monika pisze:
Kompletnie mnie ten sport nie interesuje i gdy tak sobie rzucam okiem, to wciąż mi się - sucharowo dość, trzeba przyznać - rodzą pytania
mnie czasem interesuje, a i tak tenże sam suchar niemal zawsze mi się włącza, kiedy słyszę, że Nadal coś robi (ale kto)

Wczorajszy wieczorny finał widziałem i opowiem.
Mecz składał się z trzech części:
1) do stanu 6-3, 5-1 i piłka meczowa dla Andreescu była to gra w zasadzie do jednej bramki; Serena popełniała błędy, Bianka nie popełniała błędów, grała ostro, szybko i agresywnie i szokująco szybko doprowadziła do mecz-bola. W sytuacjach, w których Serena zaczynała grać na swoim właściwym poziomie, dochodziło do takich wymian, że publiczności się wyrywało takie głośne OOOOO

2) Serena obroniła mecz-bola, po czym nastąpił totalny zwrot sytuacji: Andreescu, która już prawie się zdążyła roześmiać ze szczęścia, że wygrała turniej popełniła kilka prostych błędów, Serena zakasała rękawy i równie szybko i nieoczekiwanie doprowadziła do remisu 5-5; i tu się już wydawało, że będzie po sprawie, bo zaraz wyrównanie w setach, a w trzecim sytuacja Rumunko-Kanadyjki byłaby pewnie krytyczna
3) jednak Serena chyba zbyt głęboko odetchnęła, a Bianka skumała, że skoro wrócił remis, to może zacząć grać tak, jak od początku meczu - no i zaczęły grać naprawdę równo; i jednak, podobnie jak w pierwszym secie, udało jej się przełamać Serenę, a tym razem było to już przełamanie ostateczne. Po tym zwrocie z punktu 2) koniec był tak nieoczekiwany i w sumie szybki, że aż nie było takiego wielkiego WOOW SENSACJA, tylko raczej: o, to naprawdę już koniec?

No i był koniec.
Serenie Williams pozostaje niewątpliwy prymat w dziedzinie strojów
