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 08:01:48
Posty: 19429
Skąd: z prowincji
viator pisze:
A jednak Cadel Evans
cieszy mnie ten wynik - w pełni zasłużony,
bracia Schleck nie zasłużyli moim zdaniem wygranie tegorocznego TdF,
szczególnie prezentując z tak kiepską czasówkę,
wczoraj go przegrali.

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 23 lipca 2011 22:51:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Ale emocje były na TdF. Aż mnie to wciągnęło... :)

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 24 lipca 2011 00:44:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Wychodzi na to, że Cadel Evans umie wszystko :-) Na czas wyrąbał dzisiaj niesłychanie i szkoda, że nie wygrał, bo jednak zostanie zwycięzcą bez zwycięstwa etapowego, ale całą swoją bezpośrednią konkurencję to zdeklasował. Sprinterem też jest świetnym, wiadomo. Po górach ciągnął jak parowóz i nic go zmóc nie mogło. trzeba pogratulować!

pablak pisze:
bracia Schleck nie zasłużyli moim zdaniem wygranie tegorocznego TdF,
szczególnie prezentując z tak kiepską czasówkę,
wczoraj go przegrali.

Patrząc z perspektywy już niemal zakończonego Touru, myślę, że nie wczoraj, tylko znacznie wcześniej. Był taki etap, który miał dużo zmienić, bodajże czternasty, ostatni w Pirenejach. O, wtedy co mówiliśmy o kolarskich szachach. To wtedy Schleckowie mieli prawdziwą szansę, odskoczyć po ogromnej pracy, jaką wykonała cała drużyna, i ten Voigt, co w końcu na glebie dwa razy skończył. Cały czas się czekało, że na tym ostatnim podjeździe ktoś wyskoczy i wygra ten kurde frans, tak jak Contador zrobił dwa lata temu. To było wtedy chyba na etapie w Szwajcarii, ale rodzaj podjazdu ten sam i on wtedy po prostu pojechał jak jasny gwint! A tu Schleck czarował, niby przyspieszał, ale zaraz zwalniał. Jakby jaj im brakło, zresztą nie tylko Schleckom, ale to właśnie oni tam przegrali przez to, że nie wygrali.


Na jutro szykuję wielkie podsumowanie :-)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 24 lipca 2011 07:10:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 08:01:48
Posty: 19429
Skąd: z prowincji
Crazy pisze:
szkoda, że nie wygrał, bo jednak zostanie zwycięzcą bez zwycięstwa etapowego
a Etap 4 się nie liczy?


Crazy pisze:
Był taki etap, który miał dużo zmienić, bodajże czternasty, ostatni w Pirenejach. O, wtedy co mówiliśmy o kolarskich szachach. To wtedy Schleckowie mieli prawdziwą szansę
owszem ale wtedy jeszcze wszyscy oglądali się na Contadora.

Na etapie, który mam na myśli, kiedy juz wiadomo było, że Contador jest do pobicia Andy nie chciał z Contadorem współpracować, żeby się urwać Evansowi. Być może wtedy Frank nie byłby na podium TdF ale możliwe, że Andy wypracowałby sobie taką przewagę, że Evans na czasówce nie dałby już rady.

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 24 lipca 2011 12:57:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
pablak pisze:
a Etap 4 się nie liczy?

ojej :oops:

Nie oglądałem tych początków, bośmy byli w Karkonoszach i zupełnie przegapiłem.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: Tour de Moll!
PostWysłany: ndz, 24 lipca 2011 16:39:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Czas na podsumowanie tegorocznego wyścigu.
Wydaje mi się, że były cztery podstawowe etapy, które zadecydowały o kształcie klasyfikacji generalnej:

Etap 14., ostatni pirenejski, z przerażającym tysiącdwustumetrowym (500 - 1700 m npm :shock:) podjazdem na finiszu do Plateau de Beille. Etap, który miał wyłonić faworyta, a możę zwycięzcę, ale wtedy właśnie odbyły się te "kolarskie szachy", na które utyskiwaliśmy z pablakiem, w końcu wygrał go młody Belg Vanendert, a faworyci się czaili... Jak już pisałem, według mnie właśnie wtedy przegrali Tour bracia Schleck.

Etap 18., pierwszy prawdziwie alpejski z najwyższym w całej historii Touru finiszem na wysokości ponad 2600 metrów (!). Królewski etap w królewskim stylu wygrany przez Andy Schlecka. Nie zapewnił mu zwycięstwa, ale przynajmniej dał szansę walki o nie.

