Z dyskusji wokół pierwszego tomu Trylogii wynikło, że np. Gero uważa druga księgę za najlepszą ze wszystkich sześciu, a ja wolę od niej nawet pierwszą, tym niemniej w obu mamy prawdziwe perły... rozdziały takie jak Nóż w ciemności, Narada u Elronda czy cała Moria, Frodo na Amon Hen itp. itd.
Moje typy na najciekawsze postaci to zdecydowanie Czarni Jeźdźcy w pierwszej (mroczny, ale i poruszający obraz pozostawania w niewoli Zła) oraz Boromir w drugiej (uosabia ludzką naturę z jej słabościami, ale i tym, co mi przynajmniej bardzo bliskie).
Najwyższe oceny rozdziałów: Narada 6 ,
Cień przeszłości, Stary Las, Most w Khazad Dum i Wielka Rzeka 5
Nóż w ciemnościach i Rozstanie (Breaking of the Fellowship) 5-
Przechodzimy teraz do Dwóch wież, dla mnie tomu zdecydowanie najlepszego, przy czym jego wcześniejsza księga jest nierówna - zaczyna się fenomenalnie, aby potem obniżyć poziom do co prawda wysokiego, ale momentami nużąco jednostajnego... Oceniając miałem wrażenie, że w pewnym momencie zawiesiłem się na czterech gwiazdkach
Ciąg dalszy następuje..........
DWIE WIEŻE
KSIĘGA TRZECIA
Pożegnanie Boromira * * * *
śmierć i pogrzeb Boromira, inicjał Sarumana na broni zabitych orków, decyzja Aragorna o pościgu za bandą i próbie odbicia hobbitów
Rozdział wyjątkowo krótki, ale może dobrze – znakomity na początek księgi, nagle zmienia się kierunek podróży i zarazem całe nastawienie czytelnika zostaje umiejętnie przekierowane...
Jeźdźcy Rohanu * * * * * -
pogoń i znaki życia hobbitów; spotkanie z Eomerem, który dostarcza koni i wieści o rozgromieniu bandy orków; pod koniec rozdziału pojawia się tajemniczy staruszek i przepłasza konie
O rozdziale Wielka Rzeka napisałem:
Cytat:
Spośród wszystkich rozdziałów, w których idą, jadą, bądź płyną, a dla intrygi nic przełomowego się nie dzieje - ten jest najlepszy w całej trylogii
... a ten jest numer dwa! Znowu niesamowita plastyczność (te stepy
), znowu lektura wciągająca jak najlepsza sensacja, a przecież na dobrą sprawę nic się tam nie dzieje! Ale jest desperacja, siła by iść/ biec, no i best moment kiedy Eomer mówi o tym, że "wcielone sny i legendy wstają spod trawy".
Uruk Hai * * * * * *
cofnięcie się w czasie: droga orków, walki między różnymi ich oddziałami, nieudana ucieczka przed Rohirrimami, oblężenie i ucieczka hobbitówMoże to kogoś zdziwi, ale "subiektywnie"
jest to mój ulubiony rozdział całej Trylogii. Sposób przedstawienia orków, ich ciągłe kłótnie, bluzgi a jednocześnie wielka siła przebicia – genialne! Równie sugestywny jest opis koszmaru, piekła na (śród)ziemi, jaki przeżyli Merry i Pippin. Wreszcie doskonałe z punktu widzenia dramaturgii jest cofnięcie się w czasie i ukazanie, jak działo się to wszystko, o czym wiemy z tropów odczytanych w poprzednim rozdziale – ale w punkcie wyjścia nie wiemy, czy hobbici się ostatecznie uratowali! ... a sposób, w jaki to zrobili jest wspaniałym triumfem prostego hobbickiego sprytu nad złem przez duże Z.
Drzewiec * * * * * *
las! Spotkanie Merry’ego i Pippina z Drzewcem, on opowiada o entach, oni o swojej wyprawie; kwestia entowych żon; wiec entów i na wojnę! A to subiektywnie drugi ulubiony! Co za niesamowity, oddychający las! Ale przede wszystkim entowie – dla mnie w Śródziemiu best plemię (rasa? lud?), ich język, w którym jest czas na powiedzenie wszystkiego, ich niepochopność ("nieraz przez cały dzień nie robiłem nic innego, tylko oddychałem..."), która umie jednak zmienić się w szarżę nosorożca. Kontrast – ale zarazem dziwne dopasowanie! – między entami a hobbitami jest jedną z najbardziej udanych rzeczy w całej powieści. A dom enta, spanie na stojąco, woda entów – to wszystko są best momenty ever!!!
