Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 08:14:38

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 295 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 20  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 23 marca 2006 21:44:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:53:47
Posty: 4080
Skąd: Chełm (k. Mistycznego Miasta Lublina) - Warszawa (Stacja Ursynów)
A czyż całe to forum nie jest temu właśnie poświęcone?.....

_________________
kocham cię
kocham cię
śmierć w Wenecji
miłość w Warszawie

Obrazek
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 11:57:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
...tak połknąłem tę truciznę....juz sie chyba nie wyśliznę.....
a.fredro rulz !!!!!

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 11:58:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:36:56
Posty: 7692
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
elrond pisze:
a.fredro rulz !!!!!


Fredro to najlepszy z polskich romantyków!!! ;-)

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 12:01:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
panek pisze:
Fredro to najlepszy z polskich romantyków!!!
TAK JEST !!!!!!!!!!!!!! :piwo:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 19:09:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Ostatnio chodzi za mną fragment z Goethego, przywoływany przez Heideggera:
"Ponad wszsystkimi szczytami
jest cisza".

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 marca 2006 19:49:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 13:02:17
Posty: 5355
Skąd: Skąd:
Nie umiem czytać wierszy do poduszki. Najpiękniejsza poezja, jaką kiedykolwiek czytałam to twórczość Edmonda Jabesa. Bez konkurencji.

nie ma schodów w morzu ani stopni w cierpieniu

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 12:03:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 20:54:20
Posty: 6846
Krzysztof Kamil Baczyński - geniusz nastroju.

Ballada o pociągu

Na małych, nieznanych stacjach
są pociągi martwe i puste,
gdzie cień dróżnika wypadł z czasu i usnął
w żółtych, dworcowych akacjach.
Czas zatrzymany przeciągle dyszy.
Te stacje są w Singapur, pod Warszawą i w Miami
i prowadzą je zawsze w szarym bezruchu ci sami
maszyniści umarli od trwogi i ciszy. (...)

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 30 marca 2006 11:51:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 20:54:20
Posty: 6846
Wiosna już jest, ale najpiękniej jest w maju, stąd wiersz Bolesława Leśmiana się mi przypomniał. Bujna dzikość natury! Piękne!

ZMORY WIOSENNE


Biegnie dziewczyna lasem. Zieleni się jej czas...
Oto jej włos rozwiany, a oto - szum i las!

Od mrowisk słońce dymi we złotych kurzach - mgłach.
A piersi jej rozpiera majowy, cudny strach!


Śnił się jej dzisiaj w nocy wilkołak w głębi kniej,
I dwaj rycerze zbrojni i aniołowie trzej !


Śnił się jej śpiew i pląsy i wszelki ptak i zwierz!
I miecz i krew i ogień! Sen zbiegła wzdłuż i wszerz!...


A teraz biegnie w jawę, przez las na lasu skraj -
A za nią - Maj drapieżny! Spójrz tylko - tygrys-maj !... (...)

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 15 kwietnia 2006 19:25:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 17 stycznia 2006 22:26:03
Posty: 227
Skąd: twin peaks/Gdynia
K.I.Gałczyńki ,,Wróci wiosna,barnowo"
Mówisz, że cię miłość mierzi - zmierź mnie sobie, wołam, zmierź!
Spójrz, powiadasz, to są piersi - kogóż natchnie taka pierś?
A ja twierdzę - baronowo - wkrótce minie zima zła,
Z wiosną zaczną się na nowo nasze słodkie trulla-la...
Znowu będę twój don Diego, znowu księżyc, znowu bzy,
Jak u Pawła Geraldiego: sitwa zmysłów, ja i ty.

I nie powie stary baron więcej do mnie "paszoł won!",
Nie wypchnie za próg z gitarą - bowiem w grobie leży on.
Czarna kryje go piżama, biedak gonił resztką sił
I - jak stał - w salonie zamarzł, bo otwarty lufcik był.
Zły baronie, dobrze tak ci - chciałeś naszą miłość zgnieść,
Nasze słodkie koci-łapci, że tak powiem - naszą płeć.

Na złość tobie wiosną amor, co sekrety różne zna,
Ukołysze nas tak samo w tym najsłodszym trulla-la.
Aktualnie jeszcze zima - jakże nie lubimy zim!
Nasze zmysły w karbach trzyma i rozkwitnąć nie da im.
Ba! - przez całą Europę - "zimno" krzyczy dziad i wnuk
I zawieszam się jak sopel pod okapem twoich nóg...

Lecz się nie martw, baronowo, już przemija zima zła,
Rozpoczniemy znów na nowo nasze słodkie trulla-la!
Trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla-la!
Rozpoczniemy, ach, na nowo, nasze słodkie trulla - la!

