Ultima Thule

Toś mnie pocieszył Brusie!!!

Eeee tam od razu sabotowanie. Kierownik jest na urlopie...

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

wyczuwam w Twoim głosie jakiś smutek. być może niesłusznie


mój też

_________________
lol

dzięki za wszystkie głosy w tej dyskusji, którą sprowokowałem.

jedna uwaga: generalnie obracamy się wokół urodzonych w dekadzie Gierka, dlatego Kazik Staszewski nie może robić za głos pokolenia

brus- uwaga o walce z korporacjami, hehe, dobra, wręcz boleśnie trafna...
no ale jak taki tylko ma być NASZ bunt, to ja wysiadam!

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."

Ciekawa uwaga! Wczoraj też się nad tym zastanawiałem. Oczywiście racją jest, że "głos pokoleniowy" powinien się z tego pokolenia wywodzić. Dlatego Kult odpada na starcie... ale Kazik solo? Wszak jego solowa działalność zdecydowanie go "odmłodniła". Na "Spalam się" i "Spalaj się" nie poruszał kwestii, które byłyby wczesniej znane z dorobku Kultu. Wydaje mi się, że jego solowe płyty "mówią" głosem pokolenia młodszego, niż to z którego on sam się wywodzi.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Tak? A czy uznasz "Autobiografię" za głos pokolenia wczesnych lat osiemdziesiątych? Ja uznam. Więc wsłuchajmy się w tekst, odniesienia do lat 50tych, śmierci Stalina, Radia Luksemburg itp.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

To jednak jest co innego. Pisząc, że Kazik "odmłodniał" nie miałem na myśli, że zaczął nagle śpiewać o "złotej epoce Gierka". Tematyka dragów, blokowisk, przemocy panującej na ulicach, nieufności do konkretnych polityków dotyczyła jak najbardziej wspólczesnych czasów... i wiele młodych osób się pod tym podpisywało.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

No dobra, ja nie twierdzę,że artyści w latach 90tych nie śpiewali o sprawach naszego pokolenia.
Mi chodzi o to, że śpiewali to ludzie starsi o jedną dekadę, a nie takie w sumie szczyle, które tworzyły zespoły lat 80tych i z marszu bezkompleksowo wobec Niemena czy Nalepy, pokoleniowo darły ryja.
Cenzura wieku tu obowiązuje, dźwięki wydawane przez struny głosowe ukształtowane w łonach matek, gdy panował Edward Rozrzutny!

Więc może jednak faktycznie przez chwilę Hey, potem Myslowitz? I Kaliber 44??
Ale jakoś nie pasowali i nie pasują...
Czyli dopiero TO, to było Lao Che...

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."

Ale to nie było do Ciebie, tylko do Merry'ego, który tu kategorycznie przekreślił Kazia ze względu na wiek. Co do tezy o odmłodnieniu Kazika solowego, w pełni się zgadzam.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Rzecz w tym, że jedni robili to lepiej, a drudzy gorzej. Wydaje mi się, że Kazikowie udało się najlepiej "wejść w naszą skórę".



Do tego jeszcze na stosunkowo dużą skalę Analogs, może i Włochaty (choć to raczej przykład na taki "głos rewolucji z założenia"), może i Wzgórze Ya-Pa-3, Partia?

Aha! Myslovitza nawet przy największej dozie dobrej woli, nie jestem w stanie uznać nawet za pretendenta do pokoleniowej tuby.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Myślimy o tej samej kapeli? "Jest tak wiele kobiet że kręci mi się w głowie"?

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Ja się jakby zgadzam z Merrym. Po prostu uważam, że lata 90. nie wykształciły tego typu formacji - obok LC jedyne co przychodzi mi do głowy to absurdalna i bezsensowna w swym humorze odpowiedź na raczkującą kapitalistyczną rzeczywistość w postaci tworów Lalalomidalno-Biodrowych - jednak niemożliwe jest tu mówienie o masowości zjawiska...
Ja uważam, że sprawa ma się jak z pierwszymi imigrantami, posiadają tradycje z kraju ojczystego (punk w PRL), jednak bardzo powoli tworzą nową jakość, troszkę na chybił trafił czerpiąc z dorobku nowej ojczyzny (hip-hop, grunge itd.), co jednak daje wrażenie jednego wielkiego bajzlu, wypala się po kilku latach - jedynym rozwiązaniem jest zupełna zmiana pokolenia - całkowicie wychowanego w nowym kraju. W tym przypadku myślę tu ~ o tegorocznych maturzystach itd. Z resztą dyrastycznie widać w wątkach w oceanarium, w sposobie argumentacji dlaczego lubię zespół "x", oraz czemu nie znam zespołu "y" z końcówki lat 80.
Reasumując: inne czasy - inne potrzeby. Bunt jest dziś za mało buntowniczy, sprzedaje się go w H&M na koszulkach, głosem pokolenia jest introwertyczność, trendy nowobrzmieniowa alternatywa i... brak głosu pokolenia - np. (znienawidzony przeze mnie) FISZ, toć jest przecież jakieś nowe zjawisko kulturowe: masy fanów, traktowanie tekstów jak poezję, totalny miszmasz muzyczny (więc mogą go słuchać miłośnicy rocka jak i rapu - bardzo dosadnie widać to na koncertach)... Jednak gdyby spytać się o czym oni śpiewają, jaki gatunek muzyczny uprawiają, odpowiedź jest jedna: "nie wiem, fajną!". Kumacie o co chodzi, nie? Bo trochę trudno mi się wysłowić.

O tej samej. Nikt nie powiedział, że "głos pokolenia" musi poruszać kwestie wzniosłe, patetyczne i rewolucyjne. Jeśli dla pokolenia najistotniejsza jest szara codzienność i dylematy związane z tematami damsko-męskimi, to jego głosem staje się ten, co takie tematy porusza.




Coś w tym jest.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Dobra uwaga Boski, w sumie takie rozdarcie między starym a nowym, dobrze NAS określa...
Więc skończymy jak ten osiołek z bajki, co miał w żłobach kilka "opcji" i się nie mógł zdecydować na żadną i w związku z tym zdechł z głodu

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."

po przeczytaniu tych postów naszła mnie taka refleksja natury bardziej formalnej, kiedyś o tyle łatwiej było znaleźć jeden głos pokolenia bo tamte pokolenia nie dysponowały aż tak szeroką gamą środków wyrazu, w zasadzie zostawała tylko gitara i ewentualnie poezja?

a dziś, możliwość dostępnych środków wypowiedzi, tudzież gatunków muzycznych jest tak ogromna, że siłą rzeczy to wszystko się bardziej rozchodzi po kościach, kiedys nie było wyboru zostawał w zasadzie tylko (punk) rock a teraz możesz grac rocka, punk rocka, metal, rap, hh, regie, tekno + setki odmian muzyki elektronicznej (prawie tak jak u braci Protestantow:), renesans też przezywa granie rocka a'la elvis czy muzyka ludowa...

i w takiej sytuacji trudno wyróżnić jakiś jeden prąd, zespół czy osobę, takie czasy...

_________________
lol