Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest śr, 13 listopada 2024 00:27:47

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 6 ] 
Autor Wiadomość
PostWysłany: ndz, 01 sierpnia 2021 22:39:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4889
Zakładam nowy temat, żeby w końcu napisać posta z gwiazdkami, którego zapowiadałem wiele lat temu

Najpierw disclaimer:
Pewnie już większość Forumowiczów orientuje się w moich ultra-subiektywnych preferencjach, ale przed przejściem do rzeczy wydaje mi się wskazane to jeszcze raz podkreślić. Chciałem się podzielić moimi odczuciami na temat płyty, którą bardzo cenię i nic ponadto - nie chcę tu niczego "reklamować", a moje oczekiwania zazwyczaj nie idą w parze z ocenami na RYM-e. A tutaj jestem szczególnym kosmitą, bo nigdy nie lubiłem zespołu Siekiera i pojęcie "czadu" rozumiem bardzo swoiście, zatem nigdy tak naprawdę nie byłem "targetem" ani tego zespołu, ani tej płyty.

Od wydania albumu minęło już osiem lat. Gdy się ukazał, akurat jeździłem z zespołem Armia po całej Polsce, więc trudno było mi oddzielić kwestie "towarzyskie" od "artystycznych", bardzo kibicowałem chłopakom i bardzo chciałem, żeby album Mor mi się podobał. Wszedł mi bez trudu do brzucha i kilka razy słuchałem sobie go do snu, choć tę muzykę trudno określić jako "kojącą" czy "podnoszącą na duchu". Teraz od tego czasu minęło dużo czasu, ale album nadal jawi mi się jako bardzo bardzo udany, ocierający się o wybitność. Może już dzisiaj nie dałbym mu pięciu gwiazdek, ale żałuję, że nigdy nie osiągnął statusu, na który zasługuje. Może się to jeszcze zmieni?

I na koniec wstępu jeszcze jeden osobisty wtręt. Gdy zabierałem się do pisania tego postu, pewnego wieczoru jesienią roku 2015, nagle zadzwonił domofon. Bez wchodzenia w szczegóły, ta wizyta (niestety to nie była żadna pin-up girl z okładki płyty [ani żadna inna]) otworzyła bodaj najgorszą noc w moim życiu, taką w której podejmowane na albumie Mor sprawy stanęły mi przed oczami o wiele bardziej namacalnie niż bym chciał. Od tego momentu ani razu nie odważyłem się (jeszcze) posłuchać utworu Demoner i z tych właśnie względów nie otrzyma on w niniejszym zestawieniu gwiazdek.

No to jedziemy:

CAŁA MOC **** i 1/2
Mocne otwarcie, ale nie wiem czy nie umniejszyły go buńczuczne zapowiedzi Budzego, że oto mamy tu do czynienia z najmocniejszą płytą na świecie, czy choćby w jego dyskograficznej historii. No, ale jak wspominałem, nie bardzo jestem wrażliwy na "czad", więc kwestia stopniowania mocy/ekspresji mało mnie obchodzi. Sam utwór wygrywa jednak niebanalną frazą, dość świeżą - w kontekście okołoarmijnym - harmonią/progresją akordową, świetnymi partiami wokalnymi no i oczywiście doceniam zaangażowanie. Najlepszy moment to ten, gdy zmienia się akcja i pod słowami pora na mor wzrasta poziom mocy basu. Mocne otwarcie, jestem jak najbardziej zainteresowany co będzie dalej.

WSTYDY **** i 3/4
Bardzo wyrazisty utwór, co ważne w kontekście całości, bo przy tej całej łupaninie/miazdze/muzycznej pożodze łatwo na tej płycie (i wielu innych "mega-czadowych" dziełach) o nieczytelność i otumaniającą powtarzalność. A tutaj z jednej strony zaczyna się bardzo industrialnie, z drugiej - to chyba bardzo trudno zagrać, ten motyw gitary. Co ciekawe, "melodia" fraz idzie w górę a nie jak zwykle u Budzego w dół, co zakrywają nieco wykrzyknienia "zabiję was!", pamiętam, że Witek kwestionował ich potrzebność, ja doceniam, choć być może rzeczywiście byłoby bez nich lepiej. Kolejna nowinka to "syrenowe" falsety jakby wyjęte z utworu Proces, dobra rzecz bo przypomina o albumie jak dla mnie genialnym, a nie chce się tak od razu rzucić Mora i przełączyć na der Prozess... W końcówce bardzo dobre przejście w dobitnie brzmiący akord D. Świetny numer.