Dziś widziałem - to nie farsa, dość już mamy takich fars -
Jak jamniczek twój zamarzał, "siusiu" krzyczał, łkał i marzł,
Więc go wziąłem na rączyny, otuliłem w ciepły puch,
O, jamniczku mój jedyny, wycierpiałeś się za dwóch...
Na pierś moją marmurową chodź jamniczku, gdy ci źle,
A ty właśnie, baronowo, swym jamniczkiem zowiesz mnie.

Czemu dni wesołe nie są, czemu z oka płynie łza?
Cierpliwości, baronesso, jeszcze miesiąc, jeszcze dwa,
A powrócą nasze święta, jak najprędzej, pragnąłbym,
Szał zmysłowy się rozpęta! Huknie harfa - rym cym cym!
I pochłonie przepych kanap purpurowe serca dwa,
W górę uszy, ukochana! Trulla, trulla, trulla-la!

_________________
Nie każdy kto mówi tobie Panie do królestwa Bożego się dostanie


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 15 kwietnia 2006 19:27:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
siostra_mrroQ pisze:
Dziś widziałem - to nie farsa, dość już mamy takich fars -
Jak jamniczek twój zamarzał, "siusiu" krzyczał, łkał i marzł,
Więc go wziąłem na rączyny, otuliłem w ciepły puch,
O, jamniczku mój jedyny, wycierpiałeś się za dwóch...



To moj ulubiony fragment tego wiersza :D

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 kwietnia 2006 10:09:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 20:54:20
Posty: 6846
Na specjalne życzenie Gerarda - wiersz e.e.cummingsa wklejam. O samotności.


1(a

le
af
fa
ll

s)
one
l

iness


Natomiast mnie zachwycił kiedyś inny jego wiersz - o całowaniu i odchodzeniu, i samotności. Poznałam go w wersji polskiej, a teraz wygrzebałam oryginał w necie. I...chyba wolę tłumaczenie... (choć earth in it, world in it, day in it są fajne rytmicznie [consonant-vowel linking, hehehe]) (i w ogóle im bardziej się oryginałowi przyglądam, tym bardziej mi się podoba...)
Mam wrażenie, że często woli się to, co poznane pierwsze (T.S. Eliota np. poznałam w dużej mierze w oryginale najpierw i niektóre jego wiersze brzmią mi źle w tłumaczeniu.)



W górę w milczenie zielone

w górę w milczenie zielone
milczenie z ziemią białą we wnętrzu

nagle (pocałuj mnie) odejdziesz

obok w poranek młody
poranek ze światem ciepłym we wnętrzu

(pocałuj mnie) nagle odejdziesz

daleko w słońce w piękne
słońce z dniem trwającym we wnętrzu

nagle odejdziesz (pocałuj mnie)

w dół w dół w pamięć twoją i
pamięć i pamiętanie

ja (pocałuj mnie) nagle odejdę




up into the silence the green


up into the silence the green
silence with a white earth in it

you will(kiss me)go

out into the morning the young
morning with a warm world in it

(kiss me)you will go

on into the sunlight the fine
sunlight with a firm day in it

you will go(kiss me

down into your memory and
a memory and memory

i)kiss me,(will go)

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 kwietnia 2006 10:32:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
No ciekawe - ten wiersz Cummingsa znam z tej samej kasety z Teatru Witkacego co Lorkę i Bakę... :shock: - tłumaczenie ciut-ciut inne. Może w wolnej chwili (a dziś powiedzieć mogę - kiedy mi się zachce :wink: ) przepiszę :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 kwietnia 2006 13:58:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:36:56
Posty: 7692
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
monika pisze:
1(a

le
af
fa
ll

s)
one
l

iness



eeee tam - jakiś e.e.cummings, jakbyśmy nie mieli Ludwika Jerzego Kerna...

Kod:
       WĄŻ

       Idzie
         wąż
          wąską
              dróżką,
        nie porusza
       żadną 
    nóżką.
     Poru-
       szałby
         gdyby
             mógł,
           lecz
       wąż
    prze-
   cież
      nie
        ma
         nóg.

;-)

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 27 kwietnia 2006 21:03:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 14:07:18
Posty: 802
Skąd: Marshes
monika pisze:
ZMORY WIOSENNE


Jakie ładne! Nie znałem! A Leśmiana powinienem znać lepiej... :oops:

To ja dam swój ulubiony wiersz:

Aleksandr Błok
Błotny księżyk

Na ścieżynie wiosenki
błotny księżyk maleńki
odmawia pacierz wieczorny.

Zszarzała czerń sutanny nad kępką
niepozorna,
podobna z dali strzępkom.

W uciszeniu zorzy czerwonawej
nie zobaczysz diabląt rzeszy żwawej,
tylko urok tej chwili
małymi dłońmi jego oplata i pieści,
śpiew przedzmierzchowy chyli,
że cicho szeleści.
A on się modli w ciszy,
uśmiecha się, kołysze,
zdjąwszy z głowy czapkę.

