Ultima Thule

Chyba potrzebna podpowiedź

Brandstaetter?

W sali operacyjnej panowała zupełna cisza. Z rzadka przerywał ją ostry, krótki brzęk metalowych narzędzi chirurgicznych na szklanej płycie. Powietrze nagrzane do trzydziestu siedmiu stopni Celsjusza przenikał słodkawy zapach chloroformu i surowa woń krwi, które przenikając przez respiratory napełniały płuca nieznośną mieszaniną. Jedna z sanitariuszek zemdlała w kącie sali, lecz nikt z pozostałych nie mógł odejść od stołu operacyjnego, by ją ocucić. Nie mógł i nie chciał. Trzej asystujący lekarze nie spuszczali czujnego wzroku z otwartej czerwonej jamy, nad którą poruszały się wolno i zdawało się niezgrabnie wielkie, grube ręce profesora.

Nie ukrywam, że z ostatniego zdania wyciąłem ostatni wyraz.

Jest.

Myślę, że możesz zadawać.

Aż 85 rozdziałów czeka na odważnych, którzy w tej właśnie - szczęśliwej dla siebie chwili, zabierają się na dobre do czytania. Brzydzimy się reklamą, wspomnijmy więc tylko dyskretnie: że nawet najbardziej zatwardziały czytelnik sensacyjnych powieści znajdzie tu wszystko, czego szuka. Żadnych opisów przyrody! Tuziny gangsterów! Nieustająca kanonada strzałów! Indianie i duchy! Kowboje i wyższe sfery! Świszczy lasso, drga sztylet i ryczy lew... Czego tu nie ma!