Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 26 kwietnia 2024 16:20:17

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 580 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 39  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 04 października 2013 19:44:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 18:14:16
Posty: 6967
:shock: nieźle!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 października 2013 08:22:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 01 października 2007 22:19:21
Posty: 7630
Skąd: Kraków
:shock:

_________________
Would you know my name, if I saw you in heaven ?

Mój kanał na YouTube, czyli klejenie modeli, ale nie tylko. :wink:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 października 2013 16:23:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 09:01:48
Posty: 19450
Skąd: z prowincji
antiwitek pisze:
Nie liczyć na uwagę i domyślność jak na boisku.
podstawowa zasada:
na drodze nie ufać nikomu


dobrze żeś cały :D

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 października 2013 17:14:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28016
Dzięki :) .

A dziś znalazłem pompkę. Trochę dalej niż myślałem, całą w szronie, bo był mroźny poranek :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 05 października 2013 17:44:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 18 listopada 2005 20:20:58
Posty: 3939
Skąd: miasto Książąt
Dobrze Witku, że nic poważniejszego się nie stało!
Ja miałem w wakacje kolizję z jednym panem, który zapatrzył się na opalające nad Odrą kobiety i skręcił tak, że wjechał wprost na mnie. W skutek tego przeleciałem przez ramę i się poocierałem, ale pan po 50 nie mógł wstać, krew leciała mu z ręki (być może nawet złamał) no i jego rower nadawał się do naprawy.
Trzeba uważać na opalające się panie!

_________________
kocham cię extra mocno, kocham cię luksusowo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 31 stycznia 2015 23:28:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Z Wielkopolski nad morze wzdłuż Wisły. Cz. I.
Skład 2 razy 16-latkowie i jeden Powsinoga

Drugi tydzień lipca 2014. Już trzeci rok z rzędu wyruszamy rowerami. Tym razem nie planujemy połączenia z kajakami.
http://www.ultimathule.nor.pl/viewtopic ... owa#510282
W zasadzie nie mamy żadnych planów. Jak zwykle to co powinniśmy robić o wiele wcześniej zaczynamy przed samym wyjazdem. Montowanie błotników, licznika, bagażnika etc. Do tego smary, 4WD. Prognozy pogody i obserwacje na żywca mało sprzyjające. Bardzo silny wiatr /ok 80 km/h/ i zapowiadane burze. No ale cóż. Najgorsza pogoda jest w domu – więc ruszamy. Tylko zbyt nie wiemy gdzie. Są dwie opcje: nad morze lub do Czernej /klasztor Karmelitów koło Krakowa/przez Jurę.
OK to jedziemy na wschód – kierunek Gniezno, a potem w górę lub dół mapy.
Dzień I. Poznań – Dąbrówka Kościelna – Gniezno – Jankowo Dolne /ok.50 km/

Tradycja, a więc prze Puszczę Zielonkę do Dąbrówki Kościelnej. Tam jak zwykle zawierzam Maryi Dąbrowieckiej naszą wędrówkę. Dalej przez Kiszkowo do Gniezna. Niestety z lasu wyjeżdżamy w odkryty teren. Wiatr w ryj. Wielki wiatr. Staję na pedałach i stoję w miejscu. Chłopaki dają radę bez problemu, a ja.... zdaję sobie sprawę z upływających lat. Jedziemy równolegle wzdłuż burzy. Goni nas i dogania przed Gnieznem. Akurat przed sklepem. Tymbarki poprawiają nastrój. Rowery mokną, a my z miejscowymi popijamy pod okapem. Na szczęście niedługo. Docieramy do Gniezna. Tradycyjna pizza na rynku dla chłopaków. W tym czasie biorę rower i jadę szukać schroniska młodzieżowego. Znajduję dzięki taksówkarzom /i tak nie jest łatwo/, ale mimo że klimaty soc-realu mnie nie drażnią to stosunek ceny do warunków /czwarte wysokie piętro, kolonie szkolne i linoleum/ powoduję, że mam ochotę mimo burzy, wiatrowi i zmęczeniu dalej jechać. Celem Jankowo Dolne nad jeziorem, gdzie w dzieciństwie spędzałem wakacje w zakładowym ośrodku. Niby 12 km a nie jest prosto. Czarne chmury podążają naprzeciw. Trasę pokonujemy skokami przeczekując nawałnicę. Biedronka. Przystanek PKS. Przystanek PKS. Docieramy pod wieczór do celu, nawet nie bardzo zmoczeni. Niestety czasy ze wspomnień to nie czasy dzisiejsze. Pola namiotowego już nie ma. Ogólny syf i upadek. Rozbijamy się na plaży, za co płacimy zresztą niemało, nie otrzymując w zamian nic. Co gorsza okazuje się, że kolega syna nie zabrał stelaża do namiotu. Tak więc musimy przenocować w jednym. Aby dopełnić atmosfery przyjeżdża samochodem śmieszna rodzinka, która rozbija się kilka (!) metrów od nas jakby nie było miejsca na kilkuset metrach plaży. Pieprzenie, grill i takie tam. Idę znieczulić się. Chłopaki zasypiają – młodość. Ja nad ranem – młodość. Wstaję pierwszy – czuję się staro. Ale mgły nad jeziorem i wspomnienia napędzają. Idę na stację i planuję jak się wydostać stąd. Wiatr ciągle dmie. Zapada decyzja – jedziemy wzdłuż Wisły nad morze. Wbrew temu, że w sakwach mam tylko mapy na południe. cdn.