MOR **** i 1/4
Tu zdaje się zaczynać się "akcja" albumu. Nadciąga mor, co tu tłumaczyć. Ale też po raz pierwszy (bo te "ślinoidy" ze Wstydów nietrudno rozgryźć) dowiadujemy się w jaki sposób Tom będzie o tym morze opowiadał, ach tak - zdawkowe, tajemnicze frazy. Od razu przyznam, że moim zdaniem poetyka tekstów na tej płycie nie zawsze się sprawdza. Tutaj na przykład przecieki z chmur są doskonałe, ale już pora na gul mnie niezbyt przekonuje. I tak już będzie do końca tej płyty. Trochę bym jeszcze tu bardziej schował wokal, ale i tak jest pod tym względem lepiej niż na pierwszej Trupiej Czaszce i na 888... Zdecydowanie na plus nieoczekiwane przyspieszenie no i ozdobniki wokalne Toma przy nadciąga mo-o-or. Mimo lekkich zastrzeżeń, ciągle pierwsza liga.

FASZYSTA O GOŁĘBIM SERCU*** i 1/2
Pierwsza dla mnie obniżka poziomu, choć nie jakaś drastyczna. Muzyka - w pierwszej części - trochę jak na Uwagach, a przy tym agresywne brzmienie już przestaje robić takie wrażenie jak na początku. Nie do końca przekonuje mnie tekst - tytuł znakomity, super rozrysowana sytuacja, tylko nie rozumiem co wynika z tego, że oni stoją na tym kobiercu - ale to mój problem. Za to całuj mnie na śmierć już bardzo dobre, zwłaszcza przy nieoczekiwanej zmianie melodii na niższą.

ZŁO **** i 3/4
O, tu już wszystko rozumiem, wszystko jest dla mnie trafione i wstrząsające, świetne wokale, dobrze że podwojone! Niesamowite, bardzo ożywcze wejście klawisza. No i to od-puść! Bardzo mocny numer, chyba nawet kiedyś zmienię na *****, bo przecież nie odejmę za te moim zdaniem niepotrzebne świsty z Ultimy...

GOLEM ****
Bardzo wyrazisty numer, ale mam taki z nim problem, że najbardziej tu dosięgają mnie ornamenty, a nie główne wątki - a zatem: przełamanie rytmiczne i (zwłaszcza!) iiiiaaaaooooooo-łooooo! genialne, a Rozpaczol i Dobijal tylko przykuwające uwagę. Bardziej doceniam niż przepadam.

GŁOWA NA MUR *****
Ten numer jest zaskakująco ciekawy. bo na pierwszy rzut ucha niewiele wnosi do już zbudowanego klimatu/narracji i trzeba się dokopać do jego głębi za którymś razem. Ale po pierwsze, mamy tu jedne z najbardziej wymownych i frapujących obrazów na całej płycie (dudni las, śpiewa wulgarny ptak, och! och! a to nie wszystko), a do tego - od momentu przełamania - Frantz stawia tu niesamowitą ścianę dźwięku, o innym wyrazie niż reszta płyty ale na tym samym (niestety?) brzmieniu, więc nietrudno ją przeoczyć - a Budzy dołącza z tym - bardzo armijnym - ło-oo... Może szkoda, że to numer Trupiej a nie jednak Armii?? Może jeszcze lepiej zabrzmiałby w brzmieniu siwowłosej katedry? Nigdy się nie dowiemy. Na deser bardzo fajne zatrzymanie i pseudo-żołnierska przyśpiewka. Pierwsza nieprzyszywana piątka na płycie i jeden z jej największych klejnotów!

MIĘSO W CZERNI **** i 3/4
Znowu bardzo armijny, poszukujący akompaniament (i dobrze!), ale też świetny, współczujący tekst, tak jakby wysepka miłosierdzia w tej całej apokalipsie, bardzo bardzo udany numer, znowu!

KANAŁ ZERO *****
Nie lubię tego smrod! na początku (a może to jednak "zmrok"?), ale potem wszystko świetnie mi się układa. Jest trochę wytchnienia od hałasu (zwrotka), nawet trochę to... przebojowe, a przed ponownym wejściem w otwierający temacik Tom wyśpiewuje bardzo armijny melizmat (1'28"-1'30"). Pierwszy na tej płycie utwór otwarcie podnoszący na duchu. No nie da się inaczej, świat nigdy nie będzie w 100% zły.

