Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 21:05:26

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 41 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 maja 2006 11:16:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 18:26:27
Posty: 2896
Skąd: Buckland
arasek pisze:
To może wtedy obejrzę.



ja obejrzę jak tylko dostanę płytkę
dotować w formie biletu tej herezji nie mam zamiaru :twisted:

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 maja 2006 12:04:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 21 maja 2006 13:08:39
Posty: 857
Skąd: Shire
Muszę powiedzieć, ze jak dla mnie jest to książka nie dość, ze napisana bardzo przeciętnie ( według mnie przebrnięcie przez pierwsze 100 stron to niezwykła sztuka) to jeszcze granice między dobrem, złem a fikcją zatartę są idealnie. Jeżeli chodzi o kwestię wiary. To, Brown idealnie potrafiłby dzięki tej prozie zmanipulować ludzi słabej wiary, którzy mają śmiałość twierdzić po przeczytaniu tych bzdet, że Opus Dei to zakapturzona sekta biegająca z nożami etc. Ogólnie książka cienka, trafiająca do mas szukających sensacji..

_________________
wiatr jest szary a księżyc zielony.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 maja 2006 20:02:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:22:24
Posty: 1938
Skąd: Łódź
Podobno Kod miał także katolickiego (ekhm) konsultanta:
http://www.bibula.com/new/display.php?textid=00362
Cytat:
(...)Warto jednak w tym momencie przypomnieć któż to stoi za kulisami produkcji i kto był tzw. katolickim konsultantem filmu Kod da Vinci? Otóż był nim nie kto inny tylko stary znajomy, teolog ks. Richard McBrian. Oto co BIBUŁA pisała o nim w Przeglądzie Prasy na początku 2004 roku:

„Ks. Richard P. McBrian od wielu, wielu lat jest jedną z najbardziej aktywnych postaci w najbardziej skrajnym dysydenckim światku wyświęconych antykatolików. Jest autorem licznych książek i artykułów drukowanych w całym angielskojęzycznym świecie, profesorem teologii na 'katolickim' Uniwersytecie Notre Dame w stanie Indiana. Od lat przekazuje studentom na uniwersytetach (obok University of Notre Dame wykładał m.in. na Saint Patrick's Seminary and University w Menlo Park, Kalifornia) antykatolickość najbardziej obrzydliwego sortu.
Nie można powiedzieć, że biskupi nigdy nie reagowali, ale co innego delikatne upomnienie a co innego stanowcze i konieczne postępowanie dyscyplinujące. Już w 1985 roku i ponownie w 1996 roku Sekretariat do spraw Doktryny i Praktyk Pastoralnych Konferencji Biskupów Amerykańskich stwierdził, że szeroko używana na uczelniach i w seminariach książka ks. McBrian pt Katolicym zawiera "nieprecyzyjne i wprowadzające w błąd stwierdzenia" i poprosił ks. McBrian o poprawienie tych stwierdzeń w swojej książce. Po dziś dzień nie słychać jednak żadnej stosownej odpowiedzi ze strony ks. McBrian. Po dziś dzień nie słychać również żadnej konkretnej reakcji dyscyplinującej ze strony biskupów czy Watykanu.

Czy stwierdzenia ks. McBrian są rzeczywiście "nieprecyzyjne", jak to ujęli biskupi amerykańscy? Widać i dla biskupów największe obelgi są zwykłą "nieprecyzyjnością".
Ksiądz Richard McBrian twierdził - i dalej publicznie nieustannie twierdzi - że Chrystus był takim samym grzesznikiem jak każdy inny człowiek, ża Maria, Matka Chrystusa miała - cytat: "normalne stosunki płciowe po urodzeniu Jezusa", że Jezus miał biologicznych braci i siostry, itd. Ks. McBrian uznaje za normalne i propaguje też antykoncepcję, homoseksualizm, nawołuje do wyświęcania kobiet, a o Papieżach mówi, że - znów cytat: "popełniali błędy w sprawach wiary".

Niestety, biskupi nie podejmują walki, bo:
1) wielu z nich podziela z głębi serca opinie ks. McBrian,
2) reszta po prostu boi się coraz silniejszego i przewodzącego dzisiejszemu Kościołowi liberalnego ruchu w Kościele.

Co innego jednak bojaźń i partykularne, ziemskie interesiki, a co innego troska o dusze wiernych.
Czy mamy zatem katolickich biskupów? No i po której stronie jest Watykan? A jeśli biskupi nie reagują, to co na to Głowa Kościoła?

