No to kontynuuję moją ostatnią modę na remasterowanie postów
Ranking top 10 w tym momencie jest dla mnie niemożliwy
Starałem się jakoś tych śpiewaków poustawiać ale mi nie wyszło
Bezproblemowo jestem wstanie natomiast podać miejsce numer 1
Ian Gillan do dziś nie mogę Krejzjemu wybaczyć tekstu że to niby podrabiacz Planta....bzdury
Czytałem o tym, że
Purple się inspirowali
Zeppelinami na samym początku swojej działalności ale nic a nic w tym nie było podrabiactwa. Nawet jeśli
Gillan w jakiś sposób wzorował się na
Plancie to w moim odczuciu przebił go na każdym froncie
Śpiewanie w szybkich utworach bardzo rytmicznie i z finezją a także jakimiś nieokiełznanymi okrzykami opanował do perfekcji. Na żywo słychać u niego niezwykłe zaangażowanie w śpiew i ta pasja również potrafi zachwycić. Potrafi również zaśpiewać tak przejmująco, że ciary przechodzą po plecach mam na myśli
Child In Time w wersji z MADE IN JAPAN. Każda próba zastąpienia
Gillana w
Deep Purple była do kitu
On jest po prostu niezastąpiony
Teraz już będzie bez kolejności i trochę krócej...
Ian Anderson jakże miło słucha się tego głosu...jest tak niezwykle przyjemny jak i cała muzyka
Jethro Tull, jest on dla
Jethro kimś takim jak
Iommi dla
Sabbath czyli kolejny z serii niezastąpionych z tym, że w tym przypadku również jako twórca i osobowość sceniczna.
Jon Anderson w sumie teraz pokapowałem się, że tych niezastąpionych będzie jeszcze paru
nie wyobrażam sobie
Yes bez tego wysokiego i czystego głosu
Jona Andersona wprowadzającego taki "inny" wymiar muzyce
Yesów, i mimo, że jest on w
Yes "tylko" wokalistą (czyli nie ma jakiś swoich firmowych zachowań na scenie czy charakteru który ciągnie za sobą tłumy) robi niesamowite wrażenie.....
Peter Gabriel no i do tego wokalisty mam niesamowicie wielki szacunek za przejście próby czasu
to jak nadal śpiewa i jak zachowuje się na scenie jest naprawdę godne podziwu. Gabriel to niezwykła barwa i nacechowanie emocjonalne muzyki jest taki niezwykle autentyczny...nawet bez znajomości angielskiego słuchacz jest w stanie domyśleć się co
Gabriel chciał przekazać, a już na pewno jaki rodzaj uczuć chciał swym śpiewem "pokazać".
Roger Waters najbardziej dobijający głos w historii Rocka..., jest taki strasznie smutny, trudny, i momentami wręcz nieprzyjemny. Ale taki właśnie ma być,
Waters już po prostu tak ma i w takim klimacie czuje się najlepiej. Najbardziej jego styl został jak dla mnie ugruntowany na
The Wall i to właśnie ta płyta najlepiej pokazuje
Watersa jako wokalistę i smutnego opowiadacza...
Ronnie James Dio i tutaj początek jest dokładnie taki sam jak u
Gabriela czyli:
Cytat:
do tego wokalisty mam niesamowicie wielki szacunek za przejście próby czasu
to jak nadal śpiewa i jak zachowuje się na scenie jest naprawdę godne podziwu.
również strasznie emocjonuje się tym o czym śpiewa i zawsze zaangażowany jest tak samo. W sumie nic a nic się nie zmienia. Najważniejszy głos
Rainbow i jedyny godny następca
Ozziego w
Black Sabbath. Nie lubię tylko jego solowej twórczości...ale tej nie solowej jest tak dużo, że wcale mi to nie przeszkadza
Bon Scott niesamowicie
Bluesowy głos. Każde wejście wokalu na płycie
If You Want Blood jest absolutnie niesamowite... ta barwa jest wprost genialna...trudno napisać mi o nim coś jeszcze, pewne jest jedno: jeśli miałbym wymienić jednego nieżyjącego już muzyka, którego z (powodu jego talentu) po prostu mi szkoda byłby nim właśnie
Bon Scott.
James Hetfield po prostu potężny głos który do dziś robi wielkie wrażenie. Nie wyobrażam sobie
Metalliki z jakimś innym wokalistą.... Ma na pewno swój własny styl i mimo tego, że to już nie do końca to co na początku lat 90ych to nadal świetnie sobie radzi. Aha zdecydowanie najlepszy gitarzysta wśród wokalistów, jedyna osobowość która mieści się u mnie w dwóch kategoriach typu "najlepsi ktoś tam"
Tomasz Budzyński jedyny człowiek z tej zgrai którego poznałem osobiście
siła, barwa głosu, zachowanie na scenie i teksty- to wszystko wpływa na wrażenie które należy nazwać niesamowitym
Dla mnie to prawie magia
.
Ozzy najbardziej demoniczny głos w muzyce Rockowej...niesamowita charyzma, i zaangażowanie na scenie. Kultowe
I Can't Fuckin' Hear You! czy
We Love You All! dopełniają wrażenia totalnego szaleństwa....tak
Ozzy to szaleniec.
Paul Stanley kurde, po prostu piękno w prostocie, bardzo lubię słuchać tego głosu i tyle.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Sorry Winetou 