moderatorzy czy jest wątek o podróżach rowerowych?
jeśli tak to proszę o przeklejenie


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 01 lutego 2015 22:14:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Dzień II. Toruń – Chełmno czyli arasek by oszalał.
Przed południem wsiadamy do bany na Toruń.
Obrazek
Panie – pytam konduktora - to pociąg na Toruń?
Nie na prąd.
Miło się jedzie oglądając przez okna szarpane wiatrem drzewa. Pocieszam się, że od Torunia Pojedziemy na północ więc wiatr będzie boczny. Toruń Główny jak stary znajomy, o niejedną godzinę czekało się na pierwszy pociąg po koncercie S.O.S. Emocjonujący przejazd rowerem przez most /wąsko, wietrznie a Wisła ho ho i ta barierka taka jakaś nie za wysoka/ i siup jesteśmy na starówce. Chłopaki do macdonalda a ja po mapę i stelaż do namiotu. Skończyło się na zakupie szczegółowego atlasu drogowego /dobre kilo do bagażu/, bo flagowy produkt turystyczny WTR czyli Wiślana Trasa Rowerowa nie dysponuje mapą tylko nie wyrażę się folderkami, nie nadającymi się do nie wyrażę się. W sklepach turystycznych stelaży nie mają, a nawet gdyby to jak odczytał sprzedawca z katalogu cena = namiot. Jest natomiast na tyle miły, że doradza że w jakimś markecie na wylotówce jest wyprzedaż namiotów. Ok no to jedziemy i kupujemy za 80 złotych chiński produkt namiotopodobny.
Chełmińską a jakże wyjeżdżamy do Chełmna. Ścieżka rowerowa wyprowadza nas z miasta i zmienia się w nowowybudowaną drogę rowerową. Gładziutki asfalcik, boczny wiatr alleluja! Syn siedem kilometrów jedzie bez trzymanki he he. W pewnym momencie przejeżdżając przez jakąś wieś widzę takie betonowe cosik idealnie nadające się na zatrzymanie i wygodne zejście z roweru – bo wysoka rama i ciężki sakwy powodują, że nie można pochylać roweru, a tak wysoko podnosić nogę to w balecie. Siadam na tym czymś odwracam głowę a to stacja kolejowa! Siedziałem na krawędzi peronu.
Obrazek
Okazało się, że
Cytat:
Droga rowerowa została zbudowana na dawnym szlaku kolei normalnotorowej. Ostatni kurs osobowy w r. 1996. Szlak kolejowy czynny na odcinku Toruń Północ - Olek - baza paliw nr 11 w Zamku Bierzgłowskim. Od ul. Polnej do granicy miasta i do odejścia toru w kierunku bazy paliw droga rowerowa zbudowana wzdłuż DW 553, dalej po śladzie szlaku kolejowego. Nawierzchnia asfaltowa. Koniec na razie przy DW 551 w Raciniewie


Opis tego szlaku kolejowego.

a tak wygląda teraz
warto poczytać cały wątek – ja mówię szacunek!

Choć trasy kolejowej żal uważam że to znakomity pomysł bo szlak wielce urodziwy a jak się uruchomi wyobraźnię... i gdyby te stacje ożyły dla turystów... ech.
Potem już normalnymi bocznymi drogami przez Gzin, Czarże do Chełmna. Jakieś 15 kilometrów przed celem koło zaczyna trochę bić i stwierdzam, że rozwarstwia się trzyletnia opona. Przenoszę ciężar ciała bardziej na kierownicę, bo jak opona strzeli to jesteśmy ugotowani. Oczywiście pod jednym sklepem miejscowi doradzają skrót i szczęśliwie dojeżdżamy nad jezioro położone u stóp Chełmna. Rozbijamy nowy namiot, który śmierdzi chińskim marketem wszystko za 5 złotych. No ale przynajmniej mogę rozłożyć się wygodnie. Chłopaki wskakują do drugiego. Spać, spać, spać!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 01 lutego 2015 22:22:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17263
Skąd: Poznań
Oszalałem :brew_hmm:
Co za zdjęcie z tą stacją... smutek i nostalgia.