Jako wierni, chętnie zamienimy te wszystkie pozdrowienia papieskie na kolejnych audiencjach, gdzie leje sie potok słów witających przybyszy z Lipki Małej, pielgrzymkę rowerzystów z Kutna i listonoszy z Kłodzka, na zajęcie stanowiska w sprawie dysydentów jawnie działających w Kościele."(...)

_________________
"Ale my kochamy to, co nieświadome; kusi nas wino, miłość i krew." Ernst Jünger
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 maja 2006 21:25:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 13 listopada 2004 15:59:03
Posty: 2288
Skąd: WRK
heh.no ja jestem za tym,żeby po prostu nie reklamować tego wsiego.kto bedzie chciał obejrzy film,kto będzie chciał przeczyya książkę.szkoda się kłócić i gadać o tym.!!!

_________________
<a><img></a>


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 24 maja 2006 20:06:32 

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:16:30
Posty: 1280
W najnowszym Ozonie bardzo dużo na ten temat.
http://www.ozon.pl/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 25 maja 2006 16:23:28 

Rejestracja:
ndz, 14 maja 2006 16:15:53
Posty: 253
dość już napisano. gryziono ten problem z każdej strony. nie istnieje ktoś taki jak słaby chrześcijanin. ludzie, którzy poddają się całej tej nie wiem.. fabule? sądzicie, że są przepełnieni wiarą w miłość? kolejna sensacja dla tych, którzy uwielbiają dyskutować bez celu


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 maja 2006 12:54:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 26 marca 2006 08:01:48
Posty: 19429
Skąd: z prowincji
Meriadok Brandybuck pisze:
ja obejrzę jak tylko dostanę płytkę
dotować w formie biletu tej herezji nie mam zamiaru


Tak wlaśnie zrobiłem.
Nic szczególnego w tym filmie. Za czwartym razem udało mi sie obejrzeć, bo wywołuje u mnie senność.

_________________
Obrazek
"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 11 stycznia 2007 11:20:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 18:26:27
Posty: 2896
Skąd: Buckland
Wiem, że autor tej recenzji został wyśmiany na innym polu, acz warto pominąć uprzedzenia i poczytać.


Kod Leonarda da Vinci



Zanim przejdę do omówienia książki Dana Browna pt. „Kod Leonarda da Vinci” zacytuję w całości moją recenzję innej książki, którą opublikowałem w redagowanym wówczas przeze mnie piśmie Słowo Narodowe (nr, 15.16, lipiec-sierpień 1990). Sprawa dotyczy tego samego tematu.



###



Prieuré de Sion - „Dzieci wdowy”

(M. Baignet, R, Leigh, H. Lincoln „The Holy Blood and the Holy Grail” London 1982, Jonathan Cape Ltd.)



“Książka, którą omawiam uchodzi za sensacyjną. Rzeczywiście, czyta się ją jak najlepszy kryminał. Wydał ją Jonathan Cape Ltd., ta sama firma wydawnicza, która wydała książkę Yollopa „W imię Boga” o śmierci Jana Pawła I. Yollop napisał sensacyjny w stylu reportaż o rzekomo mafijnych stosunkach wewnątrz Watykanu. Jego celem było jak najbardziej oczernić Kościół. Książka Baigneta i pozostałych autorów jest podobnie wroga Kościołowi i napisana jest podobnie w stylu dziennikarskim. Gatunkowo jednak jest czymś zdecydowanie większym. Jest to dzieło o ambicjach historycznych. Traktuje o pewnej organizacji, Prieuré de Sion, która istnieje w sposób nieprzerwany co najmniej od czasów pierwszej wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej. Autorzy posiadają jakieś fragmentaryczne dane ze źródeł okultystycznych, które weryfikują w świetle ustaleń historii konwencjonalnej. Ku swojemu zdumieniu stwierdzają nieprawdopodobną wiarygodność informacji, które na pierwszy rzut oka wydawały się absurdalne.

O istnieniu tajnych związków w dziejach Europy, o ich powiązaniach i ciągłości ideowej poprzez wieki wiemy z wielu źródeł. Tu mamy bardzo istotne uchylenie zasłony, dopuszczające nas za kulisy dziejów. Z jakichś przyczyn, ezoteryczny nurt historii uznał za celowe część swych tajemnic ujawnić.

