Ultima Thule

ewidentna Białoruś lepiej bym tego nie nazwał - choć to było coś gorszego nawet - bo ceny nie orientalne.



siły kontrrewolucyjne w Łodzi skonsolidowane... gotowe dać odpór, czekają na znak do walki.

_________________
lubię się całkiem.
a i życie mam klawe.

A może jest tak, że żeby skumać Warszawę trzeba tu trochę pomieszkać? Hę?

Ta wymiana zdań pasuje chyba do innego wątku, ale co tam.

heh dziekuje i przepraszam,że nie mogłam byc w innej postaci:(nadrobię

_________________
Nie każdy kto mówi tobie Panie do królestwa Bożego się dostanie

Budyś nie ma za co cieszę się i dziękuję że mogłam być tam przy Tobie:) było naprawde zajebiście :):)

_________________
"moje marzenia to dla innych kiepski żart
mówią wciąż o mnie pierdolnięty.
jestem punkowcem mam swój zwariowany świat
który jest dla was niepojęty"

Podobało się!

A najbardziej mną poruszyły dwa numery - "Zła krew" i "Pocałunek Mongolskiego Księcia" ... Generalnie zarówno PMK jaki i Ultima są świetne koncertowo. Z tej pierwszej wyłazi piękny czad - większy, niż na płycie - i np "Śmierć w Wenecji" koncertowo jest oszałamiająca. A niezaprzeczalny mroczny czad tej drugiej ma właściwy kontekst... Utlima Thule to jest wspaniała płyta, ale nie zawsze mogę jej słuchać tak po prostu siedząc w domu - ona potrzebuje przestrzeni, oprawy... Tak..."Zła krew" to mój best moment tego koncertu....
Zresztą w ogóle to jest WIELKI utwór...

Trupia Czacha świetna! Relaksujący łomot!!!
(Relaksujący dla umysłu, bo dla ciał pogo-wojowników na pewno nie )

Wreszcie goście... No cóż - przyznać muszę, że Maleo i Moskwa mnie po prostu nie interesują, więc zrobiłam sobie wtedy przerwę Natomiast jeśli chodzi o Spiętego... Super, że był. Jest to jakaś interesująca odmiana, choć zachwycona niewiarygodnie jak nie jestem.
"AAAAAAAA" było świetne, ale chyba wolałabym, aby albo "Opowieść" przybrała jakiś całkiem nowy laoczański kształ albo została śpiewana przez Toma. Co nie znaczy, że uważam, że było źle - jak już wspomniałam. Dobrze było, a także dobrze że było.

No i oczywiście Budyniowy Spirit po raz pierwszy na żywo przeze mnie słyszany! Dobry był to spirit!
Erkej - zdjęcie super!

Do tego spotkania forumowe przed, w trakcie i po koncercie...

Wielkie dzięki zespołowi!
I wszystkim - za obecność.

PS. A Warszawę oceniać tylko po cenie piwa w "Stodole" i rządach Kaczyńskiego

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?

super, inaczej niż przed rokiem ale równie wyśmienicie.
i jak przyjemnie się konwersowało z nowymi i ze starymi znajomymi .
pozdrawiam zatem poznanych wczoraj.

_________________
sezamie! otwórz się! ja chcę wyjść.

Ty uważasz Łódź za ładne miasto?
Ja tylko raz byłem w tym mieście i myśle,że po tej jednej wizycie moge stwierdzić, że Łódź w ogóle nie ma porównania do Warszawy(Jedyne co mi się tam podobało to Piotrkowska.Całkowitą porażką natomiast jest stacja Łódź Fabryczna.Drugie miasto w Polsce powinno posiadać dużo lepszy dworzec kolejowy)
Zupełnie mi się to miasto nie podoba.
Przepraszam za ciągnięcie tego wątku,ale chciałem usłyszeć tylko opinie Hulagu na ten temat i póżniej nie będe się już odzywał.

Jak tak można... Wstyd!

_________________
kocham cię
kocham cię
śmierć w Wenecji
miłość w Warszawie

Koncert bardzo udany, chociaż pewne jego elementy ze względów towarzyskich odpuściłem sobie (Pan Maleo i Moskwa). Zaczął Spirit i bardzo pozytwnie zaczął, i wszyscy panowie z tego zespołu dali radę, najmilszy memu oku był Pan Perkusista, cały aż latał za garami. Pan Budyń z kolei był jego przeciwieństwem - zasadniczo nieruchomy w bananowy sposób, ale jak ryczał! I wogóle Pan Budyń ryczący lepszy jest od Pana Budynia śpiewającego. Dobrze, że znałem wszystkie numery, to pośpiewałem sobie. No i najlepszym punktem występu była "Latarka" jak dla mnie. I ze względów oczywistych "Trzecia Rzeczpospolita wylatująca w powietrze" również bardzo mi się podobała. Ten numer chyba zostanie nieformalnym hymnem Kancelarii Prezydenta.

Armia zaczęła pradawnym kawałkiem. "Kochaj mnie" wypadło świetnie, a jeszcze biorąc pod uwagę to, że zupełnie nie pamiętam tego na koncercie - to to był KILLER. Podobnie zresztą jak "Parowóz" - piękny i monumentalny utwór, genialnie sprawdza się na koncertach! No i "Archanioły" - och!
Ale chyba najmocniejszymi punktami całości były dla mnie "Zła krew" (ge-nial-ne, ge-nial-ne - i ta waltornia!), "Opowieść zimowa"
("AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!" Pana Spiętego - myślę, że to była końcówka od "SIEKIERAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!"- wypadło świetnie, zupełnie nie przeszkadzał mi wokal Pana Spiętego, ba, myślę, że narodził się drugi kanon wykonywania "Opowieści zimowej" - kanon powstańczo-siekierowy), "Śmierć w Wenecji" (tu wogóle nie trzeba nic mówić, arcydzieło na finał), "Dom przy moście" (jak zawsze - moc i potęga) i "Dla każdej samotnej godziny" (piękno, piękno) oraz "Popioły" (mam nadzieję, że już na stałe w setliście się zadomowią).