Ale czekam na dalszy ciąg, świetna wyprawa!

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 lutego 2015 21:50:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
usiłuję odtworzyć III dzień
z tego co pamiętam to wiatr znów odwrócił się w ryj
chciałem rower wrzucić do rowu i iść pieszo
ewentualnie zmienić kurs o 180 stopni jechać na południe z wiaaaatrrrrem
spotkać się z Pietruszką i znieczulić się :D
na pewno przejeżdżaliśmy przez Grudziądz
reszta za mgłą
PS na gugle maps odtwarzam trasę bo aparatu foto nie miałem :cry:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 08 lutego 2015 20:12:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Dzień III. Chełmno - Grudziadz - gdzieś w lesie przy granicy.
Budzę się po piątej. Na wyjazdach lubię wstawać wcześnie i wcześnie też chodzić spać. Taki naturalny rytm kury. Trochę czytam. Chłopakom daję się wysypiać nawet do 10-tej, w końcu wakacje.
Około siódmej wychodzę do Chełmna ok. 2 kilometrów. Droga prawie ciągle pod górę, o jak dobrze się idzie. Czuję, że to nie będzie mój dobry rowerowy dzień. Tam „gdzie plecy nazwę swą szlachetną tracą” odczuwam poprzednie dni na siodełku.
Obrazek
Chełmno urzeka mnie po raz kolejny. Wszechobecny gotyk wyłania się za każdego rogu. Jakby nie było 7! gotyckich kościołów, zachowany średniowieczny układ oraz prawie całe mury. Nie na darmo wpisane jest na Europejski Szlak Gotyku Ceglanego.
Obrazek
Błąkam się niespiesznie i trafiam na Mszę św. o ósmej. Jakieś przynaglenie by się wyspowiadać. Ciało Chrystusa. Amen. Wychodzę lekko unosząc się nad ziemią :aniolek:
W miasteczkach o 9-tej otwierają sklepy, więc czas ruszyć na poszukiwanie opony. Na szczęście są dwa sklepy rowerowe. W drugim znajduję preferowaną oponę pół-slick czyli gładką na środku z klockami po bokach. W terenie daje radę, a na asfalcie się nie męczę. Obrazek
Jeszcze piekarnia (czas jagodzianek :D ), rzeźnik i nabiałowy. Zawsze staram się kupować w lokalnych firmach aby popróbować lokalne smaki. Wchodzę jeszcze do info. turyst. Ale mapy nie mają tylko te folderki wiadomo do czego. Objuczony i zadowolony wracam do akademika stopem. Dziwne, że w małych miejscowościach nie ma problemu z podwózką, nawet gdy na szyi wisi opona rowerowa.
Budzę współtowarzyszy, śniadanko ze świeżych produktów. Potem jadą rowerami do Chełmna, a ja otwieram warsztat rowerowy. Jeszcze kąpiel w jeziorze i o 12-stej w trasę.
Niestety wiatr od morza odpycha skutecznie. Siodełko dokucza. No 15 km na h to max. Droga znaczona od wiejskiego sklepu do następnego. Masakra. Jakoś dojeżdżamy do Grudziądza. Tak naprawdę marzę by je przejechać jak najszybciej. Nie mam z nim najmilszych wspomnień. W ponurym socjalizmie byłem w nim aby odwiedzić przyjaciela we wojsku. Wszechobecne koszary, maszerujące oddziały po ulicach. Brrr. No cóż, ale chłopaki marzą o pizzy. Tym sposobem dojeżdżamy do rynku. Zostawiam ich w pizzeri a sam idę się poszwędać. Ładne okoliczności starówki.
Obrazek
Z murów przyglądam się Wiśle. Jest wspaniale. Grudziądz pokazał piękne oblicze.
Obrazek
Potem przez ciągnące się parki wyjeżdżamy na rogatki miasta, gdzie w biedronie robimy zakupy na noc.