Rzecz traktuje o organizacji, która choć tajna jest formalnie zarejestrowana we Francji. Statut z 5.VI.1966 r. podaje, że organizację założył Godfryd de Bouillon w 1099 r. w Jerozolimie. Posiada ona 121 członków. Każdy z nich, również funkcyjny, może wyznaczyć swego następcę. Wyznaczony może odmówić przyjęcia członkostwa. Pozbawić członkostwa można za przestępstwo pospolite lub za publiczne, pisemne wyparcie się członkostwa. Wówczas wybiera się nowego członka i osadza na zwolnione stanowisko. Konwent głosuje tajnie, a wnioski, by przejść, wymagają minimum 81 głosów.

A więc jest to organizacja zamknięta liczbowo i personalnie, samoodtwarzająca się.

Jak wynika z różnych przecieków trafiających do publicznej wiadomości po 1966 r. w pierwszym etapie Wielkimi Mistrzami Prieuré de Sion byli Wielcy Mistrzowie Templariuszy. Godfryd de Bouillon dał górę Sion w Jerozolimie na rezydencję dla grupy mnichów. Tam powstał kościół Notre Dame de Sion i zamek. Stąd pochodzi nazwa organizacji. Spośród niej wyłonił się zakon Templariuszy.

W roku 1188 nastąpiła jakaś reorganizacja czy konflikt na zjeździe w Gisors we Francji, w wyniku czego rozeszły się drogi Templariuszy i Prieuré de Sion. Wielkim mistrzem tej ostatniej został Jean de Gisors. Zakon Templariuszy został potem formalnie zlikwidowany z polecenia papieża w r. 1312 (część ponoć uciekła ze skarbami do Szkocji), ale Prieuré de Sion trwa do dziś, występując pod różnymi nazwami: Ormus, Ordre de la Rose-Croix Veritas, Compagnie du Saint Sacrament, Hieron du Val d’Or, a ostatnio Chevalerie d’Institutiones et Regles Catholiques d’Union Indépendante et Traditionaliste (CIRCUIT).

Są to wszystko organizacje działające w Kościele bądź przy Kościele katolickim, ale zawsze na bakier z ortodoksją i prędzej czy później znajdujące się w konflikcie z Kościołem. Otwarty konflikt zwykle kończy się głębszym utajnieniem się organizacji, a potem pojawieniem się jej ponownie w nieco innym wcieleniu. Konflikt zawsze dotyczy spraw związanych z działalnością tajną o charakterze ezoterycznym, alchemicznym, spirytystycznym, teozoficznym czy tym podobnym. W organizacji tej mówi się o jakimś sekrecie, o jakichś skarbach, o świętym Gralu, wciąż przeplata się kult Marii Magdaleny określanej jako Notre Dame. Templariusze, Różokrzyżowcy, masoneria to wszystko organizacje pomocnicze.

Wielcy Mistrzowie Prieuré de Sion to wręcz zadziwiająca plejada nazwisk. Sporo osób z kręgu domu Lotaryńskiego, książąt Barii, Gonzaga i Nevers, malarze Leonardo da Vinci i Jean Cocteau, są uczeni jak Newton i Boyle, są pisarze jak Victor Hugo i Charles Nodier, jest muzyk Claude Debussy. Autorzy z niedowierzaniem patrzyli na tę listę. Zaczęli jednak sprawdzać i poprzez historię konwencjonalną ustalili istnienie bezpośredniego związku między każdym Wielkim Mistrzem, a jego następcą, oraz fakt okultystycznych zainteresowań każdego z nich.

Po śmierci Jean’a Cocteau w 1963 r. Wielkim Mistrzem miał zostać Abbé Ducaud-Bourget, znany pisarz i poeta, członek Académie Française, związany z ruchem tradycjonalistycznym Abp. Lefebvre, organizator okupacji kościoła św. Mikołaja z Chardonnet w Paryżu w obronie mszy trydenckiej, suspendowany przez Pawła VI.

Potem miała nastąpić jakaś schizma czy reorganizacja na skalę tej, która się zdarzyła w Gisors w roku 1188. Może pojawienie się fragmentów informacji o organizacji ma związek z tą schizmą. W jej wyniku obiór ks. Ducaud-Bourget został uznany za nieważny, on wyrzucony za publiczne wypieranie się członkostwa, a Wielkim Mistrzem został Pierre Plantard de Saint Clair, spokrewniony z domem lotaryńskim, wpływowy człowiek za kulisami polityki francuskiej, związany z de Gaullem.

