Ultima Thule

Słyszałam dziś o takich z kaszanką i biję się z myślami.

Słyszałam dziś o takich z kaszanką

Jestem na diecie, więc tylko 9.

Nieee
I może jeszcze z lukrem na wierzchu?

...z czym!!!???.... pamiętam pewny szok, którego doznałem widząc w Radocynie pierogi z kaszanką - choć pomysł nie wydaje się przecież ekstrawagancki - a Ty mówisz o pączkach???.... ja nie mogę... może jeszcze człowiek zrobi je z salcesonem?.... chłolerka....

Nieee
I może jeszcze z lukrem na wierzchu?

właścicielka mówiła, że w przyszłym planują z pudrem i musztardą.

ciasto drożdżowe z wytrawnym nadzieniem, smażone w głębokim oleju, serwowane przez Bistro Gor to karkandaki

Inspirowaliśmy się polską tradycją. Pierwsze pączki nie były przygotowywane na słodko, tylko wytrawnie - robiło się je ze słoniną. My zmodyfikowaliśmy ten pomysł, dopasowaliśmy do naszych czasów, i zrobiliśmy je z kaszanką. Tego typu pączki robimy co roku i wbrew pozorom zainteresowanie nimi nie jest mniejsze, niż tymi ze słodkim nadzieniem - mówi w rozmowie z nami Paweł Tkaczuk, właściciel "Pajdy Manufaktury Chleba".
Pączki z kaszanką nie są pokryte lukrem, a ciasto na te wypieki samo w sobie nie jest bardzo słodkie, dlatego to nadzienie wbrew pozorom pasuje i smakuje naprawdę dobrze. Jak wskazuje właściciel "Manufaktury", wielu klientów wraca co roku po pączki z kaszanką, nie jest to jednorazowa degustacja. Ci odważniejsi próbowali, byli zaskoczeni, że to działa i teraz są naszymi gośćmi na każdy tłusty czwartek - mówi.
A dlaczego akurat kaszanka, a nie inne wytrawne nadzienie np. bekon? To po prostu kwestia moich upodobań, nic niezwykłego - śmieje się Paweł.

Pączki z kaszanką są robione specjalnie na tłusty czwartek. Pojawiają się w ofercie około 2 tygodnie przed świętem wszystkich łasuchów, a znikają zaraz po. Cena pączka z kaszanką to 7 zł.

Lokal mieści się na Targówku na ul. Montwiłłowskiej 1. Godziny otwarcia:
poniedziałek: nieczynne
wtorek-piątek: 8.00-16.00
sobota: 8.00-13.00
niedziela: nieczynne

Mieszkałem kiedyś blisko tej budy, często karkandak robił mi za obiad.

Ale pączki z mięsem, słoniną i czort wie, czym jeszcze, bywały w takich okienkach na Półwiejskiej.

Dopiero gdy osiadlem nad Wartą okazalo sie, ze ciasto drożdżowe z wytrawnym nadzieniem, smażone w głębokim oleju, serwowane przez Bistro Gor to karkandaki.

Tego nie znam, a chętnie bym spróbowała.