Ponieważ zbliża się wieczór wiatr ucichł i jedzie się fajnie. Zbliżamy się do granicy województw kujawskiego i pomorskiego. Wjeżdżamy w kompleks leśny. Zaczyna zmierzchać. Ok to odbijamy kilometr w głąb leśną drogą i potem jeszcze kilkadziesiąt metrów ścieżką – tu powinniśmy spokojnie się wyspać. Nikt nas nie będzie niepokoił. Rozbijamy namioty prawie po ciemku na miękkim mchu. Nawet karimaty niepotrzebne. Spać.
Niestety jakiś komar postanowił spędzić noc ze mną. Zapaliłem czołówkę starając się go namierzyć. W tym momencie usłyszałem samochód, zgasiłem światło, ale zostaliśmy namierzeni. Słyszę, że się zatrzymuje, podwójny trzask drzwi, trzask gałęzi, kroki i głos co tu robicie? Wychylam głowę – dwóch mundurowych. Na moro naszywka Straż Rybacka. Tłumaczę co i jak. Coś tam burczą, więc pytam rzeczowo co złego robimy? Trzy rowery, dwa namioty, brak ogniska, brak śmieci, puszek czy butelek po alkoholu. Robią w tył zwrot. Zapinam zamek, kładę się i myślę, a może ja już śpię i śnię. Straż Rybacka w środku lasu. Dobranoc.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 08 lutego 2015 20:40:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Powsinoga pisze:
spotkać się z Pietruszką i znieczulić się

:D :piwo:
a fotki rzeczywiście świetne

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 25 lutego 2015 20:02:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 05 lutego 2008 00:32:44
Posty: 3641
Dzięki, Powsinoga, świetnie się czytało. I ta droga rowerowa!

Ps. Ale to chyba nie koniec?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 lutego 2015 12:22:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Pietruszka pisze:
a fotki rzeczywiście świetne

to fajnie aczkolwiek nie moje he he
z netu nie miałem aparatu :(
Joon pisze:
Ps. Ale to chyba nie koniec?

wypchnąłem materiał do drukarni to pewnie dziś napiszę coś
piąteczek trzeba hamować...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 lutego 2015 15:01:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 14:02:17
Posty: 5355
Skąd: Skąd:
Nocowaliście nad Starogrodzkim? Jagodzianki OK?
A pizza w Grudziądzu dobra? Bo wiem, gdzie robią dobrą.
Napisz więcej!

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 lutego 2015 18:23:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 20 października 2008 17:48:09
Posty: 6421
Tak nad Starogrodzkim na kampingu, ale poza miejscem do rozbicia to ani pryszniców ani kibelków, no ale bezczelnie skorzystaliśmy w jakimś hoteliku.
W jeziorze kąpałem się tylko ja - nie wiem czemu i chyba nie chcę wiedzieć.
Może pora dnia, może pogoda...

Natomiast Chełmno i jagodzianki bardzo OK. To miasto bardzo zapadło w mej duszy. Byłem dwa razy i zajrzę jeszcze jak będę miał okazje. Wiele pięknych zakątków :D

Grudziądz na plus. Pizza chyba w da grasso ale nie spróbowałem, bo nieopatrznie wyszedłem i rzuciłem jak nie będziecie mogli zjeść to zostawcie dla mnie /a wielkość jak koło od wozu/. Gdy wróciłem tylko dwie zmięte serwetki żałośnie leżały na talerzu.
Fajnie się wjeżdża pod górę do rynku, a jeszcze fajniej zjeżdża.
Okolice kościoła św. Mikołaja super.
Bardzo fajna ścieżka rowerowa parkami wzdłuż Trynki. No i z wałów tereny nad Wisłą znakomite.
Obrazek

no dobra kolejny dzień:

To był dziwny dzień. O świcie budzi deszcz bębniący o namiot. Bardzo lubię ten odgłos - mówi do mnie: nic nie musisz, leż, śpij, to cholerne siodełko może poczekać. Mięciutki mech spod podłogi obejmuje. Gdzieś koło dziewiątej przestaje padać. Namioty przesychają. Ponieważ prawie nic do jedzenia nie mamy, a rowerów nawet nie rozjuczaliśmy, tylko przykryliśmy płachtą, gotowość do drogi uzyskujemy jak oddziały specjalne Grom.
Ledwie wyjeżdżamy zaczyna kropić, padać. Nic to, do wsi z trzy kilometry, przedzieramy się. Peleryny huczą i powiewają. Wpadamy do Wielkiej Wałczy i wypatrujemy wiaty, sklepu, przystanku no i w prezencie dostajemy to.

Obrazek

Po lewej sklep, po prawej bar z pięknym podcieniem. Okazuje się, że tylko podcienie czynne. Reszta od piętnastej. Zajmujemy część barową. Dwa stoły i ławki do dyspozycji. Rozpakowujemy się i robimy remanent. Kilka kisielków i dwie zupy w proszku. Szału nie ma. No nic, choć wokół wody w bród, to do gotowania nie mamy. Idę po prośbie i odnoszę sukces. Chłopaki eksperymentują ze smakami i kolorami.

