Dobrzy są, no nie?
Ja tak często nie chodzę na koncerty, albo chodzę na rzeczy których nie widziałem, czasem które robią znajomi. Jedne rzeczy zapamiętuję, inne mniej.
U mnie wszystko około, supportów nie wymienię, a w hard'corze ze względu na festiwale to jeszcze bardziej około):
Pearl Jam - 3 razy, z tego w dwóch razach moc niesamowita, a jeden taki sobie
Armia około 7 razy (a może mniej) (z grubsza od PRLu wszystko co w Warszawie + wyspa we Wrocławiu)
Meritum - 5 (znajomi, ale muza bardzo fajna)
Acid Drinkers - 3 lub 4??? (choć mi się wydawało że więcej, strasznie fajne koncerty wieki temu i jeden słaby, jak Lipa z nimi grał)
Pogodno - 4 (zmęczony nimi jestem na dłuższą metę)
Starzy Singers - tylko 4? (a chciałoby się w nieskończoność)
Coalition - 2 razy (na Hundred Inch Shadow więcej bylem, ale 100 nie lubię)
Cryptopsy - raz, ale jaki to jeden raz
Sick Of it All - raz, ale jaki to jeden raz (hehehe)
Kult - przynajmniej 5 razy(ale może znacznie więcej) - ale tak jak lubię kapelę, tych klimatów festynowych na ich koncertach nie znoszę i mijam te koncerty jak mogę
Neuma - 2 razy. Oba powalające (choć na pierwszym alkohol mną zamiótł
. Toż to koncertowe monstrum
Ignite - raz, ale jak było miło
Voo Voo - 2 lub 3razy, maestrzy muzyczni i ten dobór kompozycji dokładnie przemyślany, nawet jeśli się powtarzają
(za rzadko byłem żeby się nudzić, a w domu nie mam płyt)
Osjan - raz, ale jaki raz. Podejrzewam ze w domu bym się zanudził, a w studio Lutosławskiego to należałoby mnie zbierać z ziemi
Stara Lipa - 2 razy lub więcej (czad, etno czad)
Yerba Mater - 2 razy lub więcej (ich drogi rozwoju nie rozumiem, dla mnie poszli zbyt hermetyczną ścieżką)
Kapela ze wsi Warszawa - chyba jednak mnie nudzi
Lautari - 2 razy - przed tymi koncertami grali fajniej, a teraz to jazz dla jazzu (w formie folkowej)
Sarakina - 2 razy - pierwszy nudny, drugi otwarty, pełen jazzowych odniesień i zabawy. Bomba
Afraid of that day - 2 razy? przydługie gadki miedzy kawałkami, ale szkoda że ich już nie ma
Knockdown - raz albo więcej. Z tą Łodzią to w ogóle problem, bo oni grają w podobnych składach w kilku nie tak odległych muzycznie projektach
Sunrise - legenda polskiego h'c - tylko raz i straaaszny żal, że tylko raz
Partia - 2 razy (w tym raz na Żoli, ehh, się starsi ode mnie i prawidziwi załoganci bawili dobrze, miło było spojrzeć
)
yattering - raz, fajnie, ale Cryptopsy to to nie jest
Zjednoczenie Sound System - ze 4 razy, im wcześniej, tym lepiej; im później tym mneij rewelacyjnie, ale bardzo lubię (choć zabawę przy rege traktuję jako regeneracyjną bardziej, niż jako ucztę dźwiękową
)
Dezerter, New Model Army - przy okazji Armii. New Model Army stare najlepsze, nowe nudnawe. Dezerter bardzo fajnie (co pokazał PRL, na dziedzińcu UW się powtórzyło, czyli Dezetrter przynajmniej dwa razy; sentymenty rules)
Hate wraz z Decapitated i... - Decapitated koncertowo naprawdę warto. Byłem źle nastawiony. Niesłusznie
Dragon's Eye - strasznie dawno, bardzo sympatycznie
De press - raz w Legnicy, bardzo fajny koncert, mimo znikomej frekwecji
The Bill - sentyment, sentyment
Kwadratowi - raz, niedawno to pamiętam
męczące na dłuższą metę
Something like Elvis - po Starych Singers (że niby gwiazda), po starych singers to co najwyżej gwiazdorzy, hehehe
Łaki Łan - raz, za mało basu, za mało basu
Leperkauchen - raz, bardzo fajnie, bardoz fajnie
Budzy solo, Trupia Czaszka, Spirit of 84 - 1-3 - mi to nie podchodzi (Budzy 'solo' koncertowo, bo płytę uwielbiam, taka jest ma 'Droga'
)
Homo Twist i MEch (nie słuchałem mecha, a Twist dał słaby koncert)
Grave - zacny występ
Było też parę fajnych imprez jazzowych i etno, które często rzucały mną kompletnie o glebę, a nazw kapel niestety nie pamiętam.
Byłem też na metal'corowych które były nudne przeokrótnie.
Vavamafin chyba, Renata Przemyk dawno temu i jak Moskwa mimochodem.
Masala - 1,5 raza
Mało łażę, ale sporo pominąłem. Chyba na Electric Rootboysach byłem kiedyś w Piekarni, a może też w 3mieście przypadkiem. yyyy?
Coś jeszcze dopiszę zapewne.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
