Dziś napiszę tylko krótko i dobitnie:
po raz pierwszy od wielu lat poczułem znowu, czym jest
Niewidzialna armia! Jak ziarna rozrzucone gdzieś na wietrze, które na powrót się zeszły. Mimo paru incydentów i dziwnych akcji z dziwnymi ludźmi, atmosfera pod sceną była rewelacyjna, świetnie uzupełniała się z energią płynącą ze sceny i tak, byliśmy tam prawdziwą niewidzialną armią!
I jeszcze drugie: uważam, że warto było zabulić 125 zł za bilet, żeby po raz pierwszy usłyszeć na żywo
Siódmy Nie pytam, dlaczego te bilety tak wstrząsająco drogie, ale ani trochę nie żałuję.
Pozdro dla wszystkich, których spotkaliśmy: no, dla elsei przede wszystkim, dla panka, Budynia i nemesister, Peta i Sylwii, Paulusa Wolfa, Erkeja, Antonia.