A teraz parę słów relacji. Jak to pisałam w temacie "Co robię dziś", miałam dużo wątpliwości co do tego wyjazdu. Ostatecznie zapadła pozytywna decyzja i oboje z Majką wsiadłyśmy w pociąg i w drogę... Po mniej więcej 7 godzinach jazdy dotarłyśmy na miejsce. Przyznam, że po trosze uginały się pode mną nogi... Co to będzie? Zachciało się na koncert jechać niemal na koniec świata. Przygoda wita...!
Z dworca odebrał nas forumowicz crazydiamond ze znajomymi i poszliśmy manewrować do parku. W międzyczasie kupiłam bilet sobie oraz Majce (dzięki q51 za linka na allegro). Koło godziny 21 nadszedł nasz czas żeby iść na koncert. Miałam taki epizod w przejściu, gdyż powiedziano mi - "pani z tą butelką nie wejdzie" (miałam w plecaku pustą już butelkę po winie Żubr). Zostawiłam więc ją i weszliśmy. Studio filmowe, w którym miał odbyć się koncert, było ogromne. Moim zdaniem koncerty powinny odbywać się zawsze w takich salach, dźwięk lepszy, luźniej, nie tak gorąco i w ogóle same plusy. Bardzo dobre warunki!
Nadeszła wreszcie ta oczekiwana długo chwila. Armia jak zawsze dała czadu. Setlisty niestety już nie pamiętam... Koncert Armii to jest
to!
Bajkowość nade wszystko! Światło! Na Statku Burz przystanęłam żeby się wsłuchać, ciekawa byłam, nowej piosenki. Pozytywnie jednak! Mam nadzieję, że spodoba mi się cały Der Prozess, niech no tylko go kupię. Żałuję tylko, że nie mam kondycji na długotrwałe pogo, bo zawsze na Armii lubiłam sobie poszaleć...
Sporo było ludzi w koszulkach armijnych (czyżby też z forum?), w Białymstoku pewnie tylu by się nie znalazło... Po koncercie porozmawialiśmy z Erkejem, Kishiro, Katrinix oraz całym zespołem. Dziękuję wszystkim za spotkanie! Zespołowi za koncert! Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Wychodząc ze studia, odebrałam żem swoją butelkę.
Zostawiłam ją potem na stacji benzynowej. Potem miałam przygodę z puszką piwa, które mi się przedziurawiło i nas obryzgało. Całą noc niemal wędrowaliśmy ulicami Łodzi. Zaszliśmy raz do takiej knajpy z klimatem - na ścianach motory, silniki, różne wywieszki. Dzięki crazydiamondowi udało nam się dostać na właściwy pociąg do Łodzi Fabrycznej i odjechałyśmy z samego rana... Całą drogę przespałyśmy z Majką grzejąc się w płaszczach (ciepła nigdy za mało, snu także!). Koło 12 wróciłyśmy do Białegostoku. Aż żal, że tak szybko skończyła się nasza wyprawa... Bardzo miło ją wspominam i mam nadzieję, że to nie ostatnia... Na pewno nie! Cieszę się też bardzo, że poznałam osobiście forumowicza crazydiamonda i jego koleżankę.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Około 6 nad ranem trzeba było wracać do Białegostoku. Były pewne problemy z pociągami, jednak wszystko dobrze się skończyło. W przedziale zasnęłam kamiennym snem tak, iż konduktor nie mógł mnie dobudzić chcąc sprawdzić bilet 
chciałam pozdrowić dziewczynę, która non stop machała chustką koło mnie:P potem na na jej miejsce weszły jak się później dowiedziałam Majka i Ptak ze wschodu 