Etap 19., do Alpe-d'Huez, klasycznego francowego miejsca, etap krótki, składający się jednak z samych straszliwych podjazdów ;-) , gdzie już już wydawało się, że Contador może jeszcze się odegrać, ale dojechał tylko na trzecim, a wygrał wspaniale Pierre Roland. Kluczowy ten etap wydaje mi się ze względu na Evansa, o czym niżej.

Etap 20., czasówka, wiadomo...


A teraz o bohaterach tegorocznego Tour de France.

Z całym uznaniem i gratulacjami dla Evansa dla mnie bohaterem numer jeden był jednak...

Thomas Voeckler

Zapamiętam go tak: Obrazek
w żółtej koszulce, w której jechał przez tak długo. Na koniec niby niczego nie zdobył - w generalnej klasyfikacji czwarty, żadnej koszulki lidera. Ale to on stanowił siłę napędową tego Touru, on sprawiał największe niespodzianki, bo przecież od wjazdu w Pireneje wróżono mu odpadnięcie, a ten zawzięcie trzymał się najlepszych i nie był od nich w niczym gorszy. Dopiero na etapie 19 stracił nieco więcej, ale i to przez ogromną wolę walki, która kazała mu gonić uciekających samemu... przecież początkowo uciekała czwórka: Contador, Schleck, Evans (trzej najwięksi!) i właśnie Voeckler. I kiedy Voeckler z Evansem odpadli, Evans odpadał znacznie szybciej, a Voeckler uparcie i samotnie gonił. Wielki szacunek dla tego zawodnika!


No to zwycięzca, Cadel Evans:

Obrazek

Zdjęcie z czasówki, bo ostatecznie wygrał czasówką. Ale moim zdaniem - przy założeniu TAKIEJ formy, jaką pokazał w jeździe na czas - wygrał trochę wcześniej a mianowicie na etapie królewskim (18), który niby przegrał... Wtedy, co Andy Schleck odsadził wszystkich i wygrał samotnie. Reszta faworytów długo się zbierała, żeby gonić i nikt nie chciał. I to Cadel Evans ostatecznie przez kilkanaście kilometrów podjazdu jechał na czele i parł pod górę, i to on, a nie inni, zmniejszył przewagę Andy'ego do takiej, którą potem mógl zniwelować, nawet gdyby Schleck lepiej pojechał na czas.
"Drudzy będą pierwszymi", jak to Tomasz Jaroński podsumował - po dwóch drugich miejscach w Tour de France Evans w końcu wygrywa!

Andy Schleck

Obrazek

Szkoda mi go, bo i on dwa razy drugi, teraz po raz trzeci już (z rzędu!), a przecież tak wspaniale wygrał etap osiemnasty. Samodzielny atak 60 km przed metą i niesamowite zwycięstwo! To był na pewno best moment Touru. Ale jednak na czasówce zupełnie był wypompowany i wygrać nie mógł. Młody jest, może jeszcze zdąży ;-)


I wreszcie ten, o którym bardzo chcę napisać: Pierre Roland

Obrazek

Przez wiele etapów wiernie jechał ręka w rękę z Voecklerem, liderem swojego zespołu i całego Touru. Kiedy wszyscy Szlekowie, Contadorzy, Evansi i inni zostawali sami, Rolland trwał z Voecklerem do końca. A przecież to oni byli drużyną potencjalnie słabszą, spoza pierwszej ligi, z dziką kartą na Tour de France! No a Rolland jechał i jechał, i prawie tak jak Voeckler, nie zostawał.
Aż w końcu przyszedł ten etap, kiedy Voeckler został, a wtedy już na własny rachunek Rolland ruszył do góry na Alpe-d'Huez, i wygrał z dwoma hiszpańskimi mistrzami, o czym pisałem kilka dni temu. Piękny to był moment i strasznie mu się to zwycięstwo należało! Kończy ponadto Tour z białą koszulką najlepszego młodego kolarza. To jest coś i mam nadzieję o nim usłyszeć w przyszłych sezonach.

Kto jeszcze? No chyba jednak Samuel Sanchez.

