Miałem wrócić do tematu, ale odłożyłem na później i zapomniałem.
Fengari pisze:
napisałeś wiele rzeczy, które ja pierwsza napisałam w swoim pierwszym poście wskrzeszającym ten wątek, tylko przez grzeczność (albo raczej lenistwo) nie wytykałam.
Choćby to, że swoją definicję maistreamu podałam już wtedy, chociaż może i nie dość jasna była:
Doceniam grzeczność, ale pozwolę sobie zauważyć, że pomiędzy:
Fengari pisze:
tzw 'mainstream', a w każdym razie to, co promują media o największym zasięgu, stanęło w miejscu całkiem.
a
Pet pisze:
czy takie coś jak "mainstream" w rozumieniu do jakiego MY przywykliśmy (tj, pewnego punktu odniesienia dostępnego dla wszystkich i kojarzonego przez przytłaczająca większość odbiorców), w ogóle istnieje.
jest jednak pewna drobna różnica. No dobra. Niech będzie, że nie drobna, a gruba.
Fengari pisze:
No już nie rób sobie jaj. Wizja jest owszem, bardzo fajna i bardzo ją lubię.
Serio nie widzisz różnicy między tradycyjnym radiem a internetem? Radiem, które nie daje Ci żadnego wyboru odnośnie tego, czego słuchasz, które próbuje kształtować Twój gust i mówi Ci jakie gatunki muzyczne są dziś jedynie słuszne, a Spotify czy innym YT, gdzie AI nie kształtuje Twojego gustu
Nie, nie robię sobie jaj. I nie, wbrew pozorom nie ma aż takiej dużej różnicy między radiem i internetem.
Jedno i drugie medium kształtuje Twój gust. AI nawet skuteczniej niż tradycyjne media, tylko robi to bardziej finezyjnie. Nie mówię, że YT czy streamingi korzystają z algorytmów podobnych do tych, które stosowało Cambridge Analytica, ale chyba Ty raczysz popadać w krotochwilny nastrój (zwany powszechnie "robieniem sobie jaj") jeśli próbujesz mnie przekonać, że na globalnych platformach, na których przewalają się cebuliony dolarów i są poletkiem niezliczonych biznesów medialnych (muzycznych, filmowych, reklamowych etc), tak kluczowa sprawa jak to co i do kogo trafia zostałoby oddane przypadkowym wyborom odbiorców. Profilowanie odbiorcy i podsuwanie mu odpowiedniego contentu "pasującego" do treści po które sięga i zmatchowanego z ofertą osób o podobnych gustach to norma. W efekcie, po jakimś czasie, mimo, że wydaje nam się, że słuchasz tego co "sami" wybraliśmy i co lubimy, okazuje się, że Twój gust został wprasowany w matrycę upodobań zgodną z wzorcem opracowanym przez AI. W efekcie wpadamy w bańkę, która po jakimś czasie wydaje nam się "powszechnym" nurtem. Osobom które jeszcze nigdy tego nie trenowały proponuję wpisać na swoim komputerze/telefonie/tablecie w wyszukiwarce YT, nazwę dowolnego wykonawcy, a potem powtórzyć ten sam eksperyment na urządzeniu innej osoby (najlepiej takiej, z którą nie współdzielimy na codzień sieci, WiFi etc, czyli nie kogoś z rodziny i raczej nie kolegi z pracy). Porównajcie wyniki obu wyszukiwań.
I tak, oczywiście wiem, że każde z Was jest świadomą samostanowiącą o sobie jednostką, które się algorytmom AI nie kłania i całkowicie samodzielnie i bez żadnych cyber-podszeptów dobiera swoją ofertę. Chwała Wam!
Ale po pierwsze powiem "Aha.
