Ultima Thule

Zapiski na kopercie. Odsłuch pierwszy.

Późny wieczór. Dzieci śpią, dom śpi. Cisza. Słuchawki. Pierwszy odsłuch.
Rozkrzyczane saksofony. Bas uderzający w serce. Wrzask.
Korowód Grechuty i Anawy.
Zachód słońca, rzeka, z prawej Most Śląsko-Dąbrowski, z lewej Most Gdański, kościół z czerwonej cegły, rozpalony chodnik, zielony brzeg.
Letni wieczór. Gorąco... lato, kieliszek zmrożonej wódki... gorąco
Pociąg pędzi przez pola, otwarte okna, zapach dojrzewającego zboża, świerszcze, ziarnka piasku
Muzyka dla dorosłych. Nowy początek – Jazz Jamboree, WSJD...
Pustynia. Noc. Droga mleczna jasna jak nigdy dotąd.


***

Myślałem, że sobie ponarzekam, że to nie moja bajka, że przeginają panowie, że za bardzo free, a tu nic z tego. Bardzo podoba mi się nowe oblicze Armii. Rewolucja i przewartościowanie brzmienia jest niesamowita, ale to nic – to muzyka kontemplacyjna. Proces był kolejną (bardzo dobrą zresztą) płytą tego samego zespołu, był naturalną ścieżką rozwoju, Freak jest jakby z innej rzeczywistości, z innej planety, gdzie telewizory, tostery i pralki idą rano do pracy i szumi w nich życie.
Dziwi mnie, że Banan nie był zainteresowany uczestnictwem w czymś tak niesamowitym, może nie chciał, może nie został zaproszony... ale cóż „gdyby wszystko było inaczej, gdyby było odwrotnie(...)” jak śpiewa Kazik...
Nowa jakość, dla mnie coś niesamowitego. Dziękuję.

_________________
muzyka gra, a dzień ucieka
last.fm/wokr

Hehehe, trudno jednak będzie niczego na razie nie napisać...
Świetne jest to, że te wszystkie plany i ścieżki naprawdę trudno ogarnąć, a w dodatku płyta ma jednak pewien dostrzegalny kierunek i kiedy na koniec "The Other S(l)ide" gęba się śmieje, to zaraz po wybrzmieniu saksofonów pojawia się strasznie silna pokusa, żeby znowu sprawdzić, co tam strasznego było na początku tego FREAKA.

o to to - to jest właśnie odpowiedź na pytanie dlaczego słucham tej płyty non stop

FREAK ZASYSA.

_________________
Andres Pedro Cristobal de Corteza

może nasz drogi solenizant napisze coś więcej ?
ps. wszystkiego najlepszego!!!

_________________
ja herez ja herez

I ja się pod tym podpisuję, jest turbopower!

_________________
Auto, winda, kibel, molo
Ławka, kino,basen, szkoła

dzięki, man

(choć to głównie zasługa Kuby, który to super obrobił efektami)

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name

Na dluzsza recenzje przyjdzie czas, ale na razie napisze tylko, ze naleze do tych, ktorzy twierdza, ze to najblizsza im plyta Armii. Swoja droga ciekawym doswiedczeniem jest posluchac pod rzad ''Freaka'' i ''Antiarmie''

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!

A ja chyba do tych drugich... Co nie znaczy, że mi się album nie podoba. Zresztą

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

nie ogarniam... CAŁKOWITE zaskoczenie (nie dałam się skusić fragmentami Green ). pewnie sporo czasu upłynie zanim wyklaruje się coś konkretnego. po pierwszym przesłuchaniu może troche za dużo saksofonu za którym nie przepadam. ale przede wszystkim przepiękny ten moment w Green gdzie gra jakiś dziwny instrument chyba (przynajmniej nie mogę rozpoznać co to jest). no i Gero!

na końcu? to czarodziejska okaryna Merlina!

_________________
ja herez ja herez

Natalio,
zapewne wiesz,
że jestem od pewnego czasu freak-sucked-in,
i nie zanosi się na razie na zmianę tego stanu rzeczy,
a to dlatego, że wsród tej muzyki jest mi transowo, niemal narkotycznie dobrzłe..............................

_________________
Andres Pedro Cristobal de Corteza

P.S.



s e r d e c z n e d ź w i ę k i . . . . . . . . . . . . . . .
zarzyczenia

_________________
Andres Pedro Cristobal de Corteza

mam podobnie

_________________
ja herez ja herez

Fajowo, że mimo tych freakowych lotów w kosmos muzyka ma dalej armijny, gorączkowy puls...... Znanego nam znawcę znanych płyt psychodelicznych w pewnej znanej rozgłośni znanego miasta FrIk "wbił w Ziemię", że tak zacycuję jego słowa.

_________________
Andres Pedro Cristobal de Corteza