Autorzy dotarli do niego. Udzielił jedynie informacji dotyczących historii organizacji, ale nic na temat współczesności. Oświadczył jedynie, że organizacja jest w posiadaniu skarbów skradzionych przez Tytusa z Świątyni Salomona w roku 70, i że „zostaną zwrócone do Izraela, gdy czas będzie właściwy”. Nie to jednak jest ważne. Istotą organizacji jest posiadany sekret, który umożliwi dokonanie wielkich zmian w niedługim czasie.

Jak wynika z różnych źródeł, głównym celem Prieuré de Sion jest danie światu króla z dynastii Merowingów.

Myślę, że moi Czytelnicy, jeżeli doczytali dotąd, mają prawo uważać całą sprawę za wielką bzdurę nie wartą ich czasu. Można mieć sympatię do ludzi, którzy podtrzymywali 1000 lat pretensje dynastyczne swego rodu, ale czyż można ich traktować poważnie w XX w.? To tak, jakby domagać się powrotu Popielidów do władzy w Polsce. Apeluję jednak o cierpliwość, bo sprawa jest śmiertelnie poważna.

Któż to byli Merowingowie? Panowali we Francji w V-VIII w. Ich legendarny protoplasta miał mieć dwóch ojców, ziemskiego, a gdy matka była w ciąży i kąpała się w morzu powtórnie zapłodnił ją jakiś potwór morski (bestea Neptuni Quinotauri similis - bestia Neptuna [boga mórz] podobna to kwinotaura). Nazwa dynastii sugeruje pochodzenie zarówno od wyrazu „matka” jak i „morze”. Merowingowie byli bardziej kapłanami niż monarchami. Często faktyczne rządy sprawował zastępca. Królowie parali się czarnoksięstwem, teurgią, sztukami tajemnymi, ponoć mieli właściwości telepatyczne i mediumistyczne, umiejscowione w długich, nigdy nie ścinanych, włosach. Według oficjalnej historii dynastia wymarła.

W Prieuré de Sion utrzymują, że Sigisbert IV, książe Razes, to syn Dagoberta II z dynastii Merowingow oraz wywodzą od niego wiele francuskich i angielskich rodów, a w szczególności dom Lotaryński. Bezpośrednimi potomkami mieli być Godfryd i Baldwin de Bouillion (pierwszy król Jerozolimski). Od czasów „sankcji pragmatycznej” Habsburgowie stali się dziedzicami domu Lotaryńskiego (Maria Teresa i jej potomstwo pozostali Habsburgami mimo tego, że jej mąż był Lotaryńczykiem). Dzisiejszy pretendent do austriackiego tronu cesarskiego, Otto von Habsburg (członek parlamentu europejskiego w Strasburgu), jest księciem Lotaryngii, tytularnym królem Jerozolimy i potomkiem Merowingów. Pierre Plantard też jest potomkiem Merowingów.

No i co z tego? Czemu te stare związki miałyby być ważne dzisiaj? Czemu ta wpływowa tajna organizacja tak długo trwa w dążności do restauracji Merowingów?

Autorzy omawianej książki sugerują, że organizacja jest jeszcze starsza niż wynika ze statutu. Sugerują, że I Wyprawa Krzyżowa odbyła się z inicjatywy mnichów z Orval funkcjonujących tam od 1070 r. pod patronatem ciotki Godfryda de Bouillon, Matyldy de Toscan, księżnej Lotaryngii. Z nich się wywodził nauczyciel Godfryda Piotr Pustelnik, główny popularyzator idei krucjaty. Wkrótce po zdobyciu Jerozolimy mnisi ci znikli. Autorzy sugerują, że to są ci sami mnisi, których Godfryd de Bouillon osadził na górze Sion. Z nich wywodzą się Templariusze, którzy przez pierwsze lata, 1118-1127, w liczbie zaledwie 9, mieli za rezydencję Stajnie Salomona, w których czegoś poszukiwali. W 1127 przenieśli się do Europy okryci sławą i bogactwami. Czyżby celem I Krucjaty było odszukanie skarbów Świątyni Salomona?

Skarby mają jednak drugorzędne znaczenie w dziejach Prieuré de Sion - większe w sensacyjnym folklorze. Ważniejszy jest św. Gral oraz sekret, który przechowują. Ale jaki?