KTO MA SIŁĘ NIECH ZAPRZECZA *****
No i wyszło szydło z worka - najbardziej podoba mi się na tej płycie numer najbardziej "popowy" i śpiewny, o najlepiej zarysowanej melodii i najbardziej przejrzystej aranżacji. No i bardzo dobrze, że takie coś się na tej płycie znalazło. A, przyspieszenie n akoniec świetnie zagrane!

DEMONER
Jak by to powiedzieć... Tematyka tego utworu nie przystaje mi do - relatywnie - lekkiej i wesołej warstwy muzycznej (te durowe progresje :) ) Nie chciałbym sobie tego "nucić pod nosem" albo żeby "chodziło mi to po głowie", więc proszę wybaczyć, na razie nie wrócę i zostanie bez gwiazdek (z tego co pamiętam - muzyka na *****)

HEREZ**** i 3/4
Kolejny mniej łopatologicznie ekspresyjny utwór na płycie, słusznie wybrany do promocji. Wolę b-b-bije dzwon, bo w tamtym się bardziej osobiście odnajduję, ale tutaj wszystko się zgadza, bardzo dobra rzecz.

OGIEŃ *****
O jak ważny i potrzebny utwór, tylko dlaczego on nie jest na końcu?!? Wszystko mi się tu podoba do cna - motoryka, przesłanie, wykonanie, tekst (morały z dup, doskonałe), te glissanda basu, które punktują każdą linijkę, gmatwanina przy końcu i zanikająca gitara w wyciszeniu. Niech przyjdzie!

TŁUSZCZ ****
Bardzo przykre zaskoczenie, że to nie koniec, ale niestety chyba tak to właśnie będzie/jest. Bardzo przykry tekst, ale niestety... Cóż z tym zrobić? Świetne zejścia gitary po oko wstręt, piekielnie wstrząsające skandowanie samogłosek, brr, a na koniec jeden z najlepszych momentów Frantza ever - to schodkowe zjechanie po akordach przed ostatnim słowem. Brawo! Wciąż się nie zgadzam, że coś jest na tej płycie po utworze Ogień, ale niestety...

BIEDNY KATOLIK PATRZY NA ZDERZACZ HADRONÓW * i 1/2
A to dla mnie zupełnie niepotrzebna rzecz. Pół gwiazdki za ciekawy tytuł.

PIEKŁO DUSZ ****
Nadal nie zgadzam się na to, że jest coś na tej płycie po utworze Ogień, może dlatego tylko cztery gwiazdki, bo choć utwór sam w sobie niczego sobie, to nie bardzo słyszę w nim - nawet pod względem stricte muzycznym - coś, co by go kwalifikowało na tak ważną pozycję jak "album-closera". Momenty są - ciekawa hm melodia tytułowych zaśpiewów i militarystyczny rytm, no i ostatnie oooooooooooooooooooooooo, bardzo mocne... Ale ryzykowną decyzję o tak pozbawionym nadziei zamknięciu tej opowieści trudno mi obronić, właściwie tylko kontekst osobistej znajomości z Tomem i pewność tego "po której stoi stronie" jest tu dla mnie jakimś kluczem i niemrawo przychodzi mi na myśl słowo "ostrzeżenie". Być może, gdyby album kończył się utworem Ogień, ostrzeżenie nie byłoby dość poważne. Nie wiem.

Całości daję dziś **** i 1/2. Nie jest to album na każdą porę i bywa, że natłok tego całego noizu jest nie do zniesienia. Ale zdaję sobie sprawę, że dokładnie taki miał być, a do tego zyskuje z każdym kolejnym przesłuchaniem, bo pod tymi "siarczystymi" fuzzami kryje się dużo... muzyki i to - istotnie - nie do końca armijnej.

Mam nadzieję, że mój post nie będzie ostatnim w tym wątku ;)

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 02 sierpnia 2021 14:34:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 19 listopada 2004 15:47:56
Posty: 11854
Bardzo mnie zachęciłeś do ponownego odsłuchania płyty, której nie miałem w odtwarzaczu od...no, dosyć dawna... może nawet ze dwa lata? Co ciekawe, miałem ostatnio dużo ochotę na ponowny odsłuch i nawet położyłem ją sobie na biurko... ze dwa tygodnie temu... na razie dyskretnie zerkam na okładkę...

_________________
The Roots of Pangea na YouTube
Duszą Malowane obrazy


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 13 sierpnia 2021 09:24:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28158
Ja mam tak, że lubię część numerów, ale niektóre mnie męczą, więc całości słucha mi się ciężko. Sprawdzają się natomiast wybory w różnych kolejnościach.