Obrazek

Był bardzo aktywny, kiedy tylko oglądałem, jego pomarańczowa koszulka zawsze zwiastowała, że coś się będzie działo. Wygrał pierwszy prawdziwy górski etap, do stacji narciarskiej Luz Ardiden, a chyba dwa razy był drugi, a na koniec zdobył tę okropną koszulkę w czerwone grochy ;-) Zasłużenie!

Last but not least : Thor Hushovd i Edvald Boasson Hagen

Obrazek

To, że na początku Hushovd zdobył żółtą koszulkę w wyniku bliżej niezrozumiałych dla mnie przeliczeń wynikających z jazdy drużynowej na czas, to pikuś. To, że później ją długo trzymał, na płaskich etapach, gdzie nie było różnic czasowych, też nie takie nadzwyczajne. Ale styl, w jakim wygrał dwa etapy w drugiej fazie Touru, to robiło wrażenie! Najpierw wielka ucieczka do Lourdes, gdzie wygrał z dwoma Francuzami, Sandy Casarem i Jerome Roy (ich też można by wymienić wśród bohaterów: ciągle uciekali!), a potem niesamowity Dzień Norwegów, kiedy uciekli i wygrali: Thor Hushovd, Edvald Boasson Hagen i Ryder Hesjedal, formalnie z Kanady, ale nazwisko mówi za siebie ;-) Hagen wygrał potem etap następnego dnia, też przy brawurowej ucieczce (a nawet ucieczce od ucieczki!), a przecież wcześniej już wygrał sprint! W ogóle obaj Norwegowie zaimponowali mi, bo ja generalnie nie lubię sprinterów, denerwują mnie jako tacy cwaniacy, co ich ekipa zgrabnie rozprowadzi, a oni potem wyskoczą z kapelusza i wygrają (Cavendish, blee). A oni niby tacy sprinterzy: w tym roku na Tourze etap z peletonu wygrał Hagen, ale wcześniej nie raz Hushovd, i to taki specjalista od klasyfikacji punktowej (czyli de facto dla najlpeszego sprintera). Ale o ile Cavendish poza sprintami nigdy się nie pokazuje, o tyle obaj Norwegowie pokazali się z jak najlepszej strony również przy ucieczkach i całkiem samodzielnie. Do tego wiadomo, że są świetni w jeździe na czas = zawodnicy kompletni.
Ha, no i słusznie zauważyli nasi nieocenieni komentatorzy, że w całym Tour de France było w ogóle tylko dwóch Norwegów - ale jakich!


Starczy tych bohaterów. To nie znaczy, że nie doceniam innych. Frank Schleck nie skończył Touru na trzecim miejscu bez powodu; ale jednak w cieniu brata. Alberto Contador, choć po raz pierwszy od lat nie wygrał dużego wyścigu, w którym wystartował, w sumie jechał przecież bardzo dobrze. Bardzo waleczni Francuzi, w tym zwłaszcza Sandy Casar i Jerome Roy, już wymieniałem. Jak zawsze dzielnie peleton ciągnęli i dla swoich liderów pracowali Jens Voigt i Sylwester Szmyd. No dobra, Mark Cavendish jak zawsze wygrał furę etapów i zieloną koszulkę. Nie podobali mi się jeno Włosi, zwłaszcza Damiano Cunego, który dowiózł do końca wysoką pozycję szóstą, ale ani razu nie widziałem, żeby cokolwiek ciekawego zrobił, po prostu trzymał się czołówki i konsekwentnie nie tracił (ale jego chociaż rozpoznawałem po różowej koszulce, a Toma Danielsona, który też dowiózł pozycję w pierwszej dziesiątce to chyba ani razu nie udało mi się nawet zidentyfikować :?).

Ale dobry ten Tour był i oglądałem go dość sporo, a bardzo sporo doczytywałem na letour.fr stąd moje wymądrzanie się :-)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 30 lipca 2011 21:52:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
A dzisiaj cały dzień spędziłem na Placu Trzech Krzyży, gdzie przygotowywaliśmy, tour de, pologne przez cały dzień. Jutro jadą! Nie będą to raczej emocje jak we Francji... no chyba że jednak w końcu jakiś Polak powalczy o zwycięstwo (a raczej - wywalczy, bo walczą to oni co roku, tylko bez finalnego skutku). Jednak w tym roku faworytami będą niewątpliwie Włosi. Nibali, Di Luca, Ballan - każdy z nich może wygrać i każdy z nich już wiele wygrał. Chociaż czuję nosem, że wygra ktoś nieco niespodziewany.
Osobiście kibicuję jak zwykle Markowi Rutkiewiczowi... tyle lat bojów, tyle razy tak blisko... ale on chyba nie ma osobowości zwycięzcy, za częśto ogląda się do tyłu...