Autorzy omawianej książki proponują następującą teorię, bazując głównie na apokryfach. Pan Jezus był z rodu Dawida. Miał zwolenników wśród bogaczy (rodzina Łazarza, Józef z Arymatei), którzy widzieli w nim króla, oraz wśród biedoty, która poszła za Jego nauką. W oparciu o wyznawców Jego nauki powstał Kościół. Zwolennicy Jezusa Króla zapoczątkowali nurt tajny, działający przy, ale przeciw Kościołowi. Według tradycji Józef z Arymatei i Maria Magdalena wyjechali do południowej Francji, gdzie do dziś cieszą się lokalnym kultem. Poszukiwany przez rycerzy średniowiecznych święty Gral, to miał być kielich, do którego Józef z Arymatei zebrał ostatnie krople Krwi Chrystusa spływające z Jego boku. Według apokryfów Maria Magdalena miała być żoną Jezusa. Autorzy książki sądzą, że tą wielką tajemnicą, to pogrobowe macierzyństwo Marii Magdaleny. San graal, sang real lub sang royal, to krew królewska, dla której kielichem miała być sama Maria Magdalena. A więc w żyłach dynastii Merowingów i ich dzisiejszych potomków miałaby płynąć Krew Chrystusa Pana. Oto „dzieci wdowy” (W „Popiołach” Żeromski opisuje jak to książę Gintułt odezwaniem „Do mnie dzieci wdowy” wezwał wprowadzonego przezeń do masonerii Rafała Olbromskiego do działania wbrew rozkazowi w czasie bitwy. Według L. Chajna „Wolnomularstwo w II Rzeczpospolitej” Stefan Żeromski był masonem).

Dla Prieuré de Sion jednak nie tyle Pan Jezus jest tu ważny co krew Dawida. Jeżeli ktoś w to wierzy, to trudno się dziwić, że do dziś uznaje sprawę za ważną.

Prieuré de Sion to organizacja, dla której masoneria stanowi organ pomocniczy. Jeden z rozmówców autorów stwierdził, że nie wszyscy członkowie Prieuré de Sion to Żydzi. W sposób oczywisty organizacja ta niewiele ma wspólnego z ortodoksyjnym żydostwem. Jest to zorganizowany Anty-Kościół, działający w imię rodu Dawida, ale w ramach katolicyzmu. Sądzić można, że słynne Protokoły Mędrców Syjonu wywodzą się nie z judaizmu lecz z Prieuré de Sion. Są tam takie zdania: „Król Izraela stanie się prawdziwym papieżem świata, patriarchą kościoła wszechświatowego”. „...Umocnimy dynastię króla Dawida”, „...kilku członków plemienia Dawidowego będzie przygotowywać królów i ich następców”. „Tylko nasz monarcha oraz trzej, którzy go wtajemniczyli, będą znali przyszłość”. „Podporą świata, w osobie Władcy Świata, który pochodzi ze świętego nasienia Dawidowego...”.

Zastanawia czemu dziś uznano za celowe ujawnić tę tajemnicę - bo przecież książki tej nie byłoby, gdyby tego sobie masoneria, a tym bardziej Prieuré de Sion, nie życzyła? Książka jest szeroko kolportowana. Czyżby czas dojrzał? Czyżby się zbliżała chwila zapowiadana w Protokołach Mędrców Syjonu?

Myślę, że autorzy książki i ich mocodawcy świadomie tworzą zasłonę dymną, a przemilczają, względnie sygnalizują jedynie wtajemniczonym, sprawę ważniejszą, bo w odróżnieniu od potomstwa Jezusa mogącą być prawdziwą. Sprawę satanizmu. Kościół nie bez powodu ostrzega przed masonerią i podobnymi organizacjami.

Szatan działa przez małpowanie Boga. Ks. Józef Warszawski TJ w książce „Garabandal - Objawienie Boże czy mamienie szatańskie” wykazał jak to Szatan w Garabandal próbował zdyskredytować objawieni fatimskie przez ich naśladowanie. Działanie Księcia Ciemności to działanie programowo odwrotne Boskiemu.

Zastanawiam się, któż to jest ta bestia „kwinotauropodobna” (cokolwiek to by miało oznaczać), rzekomy drugi ojciec protoplasty Merowingów? Jaki ma sens podanie w książce informacji z dzieła jednego z Wielkich Mistrzów Prieuré de Sion, pastora, ezoterysty Johanna Valentina Andrea pt.: „Chemiczne wesele Chrystusa Różo-Krzyża” o księżniczce z królewskiego rodu, wyrzuconej przez morze w skrzyni, której małżeństwo z księciem ma pomóc w odzyskaniu przynależnego dziedzictwa? Po co w innym miejscu zacytowane są słowa z tajnego dokumentu Prieuré de Sion o „perfumie magii, w której siarka miesza się z kadzidłem - perfumie Magdaleny”? Wyraźnie pachnie tu Piekłem.