I żabce chromej, kulejącej
ziele da ból kojące,
opatrzy chorą łapkę,
przeżegnawszy puszcza żabkę wolno:
- Idź rodzimą ścieżką polną.
Dusza moja rada
widzi każdego gada.
Kocham każde zwierzę,
wszystkiemu wierzę...
I modli się półgłosem,
zdjąwszy z głowy czapkę,
za nachylony kłosek,
za chorą łapkę zwierza
i za rzymskiego Papieża...

Nie lękaj się iść bagienkiem:
księżyk czuwa - poda ci rękę...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 08 maja 2006 17:44:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:53:47
Posty: 4080
Skąd: Chełm (k. Mistycznego Miasta Lublina) - Warszawa (Stacja Ursynów)
Najdłuższy mój post ever. A w zasadzie niekoniecznie mój - to będzie wiersz Lechonia, który darzę wielką admiracją.

Bajka o miłości
Lechoń Jan

Z myślenia długich godzin, wypatrzeń zachwytnych,
Z dławiących piersi, tęsknych spoglądań po niebie,
Moja wielka się miłość zrodziła do ciebie,
Jak lotna mgła eteru w przestrzeniach błękitnych.

Nic jeszcze nie wiedzących pożądań zadatkiem
Na oczy rozkochane w powietrzu się kładła,
Rzucając srebrny tuman na wodne zwierciadła,
Z tajemnych leśnych gęstwin patrząca ukradkiem.

Płynęła lekka, senna, rozlana po ciszach,
Płacząca, smutna, tęskna, zaklęta we grzmotach,
Jak bajka wciąż się rwąca w wieczornych chichotach,
Jak światło, co w klasztornych przyczaja się niszach.

Piastunka snów i marzeń, majaczeń na jawie,
Świetlików świętojańskich zielone miriady -
Cyt! Słyszę! Ponad wodą przechodzi cień blady,
I coś się poruszyło i żyje coś w trawie.

Nie miała żadnych kształtów, kolorów i woni,
I kędy się zwróciłem, widziałem ją wszędzie,
Jak srebrne babie lato w powietrzu rozprzędzie,
Jak wieczór chodzi lasem, na łące w dzień dzwoni.

Jak nocą po księżycu na ziemię się zsuwa
I srebrny warkocz poświat nad skały rozplata,
Jak w młynach bezrobotnych jękliwie kołata
I razem z tajemnicą mnie także wykuwa.

Zacząłem do niej tęsknić i chciałem ją zdradnie
wieczorem zadumanym lub nocą świetlistą
W ramiona obolałe od tęsknot wziąć czystą
I tulić, aż z niej rosa jak perły opadnie.

Aż trawa się rozsrebrzy perłami drogiemi
I księżyc jej pod głowę podścielę się drżący,
I nic nie mówiąc, wszystko opowiem tęskniący
O wszystkim, co mi dziwne się zdało na ziemi.

I miałem oczy we mgłach i małej pasterce,
Co łąką idącemu zaśmiała się płocha,
Rzuciłem kwiat, spojrzałem jak człowiek, co kocha,
I miłość zabłąkaną przyjąłem w me serce.

To była ona właśnie! W tej jednej zaklęta,
Tej jednej ufająca, że wszystko mi zdradzi,
I odtąd szedłem za nią, gdy rankiem prowadzi
Na dawne moje łąki - srebrzyste jagnięta.

I nawet nie wiedziałem, że oczy ma piwne,
Ze idzie od jej włosów gorącość dusząca,
2e kiedy wiatr o białą koszulę jej trąca,
Potrąca odslonione jej piersi oliwne.

I byłem dziwnie cichy radością spokojną,
Wierzący, żem ją posiadł z tajemnic skradzioną,
I lilie raz przyniósłszy, nazwałem ją żoną,
I woń poczułem w głowie od kwiatów upojną.

A moja się pasterka zaśmiała srebrzyście
I w wodzie z lekka maczać poczęła swe stopy,
Aż woda jak zaklęta sypnęła ukropy -
1 z wierzby na tę wodę rozsuły się liście.

Tak całą moją wiedzę ujrzałem znów kłamną
I zamęt dzikich myśli rozpętał się we mnie,
Wiec padłem w trawy płacząc, zdradzony nikczemnie,
Przez miłość, co jak złodziej, powlokła się za mną.

Ze nic nie chciałem więcej, niż tylko powrócić
Jedynej mojej prawdy odbicie na świecie,
I lilie postawiłem na stole w bukiecie,
A rankiem, gdym je poczuł - kazałem wyrzucić.