W każdym razie zapraszam do oglądania!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 30 lipca 2011 22:03:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Będziesz uchwytny na trasie?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 31 lipca 2011 10:25:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 19 grudnia 2007 10:18:44
Posty: 2025
Skąd: Los Hervideros
Dlaczego Francuzi mają Tour de France, Włosi Giro d'Italia, Hiszpanie Vuelta a Espana, a my nie możemy mieć wyścigu Dookoła Polski tylko z francuska Tour de Pologne? To jakieś uwarunkowania historyczne, czy po prostu ktoś tak kiedyś głupio wymyślił?

_________________
muzyka gra, a dzień ucieka
last.fm/wokr


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 31 lipca 2011 10:39:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 18 listopada 2005 19:20:58
Posty: 3939
Skąd: miasto Książąt
Językiem urzędowym UCI jest język francuski. TdF, Giro, czy Vuelta są wyścigami ze swoją marką. Załóżmy, że pojawia się nazwa we wszystkich krajach "Wyścig dookoła Polski" czy, jak było na początku "Bieg dookoła Polski". Myślę, że nikt by nie skojarzył, że chodzi o kolarstwo. Ale nie jesteśmy odosobnieni, bo Tourów krajowych jest wiele, np. Tour de Suisse, Deutschalnd Tour. Mi osobiście to nie przeszkadza, a nawet bardzo ładnie to brzmi.

_________________
kocham cię extra mocno, kocham cię luksusowo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 01 sierpnia 2011 15:00:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
.. czy był gdzieś taki nagłówek?:

w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego etap polskiego narodowego wyścigu kolarskiego w Warszawie wygrywa Niemiec!!!

byłoby adekwatnie ;-)

Popatrzyłem sobie dzisiaj w jakieś artykuły i rzeczywiście ten Kittel wygrał aż cztery z pięciu etapów tegorocznego wyścigu "Cztery dni Dunkierki" (Cztery Dni, ale wyścig trwa pięć ;-)) - wyścig jednak wygrał nie on, bo on tylko finisze grupowe odstawia, ale... Thomas Voeckler!


Tymczasem siedzę sobie na mecie drugiego etapu - bardzo tu miło i spokojnie :-) Ciekawe, czy znowu finisz peletonistyczny będzie. Wczoraj w Warszawie cały etap przeszedł też bardzo dobrze, nawet słonko zaświeciło na koniec i finisz ze speedem porządnym. Myślę, że podsumowanie etapu mogło być jednoznacznie pozytywne. A potem jak lunęło!! :shock: Wszyscyśmy wykręcali ubrania, a tyle godzin w pracy w takich warunkach to nie przelewki. Jak się bierze udział w takiej imprezie od drugiej strony, to widzi się inne rzeczy ;-)

Bardzo jestem jednak ciekaw, jak się sytuacja (sportowo) rozwinie. Kupa tych Włochów pierwszoligowych, Nibalich, Scarponich i Ballanów, ale to już pisałem, i moje przeczucie, że żaden z nich nie wygra, wzrasta. Osobiście bardzo bym się cieszył, gdyby udało się obronić zwycięstwo Danielowi Martinowi, który w zeszłym roku tak rewelacyjnie wjechał na Równicę. Kibicuję Markowi Rutkiewiczowi na pierwszym miejscu, ale na drugim Martinowi!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 sierpnia 2011 12:54:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Wjeżdżamy w góry! Niemiec-cyborg już wczoraj odpadł, zresztą tak samo ten przereklamowany Polak, a dzisiaj zobaczymy - i myślę, że naprawdę zobaczymy! - co dalej.


Tymczasem w ramach Tour de Pologne udało mi się pójść do DOliny Białego :D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 04 sierpnia 2011 13:54:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 09:03:24
Posty: 17986
Crazy pisze:
Wjeżdżamy w góry!

..a ja widziałem przejazd na zwgórzu bytkowskim!..No nie u jego szczytu , a raczej na podjeżdzie. Radośnie machałem czapką z daszkiem i pozdrawiałem jadących kolarzy. Jak Bóg da to za rok także będę pozdrawiał kolarzy.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 207 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 14  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Muzzy'84 i 43 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group