Ultima Thule

Najczęściej to piwo pijam.Ulubione to:Heineken,Carlsberg,Żywiec,Tatra,Lech,Tyskie.Wino każde byle nie słodkie.
Wódki wogóle nie pijam,chyba że w jakich drinkach.Do pyszności alkoholowych zaliczam malibu z mlekiem i kamikaze

Oto RASFAEL

Ale to chyba nie na temat. Przerzuć to zdjęcie do albumu.

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night

"oto Rasfael, czołowy pijaka forum"

-

Zdecydowanie jestem zwolennikiem czystej wódki. Nie mam tu jakichś konktretnych upodobań, choć pewnie wolę Absoluta od Żytniej. Niestety często jest tak, że trzeba sie dopasować do towarzystwa, a tu w moim przypadku przeważają piwosze. No więc w miarę możliwości nic innego jak Łomża Wyborowa Export, szczególnie jak jestem we Łku. Co do wina - nienawidzę słodkiego. Lubię sofię, półwytrawną.

To w niektórych przypadkach maniera jeszcze większa niż twoje wcześniejsze wymienianie win z różnych włoskich regionów. 8) Przynajmniej jestem w stanie uwierzyć, że naprawdę rozróżniasz te smaki i są na tyle przyjemne, że rezygnujesz z gorszych, natomiast nikt mi nie wmówi, że jabol jest smaczny. Owszem, nie mówię, że od razu każdego musi od jabcoków skręcać, ale żeby się nimi zachwycać? To dopiero maniera - "Jacy to my wspaniali i wyluzowani jesteśmy. Nie jesteśmy szpanerami, tylko twardzielami."

Piszę to jako człowiek, który wypił w pewnym okresie niemało tego typu napojów. Jednak im jestem starszy, posiadający więcej pieniędzy itd., tym mniej utożsamiam dobrą zabawę niebezalkoholową z porannymi (albo i nocnymi) rozmowami z sedesem, a taka jest przypadku mojego organizmu konsekwencja picia jabcoków...


No i oczywiście, przyłączam się do rady "Nie mieszać (zanadto)"

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

...hehehe...
...habakukowy przysmak - ja dziekuje, mnie muli i sie niedobrze robi na dluzsza mete po takim drinie...
...brrr...

...a wracajac do watku glownego powiem co nastepuje:
PIWA:
Lech Czerwony (absolutne mistrzostwo Polski)
Lodwar (piwsko łódzkich browarów, w plastiku, za 4,40 litr - wersja ekonomiczna)
Porter Łódzki (wersja do zarżnięcia - ciężki bronek, gorzkawy, w ilościach 0,33 jest okej, w porcji pollitrowej mnie rozbiera)

WINA:
Domowe. Moje, mojego ojca, mojego dziadka - w kolejnosci odwrotnej gdy mowa o jakosci produktu, cos jest takiego ze reka do trunkow z czasem sie dopiero wyrabia. material jest mniej wazny, wazniejsza pewnosc, ze masz pelna kontrole nad procesem tworzenia, nikt Ci shitu nie wcisnie. Wlasne owoce, wlasne narzedzia - tylko drozdze i pozywke trza kupic, mimo, ze znam takich co nie dodaja drozdzy, tylko sam cukier i tez wychodzi.
Z kupnych to jedynie Prosec, moze Vitosha - ale to tak czy inaczej gatunki "supermarketowe" sa - na wyzsza polke sie nie ogladalem jeszcze.

WÓDKI:
Generalnie nie przepadam, mimo, ze ostatnio katuje co weekend inny gatunek...
Numerem jeden jest RUM!!!
Co do gatunku to majac do wyboru Seniorite i Golden czyli w sumie wyroby rumopodobne kupuje Golden, ale jak tylko sie da ratowany jestem przez znajomych rumami z poludnia - slowackie, czeskie i zazwyczaj jest o niebo lepiej niz - skjuzmi - Zielona Gora...
A gdy rum miesza sie z Coca Cola i cytryna = rodzi sie ROMcajs, to ja juz w ogole odpadam...

Numer dwa: Żoładkowa Gorzka i jej klony - Balsam Pomorski, Gorzka Herbowa, Sobieski Bitter - a w polaczeniu 1 czesci wodki i 2 czesci mleka skondensowanego nieslodonego mozna sie zagubic bardzo powaznie (w czwartek zgubilem sie w Lodzi, w piatek w Toruniu)...

Numerem trzy jest wódka z ziemniaka - Luksusowa.

Natomiast znow poza konkurencja jest mietowa wodeczka mojego dziadka - petarda!!! No i bimber z Bialegostoku...

_________________
Blaszony
Każde zwierzę koi dotyk.

A jak ktoś poda mi gin z tonikiem cytrynką i lodem to czuję sie jakby zaczynały się wakacje...

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Aha, nie zapominajmy, że jest coś takiego jak miód pitny.

I tak jak miodu pszczelego nie zniosę w żadnej postaci z wyjątkiem piernika, to miód pitny owszem, owszem... jeżeli dobrze pamiętam, bo ostatni raz piłem lat temu bardzo wiele...

_________________
Trio-dan-te! Trio-dan-te! Trio-dan-te!

a ja i jeden i drugi chętnie pożywam... choć nieczęsto

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Miody pitne są ok, ale nie w większych ilościach. Są ciut za słodkie jak dla mnie.

To jednak trochę inaczej niz ja. Ja mam PRZED spożyciem stan przedwymiotowy

_________________
Trio-dan-te! Trio-dan-te! Trio-dan-te!

ja mam tak samo, ale faktycznie zapomniałem o miodach. A lubię! tylko że w niewielkich ilościach...
Natomiast miód zwykły to ja moge jeść mniej wiięcej jak Puchatek. Zawsze lubię sprawdzić, czy ktoś przypadkiem nie ukrył pod spodem trochę sera ...

_________________
ćrąży we mnie zła krew

...Natalia właśnie robi Maddoga....

_________________
ooooorekoreeeoooo