A nocą wiatr potrącił firanki przy oknie,
I deszcz uderzył w szyby i cicho zadzwonił:
Wiem teraz, że z firanką i pierś jej odsłonił,
I czułem, że nad stawem usiadła i moknie,

Ze czeka i wygląda przez oczy mnie piwne
I śmieje się do wody jak deszcze cichutko,
Więc w deszcz i w wiatr, i w burzę porwałem ją łódką -
Drgające, rozszalałe stworzenie oliwne.

Na brzeg rzuciłem nagą, we włosy zwikłaną,
Krwawiącą moje wargi krwią bioder i łona,
I świt mnie od niej zabrał. Leżała zmęczona,
Bezmyślnie zapatrzona w pogodę rozlaną.

Z płynącej szarym niebem różowej zórz wstęgi,
Gdy ptaki obudzone poczęły świergotać,
Jak cisza, która smutek przychodzi omotać,
Tajona wstała radość mej młodej potęgi.

I nowa moja wiedza o szczęściu zgubionym
Tajemnic mi odkryła zaklęcia nieznane,
Rozśmialem się, dziewuchy ujrzawszy rumiane,
Pachnące czarnym chlebem i sianem skoszonym.

Tak wszystko mi w te) chwili przestało być tajne,
I wszystkie odróżniałem - kolory i wonie,
Wsłuchany w głos ze stajni, gdzie rżały me konie,
Pieniące się radością na siano zwyczajne,

Powietrzem upojony, rozśmiany do słońca,
Wtulony w miękkie trawy z cichutkiej muzyki,
Zielonych, polnych świerszczów łowiłem ton dziki
Miłości bez pamięci, początku i końca.

Aż tamtą znów poczułem godzinę zazdrosną,
Znużony zimnym wiatrem i żarem kochania,
Ze jest mi jak mgławica, co wszystko przesłania,
Jak tuman, co znad stawu podnosi się wiosną.

I w własnych mych ogrodach począłem się gubić,
Oparem opętany, co zmącił mi duszę,
Poczułem, że na nowo odnaleźć ją muszę,
By żywą jak tę pierwszą marzoną poślubić.

Jak pierwszą, rozpryśniętą w tysiącznych przebłyskach,
Rozlaną po eterach, pierzchliwą i lotną,
I świat mi się tą jedną wydawał stokrotną
Czującą się we wszystkich miłości nazwiskach.

Więc serce mi poczęło zalewać się łzami
I jakąś mi nie znaną Hardzieją dziecięcą,
Żem w dłoniach twarz ukrywał, gdy koła się kręcą
Po stawie, co jak skarga się rozlał przed nami.

Aż oczy jej poczęły też łzami zachodzić,
I czułem, że ją dusza wypięknia i niesie
Ku rękom mym tęskniącym, jak echo co w lesie
Powraca tam, skąd wyszło, by piękniej się zrodzić.

poczułem, że mi ręce położy na skronie,
przystanie środkiem ścieżki i spojrzy się smutnie,
I powie coś tak cicho, jak kiedy o lutnię
Potrąci róża, schnąca w jesiennym wazonie,

Nadeszła. Popołudnia cichością jesienna,
Gdy krwawe jarzębiny poczęły z drzew spadać,
Spojrzała w moje oczy, nie chcąca nic gadać,
I wtenczas zobaczyłem, że była brzemienna.

Do ust mych przycisnąłem czerwone jej wargi,
Aż włosy spadły z ramion, pachnące jabłkami,
A jam z jej oczu drogich wypijał ze łzami.
Jej smutek, co mi mądrość powrócił bez skargi.

I odtąd chodzi cicha po moim ogrodzie,
Błękitne karmi łątki lub stanie przy stawie,
I długo, milcząc, patrzy, jak pasą się pawie,
Jak jesień liść pożółkły rozrzuca po wodzie.

Więc ledwie dojrzę szatę z oddali błękitną -
A cichość mi skroś serce przepływa jak strumień
Tajemnic odgadnionych i wielkich zrozumień,
Tych rzek, co w kwiatach płyną i kwiaty z nich kwitną,

I wiem, że ty nią jesteś, jak byłaś tęsknotą
Powietrzną, lotną falą, nie znaną z nazwiska,
I jabłek czuję zapach, gdy drżąca i bliska
Do ust się moich tulisz z dziecinną pieszczotą.

A co tam - i jeszcze jeden.... bardzo korespondujący z tym, co powiedział kiedyś Budzy - o tym, że śpiewa o miłości i o śmierci.

*** (Pytasz, co w moim życiu...)
Jan Lechoń

Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną,
Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.

Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, aą ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.

Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia -
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.

_________________
kocham cię
kocham cię
śmierć w Wenecji
miłość w Warszawie

Obrazek
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 295 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 20  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group