Biały Jeździec * * * *
Aragorn odczytuje ślady ucieczki hobbitów, spotykają Gandalfa, który tłumaczy im sytuację "geopolityczną" i opowiada o walce z Balrogiem; odzyskują konie i ruszają do Meduseld Trochę ten rozdział przegadany przez Gandalfa. Już się przyzwyczaiłem do milczącej zaciętości trójki przyjaciół, a tu znowu ten stary nudziarz... hehehe, joke
Faktem jest, że dla mnie jest to pewien spadek formy, ale na przykład jakże pocieszająca jest myśl, że właśnie zdrada Sarumana przyciągnęła hobbitów do Fangornu i uruchomienie lawiny wydarzeń...
Król ze złotego dworu * * * *
ponure przyjęcie w Edoras; król Theoden i Smoczy Język; Gandalf uzdrawia króla, Theoden przywraca Eomera do łask i wyrzuca Smoczy Języka z kraju; pierwsze spotkanie Aragorna i Eowiny; wojska Rohanu ruszają na wojnęDużo się dzieje, ale Rohan to ja wolę w filmie. Tutaj – jak i w dalszych rozdziałach – pozostaje mi wrażenie pozostawania gdzieś na prowincji, poza główna areną wydarzeń. Tym niemniej znakomity początek, ta wszechogarniająca ponurość królewskiego dworu (choć i to robiło na mnie większe wrażenie w filmie).
Helmowy Jar * * * * -
odwrót wojsk króla do Helmowego Jaru; bitwa; róg Helma o świcie i przybycie Gandalfa z odsieczą; sromotna klęska armii Sarumana O rozdziale o Karadhrasie napisałem:
Cytat:
Lekkie rozczarowanie, bo jak na tyle potencjału, stosunkowo mało jest tu dramatu na najwyższym poziomie.
... i tu mogę powtórzyć to samo. Taka wielka bitwa, która odwróciła losy wojny – no owszem, bardzo ciekawie się czyta, ale znów brakuje odczucia wielkości tego, co się dzieje. Gdy przypomnę sobie, jak w filmie zabrzmiał róg Helma, jak Theoden i Aragorn straceńczo przygotowywali ostatnią szarżę – to mi się chce sypać ************* I za to porównanie minusik do zasłużonych czterech gwiazdek.
Droga do Isengardu * * * *
spotkanie zwycięzców na przedpolach Helmowego Jaru; wyjaśnienie roli entów w zwycięstwie; tytułowa droga i dziwne znaki (np. wyschnięta rzeka), które jak się okaże zwiastują los Isengardu; opis Isengardu przed „przebudową” Sarumana, po i po zniszczeniu dokonanym przez entów; spotkanie z hobbitami u wrót Isengardu!
Kolejny udany rozdział o niczym, chyba bardziej mi się podoba od dwóch poprzednich. Duże wrażenie robią "pasterze drzew", tym razem milczący, złowrodzy, nieznani dla nikogo oprócz Gandalfa – jak obcy z innej planety!
Zdobycze wojenne * * * * 1/4
Aragorn, Gimli i Legolas gadają przez cały rozdział z hobbitami, którzy m.in. opowiadają o wszystkim, czego szczegółów dotychczas nie poznaliśmy, ze zdobyciem Isengardu na czele
Rozdział od A do Z opowiastkowy, ale super są historie o entach i ich
modus operandi podane przez kogoś, kto zdążył nieźle ich poznać... A dodatkowy ułamek ponad tradycyjne już „rohańskie cztery” za wesoły, energetyzujący nastrój tego rozdziału, który tak dobrze odzwierciedla ulgę i radość spotkania po tylu niebezpieczeństwach.
Głos Sarumana * * *
rozmowa z Sarumanem z wieży; Theoden nie daje się zaczarować głosowi, Gandalf tym bardziej nie, po czym łamie różdżkę Sarumana i zmusza go do posłuszeństwa; Smoczy Język zrzuca palantir; entowie pozostawieni na straży czarodzieja
Nie wiedzieć czemu nie przepadam za tym rozdziałem. Wydaje mi się przewidywalny i efekciarski... te niby chwile napięcia, czy Theoden da się złapać w sidła głosu czy nie... ee tam.
Palantir * * * 1/2
nocleg i niepokój Pippina; Pippin bierze kulę i ... wiadomo co.. ale nie zdradza niczego ważnego; Gandalf przekazuje palantir Aragornowi; lot Nazgula nad obozowiskiem, błyskawiczna decyzja o biegu Gandalfa i Pippina do Minas Tirith – ruszają i Gandalf opowiada historię palantirów
Może już nie mogę się doczekać moich kolejnych ulubionych fragmentów, ale jakoś końcówka tej księgi mi się dłuży. Dobra historia palantirów, dobre intuicyjne sprawdzanie, czy Pippin wygadał się czy nie, dobry nagły pośpiech po przelocie Nazgula... no ale gdzie jest Gollum?!
PODSUMOWANIE:
najlepszy rozdział: Uruk Hai
najciekawsza postać: Drzewiec
best moment: a nie wiem... ogólnie te 60 stron moich dwóch ulubionych rozdziałów to jest jeden wielki best moment.
---
Koniec księgi trzeciej.