Jest pewien aspekt, pod którym płyta Duch jest najlepsza płytą na świecie.
Przyszło mi to do głowy ledwie wczoraj - dlatego dzisiaj sobie posłuchałem i się utwierdziłem - ale wcale nie jest to coś wydumanego. Przeciwnie, mówię o rzeczy bardzo ważnej, jaką są... najsłabsze momenty na płycie.
Tak często koncentrujemy się na tym, co jest najlepsze. Legenda jest najlepsza, bo ma najbardziej niesamowity, nieziemski klimat, Triodante jest najlepsze, bo Armia osiągnęła najwyższy poziom muzyczny, Pink Floyd jest najlepszy, bo mają najlepsze kompozycje, a Hendrix czy tam inny Page najlepiej grał na gitarze.
A ja mówię, że płyta Duch jest najlepsza, bo najgorsza piosenka na płycie jest najlepsza spośród wszystkich najgorszych piosenek na wszystkich płytach.
Zamąciłem?
Chodzi mi w skrócie o to, że nie ma tam nie tylko słabych piosenek - nie ma tam nawet dobrych piosenek! Wszystkie są lepsze niż dobre!
I gdybym miał ułożyć
listę najlepszych piosenek, które na różnych płytach sa dla mnie numerem ostatnim - Duch miałby wielkie szanse na bycie numerem pierwszym, a wśród płyt Armii to w ogóle bez konkurencji.
A to znaczy, że poziom poniżej którego Duch nie schodzi jest wręcz szokująco wysoki, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę, że jest to bardzo długa płyta!
Ech, ale ostatnio po swoim gwiazdkowym poście-dla-samego-siebie nie umiem się obyć bez gwiazdkowania utworów
Wybaczcie więc, ale robię to i tu, przy okazji wyjdzie na jaw, gdzie ten najniższy poziom Ducha widzę.
Cała płyta * * * * * *
best song:
Bóg jest miłością
best moment: pianinko --> riff
On jest tu albo
mój Bóg jest miłością!, albo skrzypce w finale
Piosenki po nic
Inaczej niż zwykle * * * * 1/2
piosenka
świetna sama z siebie, ale jeszcze lepsza jako start płyty - co za kop!!!
Soul Side Story * * * * *
pierwszy pięciogwiazdkowiec, pierwsze arcydzieło, ale przede wszystkim, jak pisał Kamik - najczystsza modlitwa.
Bracia bum * * * * *
kiedys mój faworyt, i teraz po długim niesłuchaniu też wyjatkowo dobrze wchodzi - może swoiście przebojowe to jest? Piękna melodyka, wydobyta dla mnie z gitarowego przez zespół Soundrops
, świetny zwięzły tekst idealnie harmonizujący z muzyką, energia i czad! Mocny kandydat na najlepszą gitarę made by Armia.
Pięknoreki * * * * 1/2
znów
świetne, może nieco za długie, ale doskonale broni się dzięki równowadze między transowym tematem głównym a czadowym przyłożeniem wypisz wymaluj.
Bóg jest miłością * * * * * *
Cudo. Już tyle razy o tym pisałem - żar i najlepszy wokal wydobyty z gardła Budzego, wydobyty siłą Ducha chyba, jak i cały ten utwór.
Pieśnią moją jest Pan * * * *
Super wstęp, super riff główny, ale mam poczucie, że jakby nadużyty (między wszystkimi wersami - jakoś mi tego za dużo) i niezbyt podoba mi się linia melodyczna wokalu, i nie rozumiem tego tekstu, ani specjalnie mnie do niego nie ciągnie z żadnej strony. Ogolnie,
bardzo dobry utwór, ale jeden z dwóch najniżej ocenionych.
Duch wieje przez świat * * * *
Znowu żar wielki mistyczny i jednocześnie kop mocny, jak najbardziej przyziemny, ale na tle całej muzycznej wspaniałości Ducha ten utwór razi mnie zdecydowanie najbardziej prymitywną stroną muzyczną. Może ten riff jest skomplikowany do zagrania (tak mi kiedyś mówił ktos, kto się znał), ale wcale nie sprawia to, że mi się podoba. W przeciwieństwie do poprzednika, znacznie bardziej mi odpowiada linia wokalna niż cała warstwa instrumentalna.
No ale jeżeli tak ma wyglądać najniższe obniżenie lotów na płycie...
A tymczasem nadchodzi...
Piosenka po nic waham sie między * * * * * 1/2 a * * * * * *
cóż... najbardziej niedoceniana... cały wątek jej poświęciłem kiedyś!
Marność * * * * *
jeszcze jedno arcydzieło. Bardzo, bardzo mocny punkt tej płyty pod KAŻDYM względem. Wiedziałem, co zaśpiewać na to DVD!
Łapacze wiatru * * * * 1/4
Pomiędzy Marnością a On jest tu ginie mi trochę ta piosenka, chociaż doceniam jej rolę jako elementu ożywiającego i trochę odciążającego. Jest wręcz idealnie umieszczona! W ogóle jest znakomita, no ale akurat na tej płycie ciężar gatunkowy jest czynnikiem nobilitującym a Łapacze są tacy jakby lżejsi...
On jest tu * * * * * *
Ten utwór wymyka mi się ocenom w kategoriach muzycznych, i muzycznie patrząc na szóstkę on nie zasługuje, mimo że riff wyłaniający się z nastrojowych dźwięków fortepianu jest porażający. Ale ma on coś tak wielkiego w sobie, że....... !!!
Jakoś to wszystko, co napisałem wydaje mi się dziwnie płytkie przy tej płycie.
Kiedyś odbierałem ją bardziej mistycznie, bardziej osobiście też, w kontekście - jak to określił Kamik - mojej prywatnej historii.
Kiedyś przyznawanie ocen mógłbym odebrać tu jako profanację (chociaz listę zawsze można z czegoś zrobić
Faktem jest, że nie umiem teraz podchodzić do Armii tak "duchowo" jak kiedyś, jest to dla mnie po prostu muzyka, niekoniecznie medium pomagające się spotkać z absolutem. Ale może tez dzięki temu moge płytę Duch pełniej docenić od strony muzycznej, wykonawczej, tekstowej itd. Znika pryzmat "chrześcijańskiego rocka", który jest dobry, bo jest Dobry i można się przy nim pogo-modlić , a zostaje czysta, surowa... genialna muzyka.