Ultima Thule

nie wiem czy to dobre miejsce, ale właśnei wróciłem z mojego 8go konceru armii, pierwszego z Krzyżykiem i na starcie dla tego pana duże
po krótce tylko bo zmęczonym a jutro ciężki dzień.. mega lubię koncerty w opolskim moku bo sami znajomi i sala taka że z zespołem jest kontakt a nie ma ścisku. ludzi było ciut więcej niż na ostatnim opolskim koncercie w klubie rampa fajnie było spotkać trochę forumowych twarzy
i wogóle przekrój wiekowy od gimnazjum po siwych gości sam byłem z tatą jeśli chodzi o set to dużo starych rzeczy + dom przy moście, parowóz, zła krew, i najlepsze smakołyki = pieśń przygodna ( wersja płytowa a nie taka jak na sss ) i NIE JA jak 8 razy byłem na armii tak pierwszy raz słyszałem ten kawałek i ... no nie wiem znajomi na mnie sie patrzyli jak na psychola... strasznie długo czekałem żeby go usyłszeć na żywca i wreszcie usłyszałem... na przodach troszku za mało gitarki było za to dużo waltorni...

sorry jeśli nie składnie.. idę spać

W piątek byliśmy z małżonką na pierwszym koncercie Armii od dłuższego czasu i na pierwszym koncercie odkąd urodziła się nam córcia... Mała została pod czujnym okiem teściowej, a my na koncert... Ludzi jak to w Opolu... nie za dużo a nawet całkiem sporo – znacznie więcej niż 1,5 roku temu... przekrój wiekowy pełny – od łysiejących siwych panów do dzieciaków z podstawówki. Była lekka obsuwa, szkoda, że jej nie antycypowałem... Zespół wystąpił w składzie: Budzy, Kmieta, Franc, Krzyżyk i Kuba. Nie jestem na bieżąco z repertuarem koncertowym jaki zapodaje teraz Armia... napiszę więc, że z tego co mnie zaskoczyło była Zła krew świetnie przyjęta przez publiczność, końcówka buraków z wplecionym „we don’t need no education...” i Nic już nie przeszkodzi. Absolutnym hitem było dla mnie wykonanie Nie ja ! które na żywo słyszałem tylko na Exodusie i brakowało mi (serioserio) żeby się jeszcze Tomowi głos załamał... zamiast tego było płynne przejście w Parowóz nr 8 – mniam ! Ale to jeszcze nic... po zakończeniu pierwszego setu z głośników poleciało Together we – piękny temat Clannadu z kultowego serialu o Robinie... Zespół wrócił na bisy i tu dopiero była niespodzianka... usłyszeliśmy Pieśń przygodną i Popioły – oba utwory w całości ! Potem ze sceny zniknął błazen-poeta, a pojawił się łysy basista... Set siekierowy rozbudowany (jak mniemam) pod wpływem reedycji zabrzmiał wyjątkowo świeżo... Misiowe, Siekiera, Atak i Fala... Dwa ostatnie kawałki wyraźnie rozochocony basista uzgadniał w ostatniej chwili z gitarzystą Naprawdę duże wrażenie zrobił na mnie Krzyżyk – miazga... miałem wrażenie, że więcej w tym polotu niż siły, ale z całości wyszła miazga – walec po prostu... skąd w tym chucherku (no offence) taki power ? Bardzo podobało mi się też spontaniczne siekierowanie i to, że widać było jaki zespół ma z tego ubaw ! Po koncercie zamieniliśmy kilka słów z muzykami, zobaczyliśmy Elwirkę i do domu... Kasia jeszcze spała Dzięki !

pozdro...
KoT

tez mialem byc,bo staram sie nie omijac poludniuwo zachodnich koncertow ale zonka z dzidzia wyszla w czwartek ze szpitala wiec...
ale mysle ze jeszcze w tym roku po nowej plycie zalapie sie na jakas sztuke wiec nie ma to tamto

poniewaz Kot powiedzial wszystko o koncercie, to ja dodam tylko slowo..
dla mnie samego koncert byl rowniez swietnym miejscem, aby przypomniec sobie starych zalogantow z opola. nota bene jednego z nich widzialem ostatni raz na poczatku lat 90 jak jechal na koncert armii (!!!) do - i tu nie jestem pewien - do raciborza, lub rybnika (stawiam na raciborz). pamietam, jak mowil mi, ze jedzie na armie bez pieniedzy na jedzenie... bo zycie punkowca - wg niego - polega na jaraniu fajek i piciu wody z kranu.

..tym razem palil fajke a w dloni trzymal kufel piwa..

koncert super.. tak jak kolacja u Kotow!

brat mojej kolezanki z pracy, byl na tym koncercie. nie jest zadowolony, ale to z tej przyczyny, ze mlody jest i chcial sie wyszalec. niezadowolenie tlumaczyl zbyt mala liczba bawiacych sie osob. ponoc pod scena szalalo 8 osob...

twierdzi ze odrobi sobie niedlugo na punkyrege czy cos takiego.

ja tam jestem dziwny - frakcja słuchająco-przytupująco-wydzierająca się... lata temu wyrosłem z mierzenia koncertów ilością sińców i poziomem zakwasów...
a jak na opolskie warunki to młyn był sałkiem niezły - zwłaszcza przy rąbaniu siekierą...

pozdro...
KoT

chyba gość wyszedł do kibla na "nie ja "

Jak dla mnie, koncert był blisko niebosiężny.A pogo choć nie porównywalne z koncertu Armii w Jarocinie w 2007 też wystarczająco - miażdżące.

Miło było usłyszeć NIE JA ! ...

A i upolowałem pałeczkę perkusisty : -)

_________________
~`w otsatncih rorzachnukcah wlonśoć jest lpesza od narzucnoej dsooknałśoci`

Ja też byłem na tym koncercie wraz ze swoją przyszłą małżonką i kumplem i bawiłem się przednio.
A co do tych 8 osób szalejących pod samą sceną to jedną z nich byłem ja hehe
Tak jak już to wczesniej zauważył kolega forumowicz Kot niezłe wrażenie zrobiło wplecenie w piosenke Buraki kapusta i sól motywu zespołu Pink Floyd z piosenki Another brick in the wall.
No i oczywiście bis na którym można było usłyszeć kilka czadowych kawałków Siekiery.
Pełne uznanie dla Toma i reszty chłopaków z zespołu.Odwalili kawał dobrej roboty.