Oglądałem niedawno film Polańskiego „Rosemary’s baby”, czyli „Dziecko Róży-Marii”. Bohaterka, młoda mężatka we śnie halucynacyjnym znajduje się na skrzyni na wodzie i gwałci ją diabeł - za zgodą męża. Potem rodzi się nie pokazana nam istota otaczana czcią przez jakąś sektę sataniczną. Będąc w ciąży bohaterka długo i znacząco przygląda się bożonarodzeniowej wystawie okiennej z Marią Panną z Dzieciątkiem. Czyżby małpowanie Boga wcielonego?

Bóg się wcielił przez Marię Dziewicę. A Szatan? Może się wcielił przez Marię nierządnicę? A przynajmniej wmawia to swoim czcicielom.

Kult Szatana istniał i istnieje. Jego wyznawcy uważają go za równego Bogu (manicheizm). Służą mu i dążą do obalenia Kościoła. Wierzymy, że bramy piekielne Go nie przemogą - ale wiemy, że tego będą próbować - zawsze. Stąd też ciągłość omawianego nurtu w dziejach świata. Dziś Szatan czuje się silny, więc i szykuje się do objęcia swego królestwa.

Wierzymy jednak, że wobec Boga jest prochem i niczym, że nie wygra. Wierzymy też, że nawet jego czciciele mogą skorzystać z łaski Zbawiciela, za sprawą Dziewicy Marii, byle wyrzekli się wszelkich spraw jego.

Polska w omawianej książce nie istnieje. Wspomniani są Krzyżacy jako zakon filialny wobec Templariuszy. Po kasacie Templariuszy wielu z nich weszło w szeregi krzyżackie. Dwóch Wielkich Mistrzów Prieuré de Sion, w XVIII w. było również Wielkimi Mistrzami szczątkowego Zakonu Krzyżackiego, który jak wiemy, istnieje do dziś.

Związanym z Prieuré de Sion był angielski czarnoksiężnik John Dee, który na zaaranżowanym seansie spirytystycznym dla króla Batorego groził mu „...Stefanie! Z zachodu ku wnętrznościom twoim silne wyciągają dłonie... Bądź więc uległym” (R. Bugaj, „Nauki tajemne w Polsce w dobie odrodzenia”, Ossolineum 1976).

Maria Ludwika z domu Gonzaga, żona Władysława IV i Jana Kazimierza, wywodziła się z kręgu osób związanych z Prieuré de Sion.

W książce wspomniany jest Stanisław Leszczyński, ale tylko jako „francuska marionetka”, któremu przypadła Lotaryngia, gdy zrzekł się jej Franciszek Lotaryński, żeniąc się z Marią Teresą Habsburg (z okazji tego ożenku ogłoszono „sankcję pragmatyczną”, dającą ich potomstwu nazwisko matki). W Prieuré de Sion nie pogodzono się z utratą tytułu, uznano, że przeszedł na brata, Karola Lotaryńskiego, Wielkiego Mistrza Prieuré de Sion.

Wreszcie, gdy omawiany jest jeden z Wielkich Mistrzow Prieuré de Sion, Claude Debussy, jest mowa o kręgach towarzyskich, w których się obracał na przełomie wieków. Należał tam Paul Valery, André Gide i inni. Jak wynika z pamiętników Józefa Rettingera („Memoirs of an Eminence Grise”, Sussex Univ. 1972) w czasie swych paryskich studiów obracał się w tych samych kręgach, znał tych samych ludzi. Swą tajną karierę mógł zawdzięczać Prieuré de Sion.

Jakoś trudno mi uznać, że jest to wyłącznie książka sensacyjna.”



###



Przepraszam moich czytelników, którzy powyższy tekst już znali, ze Słowa Narodowego, ale sądzę, że dzisiejsi czytelnicy Opoki w Kraju w większości go nie znają.