Obok pojawia się dwóch miejscowych z siatkami pełnymi piw. Powoli opróżniając zawartość omawiają problemy egzystencjalne - o ile mogę się zorientować. Słownictwo jest bardzo bogate i gdy walnę się młotkiem w palec zapewne skorzystam z kilku związków frazeologicznych.
Tymczasem deszcz leje i leje. Dzwonię do domu i dowiaduję się, że tak od szesnastej powinien opad zanikać. Przemyka kilku rowerzystów, jednak swym wyglądem /mimo profesjonalnej odzieży/ uspokajają, że nie ma co się wygłupiać. Sąsiedzi odchodzą z lekkimi siatkami, choć uginające się nogi sugerują, że ciężar jest w nich.
Nawet jest fajnie, tym bardziej, że nieoczekiwanie przyjeżdża odsiecz w postaci samochodu dostawczego. Drzwi sklepu jak sezamu otwierają się. Robimy sklepikarzowi chyba całodniowy obrót w ciągu kwadransa. Pulpeciki, klopsiki, ciasteczka i takie tam. Jak laba to laba. Otwieram kuchnię. Gotujemy, gotujemy. Kawa dopełnia nastroju. Gary zmywam pod rynnami lepiej niż pod kranem. Od niechcenia wyciągam rękę i strumień spadający z dachu wypłukuje do czysta. Sjesta. Czytamy, przeglądamy mapy. Zgodnie z planem otwiera się bar. Skajowe kanapy, bar w formie kiosku z okienkiem, TV pod sufitem – klimat jak trza. Leci film Agent Cody Banks 2, który wzbudza moje niedowierzanie.
Obrazek
Wypijam dwie kawy z gruntem /czyli polska kawa po turecku w szklance na spodku/ a i tak nie jestem w stanie wytrzymać napięcia płynącego z ekranu. Nie zdawałem sobie sprawy, że istnieją takie arcydzieła. Tymczasem schodzą się miejscowi. Oczywiście takie wynalazki jak sale dla palących nie zniszczyły lokalnej tradycji. Poziom oklęcia osiąga wyżyny. Konglomerat dymu, związków frazeologicznych i agent Banks przyspieszają decyzję o opuszczeniu naszej przystani tym bardziej, że deszcz zanika.
Jedziemy wzdłuż Wisły niespiesznie – jedyny cel to jakiś nocleg pod dachem. Wjeżdżamy do województwa pomorskiego. W Nebrowie akurat kościelny otwiera świątynię. Zaraz msza, a jest sobota wieczór. Idziemy bo nie wiadomo co będzie jutro. Po mszy staramy się podmówić o jakąś salkę, ale bez rezultatu. Wieczór, bezwietrznie, mokry asfalt – kulamy się do Kaniczek. W sklepie podpytuję o nocleg. Sympatyczne małżeństwo stara nam się pomóc. Może tu, może tu, lepiej tam a może… Niech Pan spróbuje w takim białym domie, ale proszę uważać bo to sprytna kobieta. Zajeżdżam, dzwonię na komórkę z szyldu. Tak można, z Kwidzynia trzeba jechać… ale ja stoję pod bramą. Po chwili wychodzi szefowa – opalenizna, złoto. Mówię, że jedziemy rowerami, że deszcz i tak dalej. Zaczynamy od 50 złotych za osobę. Kręcę nosem, w kobiecie budzą się matczyne uczucia, bo my tacy biedni i gdzie się podziejemy. Kończymy na 80 za wszystkich , tylko nie rozgłaszać! No tak straciłaby reputację he he. W ten sposób nocujemy w domu weselnym Biały Pałacyk.
Obrazek
Warunki hotelowe, czyściutko, pachnąco. Pławimy się w luksusie. Gorąca woda, plazma na ścianie. Ponieważ szefowa obchodzi zaległe imieniny ze znajomymi, dostajemy kurczaka z warzywami, a ja piwo z lodówki. Chyba jest jakiś półfinał mistrzostw w piłce, ale przegrywa z Piratami z Karaibów. Potem zaczyna się film Gran Torino Clinta Eastwooda. Nieoczekiwanie wciąga mnie i oglądam do późnej nocy. Usypiając myślę, czy aby ten dzień nie był z innego wymiaru. Agent Banks w wiejskim barze i Biały Pałacyk /żeby w pełni docenić trzeba odwiedzić stronę http://www.bialypalacyk.pl/ to chyba tylko we śnie takie wrażenia. W sumie niezapomniany świetny dzień.
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 580 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 39  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 154 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group