Ultima Thule

Eee... nie... - normalnie, jak u ludzi, praworęczny jestem
Ale już wiem dlaczego:

otóż jak wracam z pracy to zwykle targam ze sobą jakieś toboły, siaty z zakupami i trzymam je w prawej ręce (poza tym torba z laptopem wisi na prawym ramieniu), więc otwieram drzwi lewą ręką sięgając do lewej kieszeni.

dobre

_________________
kocham cię extra mocno, kocham cię luksusowo

Hehe... przypomina się cytat z klasyki:
"Dziecko Chińczyk i dziecko Japończyk to się niczym od siebie nie różnią. No, nazwą - Chińczyk/Japończyk. No, chyba że Chińczyk jest chłopczyk, a Japończyk dziewczynka. Ale wtedy to już tak jak u ludzi.."

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

dokładnie odwrotnie, torba lub plecak na prawym ramieniu, torby w lewej ręce. Dla równowagi ale poza tym przecież praworęczny jestem więc prawa musi byc wolna aby np otworzyć drzwi. Ciekawe czy otworzyłbym drzwi lewą ręką? Muszę spróbować

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Gdy noszę plecak "połowicznie" tylko na jednym ramieniu to zawsze na lewym... I w której ręce bym nie miał toreb, to klucze zawsze w prawej kieszenie i takie gimnastykowanie żeby drzwi prawą ręką otwierać.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Toć do tego piłem






mimo, że jestem praworęczny, piwo (czy tam inne butelki, o ile sie zdarzą) otwieram tylko lewą ręką...

Piwo (czy tam inne butelki, o ile się zdarzą) prawą.
Chociaż tak sobie myślę że butelki odkręcane (cola, woda mineralna, wódka) to w sumie i lewą i prawą, bez różnicy.
Za to - uwaga! - słoiki ZAWSZE lewą.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

zaczynam poważnie wątpić w twą praworęczność

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Właśnie ja też...
Słoiki też lewą ręką odkręcam, samochód prowadzę wyłącznie lewą ręką...

Ale jest jeden argument za praworęcznością: jak chodziłem na siłownię za młodu, prawą ręką na biceps brałem znacznie więcej niż lewą.

hej Kamik, masz aboslutną rację!!! uświadomiłes mi, że też tak mam! ja nawet nie mogę zjeśc kanapki zrobionej przez kogoś innego niż moi najbliżsi

_________________
ja herez ja herez

pewnie boicie się jakiegoś choróbSKA

Wydaję mi się, że chodzi o domowy styl jedzenia. Również higiena, pewne zwyczaje etc. Ja np. nie lubię jeść niespokrewnionej zupy i kurczaka. To samo przecież jest z... sedesem .

ja nie mam takich problemów, sedesy łykam bez popity

Mam to samo z jakimkolwiek mięsem, poza domem właściwie nigdy go nie jem, ale nie dlatego, że traktuję je osobiście, ale poprostu nie mogę się przemóc... idzie w ruch moja wyobraźnia na temat tego jaką drogę przeszedł ten kawał mięcha zanim trafił na mój talerz. Czasami mam też opory przed zjedzeniem sera np. z pizzy... choć tu to już moja czysta paranoja.

_________________
俳句
_________________

<PRZERWA>

Ja po ostatniej wizycie w ubojni drobiu w ogóle mam jakieś mieszane uczucia. Chętnie wrzucę zdjęcia .
Tak się zastanawiam, czy do świrorum pasuje staropolski zwyczaj całowania chleba który spadł na podłogę - w sumie trochę mnie to bawi, ale nie mogę się pozbyć tego (w sumie sympatycznego) odruchu.