Kod Leonarda da Vinci

Teraz przechodzę do omówienia głośnej dziś książki Dana Browna p.t. „Kod Leonarda da Vinci”. Książka ta to typowa powieść kryminalna; morderstwo i dochodzenie, kto winien. Zanosiło się, że rewelacją będzie też film oparty na tej książce, ale okazał się niewypałem. Tak jak temat nagle i gwałtownie wybuchł tak samo nagle zgasł. Odchodzi w zapomnienie. Książka Browna nawiązuje do omówionej powyżej pracy Baigneta i in. Jest Prieuré de Sion strzegące ważnej tajemnicy i jest Kościół, który próbuje tę tajemnicę wykraść, posługując się w tym celu prałaturą Opus Dei i morderstwami. Od początku do końca totalna bzdura, sensacyjne czytadło. Ale jest też przekaz ideologiczny. Książka broni prawa okultystycznej organizacji do zachowywania swoich tajemnic. Z sympatią odnosi się do stosowanego w obrzędach tej organizacji rytualnego stosunku płciowego. Książka stawia Kościół, a w szczególności Opus Dei, w jak najgorszym świetle. Lansuje ideologię feminizmu rzekomo do odczytania ezoterycznego z twórczości Leonarda da Vinci. Kultowym pierwowzorem feminizmu ma być Maria Magdalena. Sama książka jak i rozgłos jej nadany ma niewątpliwie na celu szerzenie ideologii Prieuré de Sion. Ale Brown jak i film oparty na jego książce eksponują temat modnego dziś feminizmu. Dzieckiem Magdaleny miała być dziewczynka, a nie chłopak jak w recenzowanej powyżej książce. Główna bohaterka książki i filmu dowiaduje się, że jest potomkinią Jezusa i Magdaleny. Zastanawia się czy to prawda. Głównym przesłaniem książki, a w szczególności powstałego na jej bazie filmu, jest stwierdzenie, że nie ważna jest prawda. Ważne jest to, w co się wierzy. (To hasło dobrze pasuje do dzisiejszych mediów z ich kolejnymi nagonkami). Czyli każdy ma swoją prawdę, swoją wizję rzeczywistości, która dla niego jest jedynie ważną. Równoczesne jednak sprowadzenie całej sprawy z Prieuré de Sion do powieści kryminalnej stawia tę organizację w kręgu bajek, które jako takie należy zbagatelizować, tak jak dzisiaj bagatelizuje się książkę Browna i oparty na niej film. Pewno w związku z kryzysem wewnątrz tej organizacji za dużo tajemnic wyciekło, czyli książka Baigneta i in. ujawniła za dużo. Teraz próbuje się również ją sprowadzić do rangi powieści sensacyjnej.

Po ukazaniu się książki Browna i uzyskaniu przez nią tak ogromnej poczytności, pojawiło się szereg innych próbujących prostować zawarte w niej nieprawdy – o Kościele, o Opus Dei, o malarstwie Leonarda da Vinci, o feminizmie, o bełkocie teologicznym, którym jest nasycona itd. W tym samym szeregu bzdurnych treści stawia się też informacje o Prieuré de Sion. To też wpisuje się w próbę ośmieszenia wiadomości ukazanych w książce Baigneta i in. O nich jednak warto pamiętać chcąc zrozumieć jak funkcjonuje dzisiejszy świat.



Uzupełnienia.

Dzisiaj moją recenzję książki Baigneta i in. wypada nieco uzupełnić w świetle nowych informacji.

W książkach o Harrym Potterze jest mowa o szkole czarnoksięstwa, gdzie Nicholas Flamel i jego ezoteryczna twórczość odgrywają poczesną rolę. Flamel urodził się ok. roku 1330. Pracował jako kopista starych ksiąg. Trafił na książkę pod enigmatycznym tytułem „Święta księga Abrahama, Żyda, księcia, lewity, astrologa i filozofa do tego pokolenia Żydów, którzy z gniewu Bożego zostali rozproszeni pośród Galów”, która do dziś ściśle związana jest z nazwiskiem Flamela. On jako jedyny ją zrozumiał i dzięki niej dokonał alchemicznej transmutacji stając się bajecznie bogatym. Kolejne pokolenia alchemików próbują rozgryźć sens tej księgi. Flamel był w latach 1398-1418 wielkim mistrzem Prieuré de Sion. Książki i filmy o Potterze mają na celu oswajanie następnego pokolenia z czarnoksięstwem.

Arnaud de Lassus w artykule „Quelques données sure la origines de la Franc-maçonnerie” (Action familiale et scolaire, nr, 175, październik 2004) cytuje listę Wielkich Mistrzów towarzystwa Różanego Krzyża, z którego zrodziła się francuska masoneria. Między innymi wymieniony tam jest Valentin Andreae 1622-1654, który według omawianej powyżej książki był w latach 1637-1654 wielkim Mistrzem Prieuré de Sion, a więc łączył te dwie funkcje przez 17 lat.