Mam wrażenie, że część kawałków wymagałoby jeszcze obróbki (skrawaniem :wink: ) - żeby wyeliminować poczucie przypadkowości albo mielizny. Ten Faszysta o gołębim sercu może być tu przykładem: zaczyna się nienajgorzej, ale to co dzieje się od drugiej minuty zaczyna zamulać. Powtarzanie wersu "całuj..." wręcz mnie dobija, mam potem trudność, żeby znów wejść w płytę i robię się wyczulony na dalsze słabsze fragmenty.

Podobnie jak Gero mam z tekstami. Założenia ogólne mi się podobają, niektóre wersy są świetne, ale też sporo jest takich, z którymi nie mogę się polubić. Czasem zaczynają się mocno, ale brakuje w nich potem czegoś, co przykuwałoby dalej uwagę.
Ciekawy jest też Gerowy pomysł, że album kończy się na Ogniu. Przyznam, że też kiedyś kombinowałem nad setlistą Moru, ale na to nie wpadłem. Jest to gorący temat do dyskusji!

Dla mnie królem płyty jest HEREZ, ale bardzo lubię też Całą moc, tytułowy Mor, Golema, a także Kto ma siłę niech zaprzecza. Czasem jest tak, że super wydają mi się części utworów albo jakieś patenty, a gorzej z odbiorem całego numeru. Może kiedyś zrobię gwiazdkowanie, jak Gero :) . Gdybym zrobił to kilka dni temu, byłoby ostro, ale czym więcej słucham, tym więcej mi się podoba.

Największego atutu płyty jeszcze nie umiem nazwać - może następnym razem?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 12 listopada 2021 18:51:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17534
Skąd: Poznań
Ja już gwiazdkowałem (viewtopic.php?f=19&t=3871&start=690) więc nie będę już tego dublował. Niektóre oceny delikatnie się zmieniły. Najczęściej te mniej lubiane utwory zdołowały się jeszcze bardziej, ale np: "Golemowi" dodałbym gwiazdkę dziś. Nastąpiło więc pewne rozwarstwienie, trochę zniknęła klasa średnia. :wink:
Największym zwycięzcą tych lat okazał się ominięty przez Gera "Demoner". Chyba jest to obecnie najlepszy wg mnie utwór z płyty. Spójny, konkretny i pomysłowy (ta druga część... czasem wręcz śmierdząca piekłem).

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 12 listopada 2021 22:32:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 13 października 2019 13:13:17
Posty: 119
Moim faworytem był "Tłuszcz" ale cały album zaskoczył ciężarem i młodzieńczą energią.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 10 lutego 2024 00:02:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 23057
przy okazji moich rozkmin z kolegami o twórczości Budzego (link w temacie o Armii w mediach) jako epilogu do tego armijnego powrotu po latach, już po nagraniu rozmowy, posłuchałem sobie "Moru". jakoś nie było mi z tą płytą nigdy zbytnio po drodze, ale tak naprawdę chyba tylko dlatego, że liczyłem na coś bardziej w stylu pierwszej Trupiej, a więc i płyty "Troops of tomorrow" The Exploited. A tu jednak inny kierunek. Gdy wyszła, posłuchałem raz, góra dwa. Potem bardzo podobało mi się wykonanie koncertowe na Rocku na bagnie, bo wtedy do mnie dotarła cała moc tego materiału - ale do odsłuchów w warunkach domowych i spacerowych nie podchodziłem. Aż do wczoraj. Ok, i teraz tak: słuchało mi się tego dużo lepiej, niż przed laty, choć wciąż szczytem tej płyty są dla mnie "Kanał zero" (dalej sposób zaśpiewania refrenu brzmi mi bardzo koreańsko) i "Kto ma siłę" (refren daje pole do tworzenia licznych zabawnych, choć nie zawsze na wysokim poziomie przeróbek), natomiast mnie samego najbardziej zaskoczyło narastające w trakcie słuchania przekonanie, że dużo lepiej bym to wszystko przyjął w swoim czasie, gdyby była to płyta Armii, a nie Trupiej. Bo dla mnie ta płyta jest bardzo armijna. To jakby spotkanie "Procesu" z "Anti Armią", dodać waltornię i mamy najmocniejszy materiał Armii, A tego, czym mnie zauroczyła pierwsza Trupia jest tu dużo mniej, właściwie - nie ma w ogóle, choć, przepraszam, jest - niektóre wersy Budzy pisze krótko, niczym ksiądz Baka.

Nie gwiazdkuję, bo nie wiem. Może dałbym ****, może ****1/2.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 6 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group