", a po drugie przypomnę, że rozmawiamy o szerszym nurcie, a nie tylko jednym, czy drugim indywidualnym przypadku, ponieważ sprawa była postawiona przez Ciebie tak:
Cytat:
Tu każdy sobie wchodzi na jakiegoś YT czy Spotifaja i szuka czego dusza zapragnie, nikt nie jest skazany na żaden ograniczony, odgórnie dokonany wybór
Zaryzykuję twierdzenie, że po pierwsze nie KAŻDY (bo jednak te podsuwane treści mają spore rzesze odbiorców - coś tak czuję, że nawet większą od tych, którzy gmerają tam na własną rękę). Po drugie jeśli nawet, to nie znajdzie tam wszystkiego CZEGO DUSZA ZAPRAGNIE, bo wybór choć ogromny to jednak OGRANICZONY (mogę podać przykłady czego nie udało mi się znaleźć ani na YT, ani na innych platformach). Po trzecie wreszcie wybory zaczną być ODGÓRNIE DOKONYWANE za niego i to w taki sposób, że może się nawet nie zorientować (choćby na etapie pozycjonowania wyników wyszukiwania). Ale to akurat wszystko i tak bez znaczenia, bo to kompletnie z dupy postawione zagadnienie. Powtórzę: nie ma różnicy czy słuchamy muzyki podsuwanej nam za pośrednictwem radia, czy muzyki podsuwanej nam przez internet. Różnica jest dopiero wtedy kiedy SAMI konkretnej muzyki zaczynamy SZUKAĆ (zamiast czekać aż usłyszymy coś, co nam się spodoba). Ale wtedy nie ma najmniejszego sensu porównywanie radia z internetem, bo w czasach "przedinternetowych" ci, którzy SZUKALI muzyki siedzieli po sklepach, giełdach, albo przegrywalniach płytowych, a nie przed radiem. I jeśli już wyprowadzać analogie pomiędzy wyszukiwaniem muzyki na YT na własną rękę, to należałoby to raczej zestawić w gmeraniu po stertach płyt, kaset i pudeł z winylami w poszukiwaniu albumów tego czy owego wykonawcy. Ale wtedy mówimy już o świadomym słuchaczu, a nie o kimś kto słuchając generycznego gówna serwowanego przez radiowych DJów, czy internetowe algorytmy liczy, że znajdzie tam Bóg wie jakie arcydzieła.
Oczywiście internet ułatwia nam niebagatelnie dostęp do niewyobrażalnej masy nagrań, w stosunku do czasów "analogowych" i z tym dyskutować nie zamierzam. Sam obecnie słucham interesujacych mnie rzeczy już w dniu premiery, a nie pół roku, albo parę lat później, kiedy w końcu dało mi się dopaść jakiś album zza wielkiej wody.
Ale żeby móc szukać, trzeba najpierw wiedzieć CO chce się znaleźć. Mówiąc inaczej trzeba mieć ukształtowane upodobania. A zgadnijcie co, gdzie i jak kształtuje obecnie upodobania (zresztą nie tylko muzyczne)? I tak wracamy do punktu wyjścia.
Fengari pisze:
Nie czuję się za bardzo targetem tego novum
Ależ ja absolutnie nie starałem się trafić tym novum w Twój target. Postawiona przez Ciebie teza brzmiała tak:
Cytat:
właściwie to już minęły dwie dekady, kiedy w muzyce nie pojawiło się nic tak naprawdę nowego
a nie tak:
Cytat:
właściwie to już minęły dwie dekady, kiedy w muzyce nie pojawiło się nic tak naprawdę nowego czego czułabym się targetem
.
Natomiast ja już na otwarciu tej dyskusji napisałem tek:
Cytat:
W ciągu tych dwóch dekad zestarzeliśmy się na tyle, że (...) gdyby nawet przyszło nam się zderzyć czołem z takim nowym zjawiskiem, to pewnie zareagowalibyśmy tak, jak przeciętny słuchacz wychowany na Bitlach w starciu z industrialem - całkowita negacja i wyparcie.
Aż tak źle tego kontaktu nie zniosłaś, ale to o czym pisałem w tym cytacie, dotyczy właśnie tego, że to NIE MY z naszymi czterema krzyżykami na karku jesteśmy adresatami tych nowych nurtów, tak jak nasi rodzice nie byli adresatami grunge.
Fengari pisze:
Niemniej jednak cieszyłoby mnie, gdyby poziom mainstreamu był wyższy (dla dobra młodzieży).
Młodzież z pewnością będzie Ci dozgonnie wdzięczna za tą troskę
Tzn. może byłaby dozgonnie wdzięczna, gdyby w obecnej kulturze muzyka grała taką rolę jak za naszych czasów. Ale tak nie jest.
Może jednak uspokoi Cię, że nawet gdyby było jak ongiś, to młodzież i tak świetnie poradziłaby sobie bez mainstreamu z certyfikatem jakości wystawionym przez staruchów z naszego pokolenia.