Z okazji podpisywania konstytucji Unii Europejskiej w Rzymie w dniu 29.X.04, w swoim przemówieniu José Manuel Barroso, desygnowany na prezydenta Komisji Europejskiej, odwołał się do słów Victora Hugo o „europejskim braterstwie”. Victor Hugo był Wielkim Mistrzem Prieuré de Sion w latach 1844-1885.

Dan Brown podaje w swej powieści, że Leonardo da Vinci, Wielki Mistrz Prieuré de Sion w latach 1510-1519, był homoseksualistą. Pisze też o tym Polityka (30.X.04). Wiadomo, że Isaac Newton, wielki Mistrz Prieuré de Sion w latach 1691-1727, miał co najmniej dwóch męskich kochanków, Johna Wickinsa i Nicholasa Fatio de Duillier (Michael White Isaac Newton: The Last Sorcerer, Perseus Books, 1997 str. 235-254). Jego poprzednik, Rober Boyle, wielki mistrz Prieuré de Sion w latach 1654 – 1691 ponoć miał tylko jedną przygodę seksualną w życiu, a była to przygoda homoseksualna (John Clay „Robert Boyle: a Jungian perspective” British Journal of the History of Science, 1999, t. 32, str. 285-98). Inny Wielki Mistrz Prieuré de Sion w latach 1918-1963, Jean Cocteau, na pewno był homoseksualistą, co wyraźnie dokumentują jego grafiki. Jedną z przyczyn kasaty Templariuszy był rzekomo praktykowany wśród nich homoseksualizm. Podobne informacje krążyły o Józefie Rettingerze. Może warto i pod tym kątem spojrzeć na życiorysy Wielkich Mistrzów i członków Prieuré de Sion. Bardzo to dziwna forma sukcesji, że każdy członek i każdy funkcyjny sam wyznacza swego następcę, a jak widzimy ze spisu Wielkich Mistrzów nie tylko nigdy nie są to synowie, ale i bardzo rzadko krewniacy. Związki homoseksualne mogłyby tłumaczyć tę dziwną formę zmian pokoleniowych. Czyli promocja feminizmu w książce Dana Browna może tu być tylko zasłoną dymną. Gdyby ten mój domysł był prawdziwy, wyjaśniałoby to skąd się w ostatnich latach wzięła tak intensywna walka o akceptowalność homoseksualizmu.

Jestem przekonany, że niezależnie od tego, co czytelnicy i historycy myślą o przesłaniu Dana Browna, Prieuré de Sion nadal istnieje. Zapewne, po ujawnieniach, zamierzonych lub przypadkowych, dokonanych przez książkę Baigneta i in., przyszedł czas na włożenie tej organizacji między bajki i jeszcze głębsze jej utajnienie. Niewątpliwie nazwy będą się zmieniały, formy ataków na Kościół też, ale zorganizowany anty-kościół nie przestanie wić się wokół Kościoła. Taka jest natura Szatana.

Mamy jednak pewność, że Jezus Chrystus będzie z nami aż do skończenia czasów

http://opoka.giertych.pl/owk60.htm

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 12 stycznia 2007 21:41:36 

Rejestracja:
ndz, 18 czerwca 2006 13:42:20
Posty: 3186
Skąd: dalekie krainy
Recenzję książek Dana Browna można też znaleźć tutaj

Na więcej się nie natknęłam...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 12 stycznia 2007 21:46:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
:shock:

Dla przeciwwagi (nie chcę mówić "odtrutki") polecam dzieło włoskiego heteroseksualisty Umberto Eco - "Wahadło Foucalta".

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 13 stycznia 2007 03:38:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:53:47
Posty: 4080
Skąd: Chełm (k. Mistycznego Miasta Lublina) - Warszawa (Stacja Ursynów)
arasek pisze:
Dla przeciwwagi (nie chcę mówić "odtrutki") polecam dzieło włoskiego heteroseksualisty Umberto Eco - "Wahadło Foucalta".


Eeeee..... Tego się nie da czytać. To dla mnie sztandarowy przykład książki "jak napisać, żeby maksymalnie utrudnić czytanie".

_________________
kocham cię
kocham cię
śmierć w Wenecji
miłość w Warszawie

Obrazek
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 41 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group