Dodam jeszcze, że nie było nic z "Ducha" - szkoda.
Dodam jeszcze, że jak zwykle było za dużo "Legendy", już zresztą nie robi ona na mnie takiego wrażenia jak kiedyś.
I jeszcze dodam, że Frantz spokojnie daje radę. Gra lekko, z jakimś nonszalanckim luzem i zdarzają mu się "punkowe działania sprzężające" a la Bryl.

I była jeszcze Trupia Czaszka. Ale był taki czad, że ochroniarzy mi gdzieś zmiotło do młyna, mnie odrzuciło pod ścianę, i wogóle myślałem, że to już koniec i że rzeczywiście trzecia Rzeczpospolita właśnie wyleciała w powietrze. Jakby zamiast mnie stał tu Wałęsa, to po Trupej Czaszce szukałby w tłumie na kolanach znaczka z klapy marynarki, a kto wie, może i wąsów. To był naprawdę ostry set, dodatkowo jeszcze wspomagany przez Litzę (yeah!).

Dziękuję za ten piękny wieczór również całemu towarzystwu forumowemu, Pani Natalio - koszulka-prezent od Pana Spiętego dobrze leży?...

_________________
zaPiSany ponownie

Państwo Moskwa!

(A właściwie - Panowie - ale Państwo lepiej brzmi )

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?

Właściwie nie wiem, co mógłbym napisać o tym koncercie, poza tym, że bardzo mi się podobał Występy gości potraktowałem jako przerwy w zasadniczym programie wieczoru i ich nie oglądałem. Wróciłem na Trupią Czaszkę i bardzo miło mi się oglądało młodą kapelę, której granie tak żywiołowej muzyki sprawia tyle przyjemności Piosenka naszego ulubionego zespołu brzmiała znajomo Żałuję tylko, iż nie doczekam koncertowego wykonania "Nic już nie przeszkodzi"
Wszystkie utwory, których na żywo dawno już nie słyszałem, bardzo miło mnie zaskoczyły. Nie mówiąc o tych, których w ogóle nie znam z wersji live, a tak było z "PMK". "Popioły" wybrzmiały godnie, choć niekoniecznie selektywnie, bo początek solówki Aviatora jakoś mi umknął.
"Opowieść zimowa" z akcentem w postaci dramatycznego wrzasku bardzo mi się podobała. Miałem wrażenie, że było widać, jak ważnym wydarzeniem dla Spiętego jest ten występ.
Punkowego charakteru występowi Armii dodawał tym razem słyszalny udział Zygzaka (na urodzinowym DVD jego udział w chórkach raczej taki nie był), gdy dośpiewywał refreny razem z Bananem
Bohaterami wieczoru byli dla mnie - nie umniejszając wkładu innych - Banan i Franc. Pierwszy za dialog z częścią publiczności i wyjątkową grę na waltorni i instrumentach klawiszowych (choć w sumie to raczej standard, a nie wyjątek ), a drugi za swobodę.

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night

Ależ ja nigdzie nie napisałem że Warszawa mi się nie podoba, wręcz przeciwnie, to całkiem ładne miasto (Mińsk też pewnie by mi się podobał, hehehe).
A Łódź jest piękna bo moja. Ale wiem że piękna to ona wcale nie jest. heh.

_________________
"Ale my kochamy to, co nieświadome; kusi nas wino, miłość i krew." Ernst Jünger

Mocny akcent na początek prezentacji materiałów video spod ręki Katrinix.

Opowieść zimowa

No właśnie - też to mam - co tu napisać, by się nie powtarzać?

Mimo że byłem dosyć zmęczony i senny (co objawiło się w pełni u Budynia ), to od kiedy usłyszałem, że to, co się rozpoczyna to są "Popioły", poszedłem w pogo. W ogóle jakoś więcej pogowałem niż ostatnio. Jednak już dziadem chyba jestem, bo przez to chyba w drugiej części koncertu Armii już zmęczenie mnie dopadło straszniej. Jednak cztery godziny koncertu na pełnych obrotach to nie dla mnie. Dlatego też występy Maleo-Moskwowe spędziłem przy barze. I nie wynika to z jakichś głębszych niechęci do ww. twórców, tylko po prostu potrzebowałem odpoczynku. Zwłaszcza, że było to po Trupiej Czasze, na której też się trochę poudzielałem skocznie...

Moim zdaniem Spięty wypadł dobrze. Zaśpiewał to po swojemu (skojarzenia rytmiczno-aranżacyjne z "Jedna szarża - do nieba wzwyż" mi się nasunęły od razu). Nie wiem, czy ma to być alternatywny kanon wykonania tej piosenki, być może takie pomieszanie stylu Armii i Lao Che można by bardziej dopracować. W każdym razie - wolę wykonanie oryginalne, ale to wykonanie - jako jednorazowe wydarzenie mi się spodobało.

Dobre momenty - wszystko...
Wśród nich lepsze - Spiryt (Budyń z ręką w kieszeni - siła spokoju )
Zła Krew
Popioły
Archanioły
Opowieść Zimowa
Trupia Czacha
spotkania z forumowiczami

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

Dzieki Katrinix Przyłączam sie do tych którym sie występ Spiętego podobał Bardzo fajny i "AAAAAAAA" tez ok